*Tak się przez całą drogę śpieszyłem- należy mi się chwila odpoczynku*
Z tą właśnie myślą, Krei'loh rozpoczął zwiedzanie stolicy Elfów. Stał na sporym, brukowanym placu, u podnóża pałacowego drzewa. Chwilkę ze swego miejsca zmierzył wzrokiem całość i już po tym wyruszył na najbliższe stragany. Z zimnym zaciekawieniem oglądał kolorowe szaty, wspaniałe, rzeźbione meble oraz stoiska z rynsztunkiem. Nic z wystawionych produktów nie zwróciło na niego uwagi, kupił jedynie jabłko, ponieważ zaczął doskwierać mu głód. *Zapewni mi wszystko, tak? No, coś czuje że szykuje się porządny obiad* - pomyślał i wyruszył w stronę sali tronowej. Popatrzył na deski przybite do ogromnego drzewa* mogli się pofatygować o coś lepszego, jakieś schody, czy coś- a oni przybili jedynie deski do konaru....* Zdenerwowany swoją sytuacją, zmierzył wzrokiem swój cel *Całkiem wysoko* i zaczął się wspinać. Gdy zdyszany dotarł, bez żadnych ogródek, zgrabnym, zwinnym krokiem ruszył w stronę wejścia. *heh, mam nadzieje że przyszykowali dla mnie jakieś wystawne przywitanie...*
__________________ Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości. Terry Pratchett |