Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2008, 23:20   #59
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Faustin stał napięty jak struna. Prawie udało mu się spojrzeć w oczy Kurta z perspektywy równego sobie. Prawie. Na twarzy miał silne wypieki, można było rzec, że jest czerwony jak cegła, choć spostrzeżenie jakiego dokładnie jest koloru nie było zbyt rozsądne w tym przypadku. W każdym bądź razie, mocno kontrastowało to z jasnym odcieniem jego włosów.

Sanari podszedł do Kurta i bezceremonialnie wziął od niego bułki, wręczając, a raczej wpychając mu pośpiesznie do ręki pieniądze za nie.

-Nie będę tego jadł. Wyrzucić tego też nie mogę, to chleb do cholery... -wysyczał spod nosa i obrzucając wszystkich nienawistnym spojrzeniem zarzucił swój plecak na ramię. Nie przejmując się swoimi towarzyszami ruszył uliczką którą przed chwilą dotarli pod piekarnię. Jeśli dobrze widział...

Tak. W bocznej uliczce, prowadzącej, jak doskonale było widać z tej perspektywy w stronę kościoła, na małym drewnianym wózku siedział kaleka.
Żebracza miska przed nim była niemal pusta, co zauważył Faustin stając nad nim.

Chlebem się obżerają a jałmużny skąpią...

Mężczyzna, zarośnięty i niedomyty, ubrany był w rozpadający się mundur. W zasadzie tylko drugi żołnierz poznałby w tych łachmanach część wojskowego sortu. Faustin bez problemu rozpoznał kurtkę Wermachtu, choć było to trudne, gdyż w większości pierwotny materiał pokrywały różnokolorowe łaty. Spodnie, zwykłe lniane,kiedyś, bardzo dawno temu były chyba jasno szare. Przykrywał je brunatny koc.

-Kombatant?

-Tak, proszę pana.

Faustin bezceremonialnie zerwał go z kolan kaleki. Prawa nogawka była rozdarta, tak by kaleka miał lepszy dostęp do rany na łydce. Blizna była głęboka i rozległa. Bez wątpienia była to rana po kuli, pocisk musiał strzaskać piszczel. Problem w tym, że Faustin widział takich ran wiele w czasie wojny. Ta na przykład nie była zadana przez odłamek szrapnela. Strzał musiał być oddany niemalże z przyłożenia, żeby tak zmasakrować kończynę. Do tego, strzelano jakby z góry. Mało prawdopodobne by ktoś podbiegł do tego biedaka i strzelił mu prosto w nogę...

Raczej dezerter i symulant, szumowino -Faustin przez chwilę patrzył w oczy kalece. Dopiero wtedy zorientował się że mężczyzna nie jest dużo starszy od niego, może rok lub dwa. Był jednak zniszczony jak gdyby liczył lat trzy lub cztery razy tyle...

Litość jest dla słabych...-powiedział Faustin oddając mu pled. Torba z pieczywem wylądowała w blaszanej misce na datki.

Po chwili Sanari wrócił do swoich towarzyszy. Jego skóra miała na powrót normalny odcień. Nie odezwał się, zamiast tego wymownie omiótł wzrokiem kompanów. Nienawistne spojrzenie jak zwykle utkwiło w Julii, która jak sądził znów będzie wstrzymywać resztę przed prężnym i sprawnym działaniem...
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 29-11-2008 o 12:31.
Ratkin jest offline