Wątek: Kukły Śmierci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2008, 21:16   #1
Margoth
 
Margoth's Avatar
 
Reputacja: 1 Margoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumnyMargoth ma z czego być dumny
Kukły Śmierci


Kielce, Cmentarz


Artur nie żył. Nic nie mogliście zrobić! Samobójca parszywy. Miał możliwość darmowej pomocy psychologów, ale po co mu ona była jak całe jego życia zmarło tej paskudnej nocy ? Staliście teraz na dworze w wietrzny dzień i słuchaliście kazań staruszka w habicie, o tym jakie to miał życie wspaniały detektyw.
Cholera! Jak gdyby nikt tutaj zebrany nie wiedział jakie to on miał życie. Była niedziela, psiamać, a zamiast iść do ciepłego domu i obejrzeć ulubiony serial musieliście stać obchodząc się smakiem prywatnego życia. W końcu jak to określił szef - Jesteście tu głównie służbowo.
Ale po co ten cały cyrk ? Orkiestra, kwiaty, ludzie. Czy on chciał by być tak pożegnany ?
Oto było pytanie. Coś co męczyło was przez dłuższą chwilę, dopóki starzec nie upomniał was.
Gdy odwrócił wzrok i rozejrzał się po zebranych rzekł: `Módlmy się, ale bowiem Bóg wysłucha naszej żałoby i da zmarłemu Arturowi wieczne życie!`.
Durne bajeczki, ale cóż jak każą to trzeba. Przecież byliście tu służbowo, a szkoda było by wylecieć z tak dobrze płatnej roboty. Złożyliście dłonie w modlitwie i powtarzaliście słowa po duchownym. Nawet nie wiedzieliście kiedy rzekliście: `Amen!`.
Nie wiedzieliście również, że za waszymi plecami czai się on, zwiastun kolejnego dnia pracy.
Mężczyzna w garniturze uśmiechnął się pod nosem i odkaszlnął, byście odwrócili się do niego twarzami. Jak zwierzęta zareagowaliście na jego wołania.
- Za mną do wozu! - Mruknął z poważną miną i ruszył do wana. Do tego pojazdu, którym mieliście udać się na kolejną misję.
`Dobra dusza` wpakował was do bagażnika, o ile tak można było to nazwać. Była to raczej przyczepa, miejsce gdzie zmieścił by się mały oddział komandosów.
Usiedliście na ziemi, aby po chwili uderzyć o `wrota`. Samochód ruszył i wiózł was do celu.

~*~


Kielce, Opuszczona Fabryka

Mężczyzna wysadził was przed wejściem, a gdy postawiliście nogi na glebie - odjechał. Było to, rzec można, dziwne. Tak po prostu zostawił was samych w tak paskudnym miejscu. Bez zwłoki ruszyliście plądrować to miejsce. Gdyby nie smugi światła wpadające przez zniszczony dach trudno było by ujrzeć własną dłoń, mimo tego trudno było tu cokolwiek ujrzeć. Ale co było tu do patrzenia ? Ściany zarośnięte pleśnią, czy może grafity ? A może właśnie to była najciekawsza rzecz jaka w tym miejscu miała was napotkać ?
Najciekawsze było to, iż cała fabryka była pusta. Ani jednego obcego szmeru. Ale zaraz! O jedną parę stóp było za dużo. Uradowani tym, iż mężczyzna jednak was nie zostawił odwróciliście się niczym jeden mąż i ujrzeliście...
Trudno było opisać to ludzkimi słowami. Przed wami stał mężczyzna, pół nagi, cały poharatany i pobity. Na twarzy miał maskę.
- Zginiecie tu jak inni! - Chwycił mocniej metalową rurkę i ruszył na was biegiem.
Jedyne co mogliście zrobić to uciekać. Serce waliło wam jak szalone. Musieliście zareagować!
 

Ostatnio edytowane przez Margoth : 29-11-2008 o 22:15.
Margoth jest offline