Maahr chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nie zdążył namyśleć się nad ofertą Morgana, a ten już zapadł w sen. Siv tylko wzruszył ramionami. "W końcu sam zaproponowałem mu wielki ładunek, sam sobie jestem winien. Ale przynajmniej znalazłem trop, teraz powinno pójść z górki..." Tak, teraz wiedział, że jest naprawdę blisko i za wszelką cenę musiał zdobyć tą mapę. Piętnaście kilogramów opium było zaledwie drobiną w porównaniu z chwałą, jaką okryje się jego rasa, jeżeli uda mu się odnaleźć te ruiny. Szybko opanował podniecenie, jakie wywołała ta myśl. Żeby wypełnić swoją misję, Maahr nie mógł siedzieć z założonymi rękami. "Muszę się dowiedzieć, skąd wziąć ten proszek." - pomyślał i zszedł na dół. Wciąż miał nieuregulowany rachunek z karczmarzem a przy okazji planował wypytać go o narkotyk. W końcu Szajbus nie krył się ze swoim nałogiem, więc musiało to być dość rozpowszechnione.
Kiedy Maahr znalazł się w głównej izbie, nie rozglądał się na boki, szeroka gama gości nie interesowała go specjalnie. Od razu podszedł do satyra stojącego za kontuarem i wyciągnął z sakiewki pieniądze. -Osiem sztuk srebra, za mnie i za mojego "gościa", tak jak się umawialiśmy. - powiedział wręczając gospodarzowi należność. -Dajcie Morganowi jakieś śniadanie jak się obudzi, ale nie silcie się na luksusy i żadnych dokładek. - dodał kładąc na blacie kolejne pięć srebrnych monet. -A tak przy okazji, nie wiecie, skąd można wziąć w tym mieście jakieś opium... dużo opium - powiedzmy piętnaście kilo? - zapytał.
Niezależnie od odpowiedzi zadał jeszcze jedno pytanie: -I jeszcze jedna sprawa: nie orientujecie się może panie Tenbra, ile biorą jaszczurzy przewodnicy za wyprawę na bagno?
Właściwie sam wiedział o życiu na bagnach wszystko co trzeba, ale pomyślał, że w dłuższej podróży może lepiej będzie zdać się na kogoś z miejscowych. |