Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2008, 22:11   #9
Whiter
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Markus stał sztywno, jakby wiedział co się za chwile wydarzy. Kapitan zaczął coś mamrotać po czym zwrócił się do tłumu z „ogłoszeniami”. Chwila ulgi jest lepsza od nagłego zgonu. Mętnie pociągał wzrokiem po mieszkańcach tego miasta szukając jakby pocieszenia lub ratunku. Nagle jego wzrok wrył się w młodzieńca na koniu który jechał w stronę szubienic.

-Skądś go znam… Aaa pamiętam.

Mamrocząc pod nosem starał się wyswobodzić skrępowane ręce, lecz to było na nic. Były solidnie przywiązane. Młodzieniec podleciał szybko do kapitana i zaczęli o czymś rozmawiać miedzy sobą. Młody machał mu jakimś papierem przed oczyma. Markus zaśmiał się z lekka pod nosem i powiedział półgłosem niby do samego siebie, niby do osób stojących niedaleko.

-Haha… Ten palant i tak nie potrafi czytać.


Nagle kapitan odwrócił się, jak by zareagował na obrazę z strony Markusa. Wypiło bęben i powiedział:

- Przepraszam za krótka przerwę. Teraz możemy kontynuować…

To mogło znaczyć tylko jedno

-Żegnaj świecie…

Nagle monolog pożegnalny gwałtownie został przerwany przez kata który wykopał taboret z pod nóg.

**

Markus zerwał się nagle, oblany zimnym potem jak by obudził się z koszmaru. Zdezorientowany rozejrzał się po pomieszczeniu w którym się znajdował. Nerwowo spojrzał w prawo… nic ,spojrzał w lewo.. pięść?! Po otrzymaniu ciosu” na otrzeźwienie” który był niemal konieczny by odzyskać rozeznanie. Mag spojrzał na niego z wyrzutem.” Bicie maga, to zniewaga!” jak mawiał jego mistrz. Ale był w stanie mu to darować. W końcu ten młodzieniec o imieniu Garret uratował ich od rychłej śmierci. Garret po obiciu pozostałych zaczął mówić, a niemal wykrzykiwać:

- Niech was cholera. Na znachora musiałem wydać ostatnie pieniądze. Prawie nic mi nie zostało. W ostatniej chwili sprowadził wasze dusze do ciała nim całkiem odeszły na tamten świat. Życie zawdzięczacie temu, że tak taniej wyszło niż jakbym musiał szukać nowych ludzi. Co was opętało żeby tak się rozszaleć? Córkę młynarza zbiorowo zgwałcić i kapitana od chujów złamanych wyzywać. Nawiasem mówiąc to nie przeczę, że nim jest, ale nie winno się mówić mu tego prosto w twarz. Tak czy inaczej żeby was wyciągnąć z tej kabały zdrowych i całych musiałem pewne postanowienia przedsięwziąć. I w ich spełnieniu musicie mi pomóc. Chyba, że wolicie wrócić na stryczek. Przy okazji. Odzyskałem wasz ekwipunek. Pieniędzy waszych nie znalazłem. Strażnicy twierdzą, że zniknęły w tajemniczych okolicznościach.

Młodzian wskazał na stolik, na którym leżała całą sterta wyekwipowania. Markus dojrzał tam nawet jego rzeczy. Garret kontynuował:

- Podjąłem się dla was ważnego zadania. Żeby wywalczyć ułaskawienie u burmistrza zgodziłem się zabić smoka z pobliskich gór napastującego okolicę ostatnimi czasy. W zamian za zabicie go dostaniemy nagrodę pieniężną i możliwość opuszczenia miasta. Na razie jesteśmy ograniczeni do ich okolic. Burmistrz ma nas wszystkich wprowadzić w szczegóły. Jeśli czujecie się dobrze to idziemy. Widzę, że macie jakieś pytania. Postaram się na nie odpowiedzieć.

-Smoka? Takie bydle co zieje ogniem? Hmmm… w sumie z tego co wiem smoki ponoć posiadają skarby. Ale z legend które znam od mojego mistrza wole na nie uważać. Ponoć jeden rycerz kiedyś ruszył na smoka by odbić córkę swego pana. Rycerz posiadał proporcjonalnie taki sam mózg jak jego koń, ale to szczegół. Gdy zajechał pod grotę gada, zsiadł z konia i wlazł do tej jaskini. Zobaczył tam dwa smoki. I teraz to on miał problem… dostał rozkaz zabić smoka i za nagrodę dziewictwo księżniczki. No to postanowił zarąbać obydwa gady, a potem oby dwóm zabrał dziewictwo…
Potem się okazało że w umowie nie było urodziwej księżniczki.

Markus przerwał przemowę drapiąc się w zamyśleniu po głowię.

-Przejdźmy do interesów. Mam następujące pytania. Jak potężny jest ten smok? Co dostaniemy w zamian? Posiadamy polisę na życie? I najważniejsze… dostaniemy jedzenie, nocleg i kąpiel ?!

Markus szybkim Ruchem podbiegł do stołu. Wstrzymał ręką starającego się odpowiedzieć mu Garreta. Zabrał cały własny ekwipunek. Po przywdzianiu jego szaty z przyszytymi do niej płytkami z miedzi wrócił przed oblicze wybawcy ,skłonił się przepraszając i poprosił o wyjaśnienia.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline