Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2008, 21:47   #452
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Wrzuta.pl - Sabaton - The Art of War

Wojna nie zna zasad, poza jedną jedyną. Może być tylko jeden zwycięzca. Idea walki jest tak stara jak samo życie, bo można je zachować tylko wówczas, gdy jakieś inne ginie w walce. W walce tej zwycięża silniejszy a słabszy przegrywa. Walka jest matką wszystkiego. Astaroth prowadził swoją wojnę od momentu gdy powtórnie narodził się po walce w grocie życia. Z przeznaczeniem, losem i samym sobą. Nowi przeciwnicy zjawiali się jeden po drugim, a on po prostu ich eliminował. Większość z nich twierdziła, że jest od niego dużo potężniejsza, sprytniejsza, mądrzejsza. Ich głupota tkwiła w tym, że o swojej sile potrafili jedynie mówić. Przeciwko jego mocy mieliby szanse tylko w turnieju gawędziarstwa. Słowa były cieniem czynu, a działanie miało stukrotnie większą wartość od zwykłej gadaniny. To był sekret, klucz dzięki któremu wychodził cało ze wszystkich starć.

Drugim sekretem jego sukcesów było myślenie. Nie główkowanie nad zagadkami logicznymi albo wykuwanie na pamięć mądrości ze starych ksiąg. Astaroth ciągle analizował, planował, tworzył i odrzucał kolejne możliwości. W zależności od tego, co działo się na jego prywatnym polu bitwy zawsze miał gotowy plan. Raz jedyny został zaskoczony przez Thomasa, gdy wyraził chęć przyłączenia się do niego, jednak to nie było możliwe do wcześniejszego przewidzenia - czynnik ludzki jest zawsze nieprzewidywalny. Jednocześnie sam zawsze starał się zachować spontaniczność i nieprzewidywalność, co zwykle mu się udawało. Tylko jedna osoba była w stanie przejrzeć jego plany, tylko jednej osoby badawczy wzrok czuł na sobie za każdym razem gdy był w pobliżu. Waldorff, teraz Funghrimm. On jedyny wykazywał się rozsądkiem i dojrzałością zdolną przejrzeć jego maski na wylot. I to on był jedyną osobą której w razie konfrontacji mógłby się obawiać

Maski... Nosiła je każda żywa istota. Inną maskę pokazujemy przed przyjaciółmi, inną ukazujemy zewnętrznemu światu. Nawet przed samym sobą chowamy się za bezpieczną osłoną. Maski ukrywają pod sobą kolejne, a mnogość oblicz jest jedyną metodą na zostanie zaakceptowanym przez społeczeństwo. Ukrywanie prawdziwych intencji i zamiarów jest w naturze każdego z nas, jednak nie każdy potrafi zachować swoją oryginalną twarz. To właśnie dlatego samotność mogła doprowadzić do szaleństwa - gdy człowiek zostawał sam przez dłuższy czas zaczynał rozumieć, że tak naprawdę nie istnieje, a wszystko co pokazywał światu to tylko pozory. Czy w takim razie noszenie masek było złe? Skądże znowu

Gdyby nie maski Astaroth nie istniałby dzisiaj. Będąc opętańcem doszedł to takiej wprawy w udawaniu innego niż był naprawdę, że potrafił oszukiwać nawet własne myśli. Skoro jego pan, Rith mógł w każdej chwili obejrzeć jego myśli, to musiał znaleźć sposób na ich ukrycie. W ten sposób nauczył się myśleć dwutorowo. Choć jego powierzchowne myśli pełne były lojalności i oddania, to głębiej cały czas zastanawiał się jak zrzucić władzę Ritha. To dlatego Rith był tak zaskoczony jego zdradą w grocie życia. Jeśli otwarty umysł był jak niestrzeżona twierdza z otwartymi bramami, to umysł Astarotha stanowił bunkier. Już niedługo okaże się, czy dzięki temu uda mu się zwyciężyć.

Jego piony ruszyły do przodu. Choć nie zdawały sobie sprawy to między nimi znajdował się goniec, również nieświadomy swej roli. Gdy nadejdzie czas miał zbić czarnego gońca, tym samym zabezpieczając jego lewe skrzydło. Dopiero wtedy mógł przystąpić do ataku. Również w grupie pionów był jeden, którego zadaniem było dojście na ostatnią linię i zmiana w hetmana. Dzięki temu choć przeciwnik wciąż będzie miał przewagę figur to sytuacja się wyrówna. Ze wsparciem dwóch hetmanów będzie mógł postawić swój los na jedną kartę. Przyszłość pokaże, czy jego decyzja była słuszna

Jednak wciąż nie dawała mu spokoju świadomość, że o czymś zapomniał powiedzieć swoim sojusznikom! Przechadzał się w pobliżu portalu zastanawiając się, co to mogło być. Nagle zatrzymał się i palnął się w czoło

- Wiem! Nie przekazałem im, że w tamtym wymiarze nie dość, że niewielu o mnie słyszało, to na dodatek ci którzy słyszeli nie są dość przyjaźnie nastawieni...

Przywołał do siebie chimerę i wysłał ją przez bramę by zdawała mu raport co się tam dzieje. Nie miał zamiaru im pomagać - jeśli polegną to będzie to oznaczało, że nie są warci jego uwagi
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline