Wątek: Kukły Śmierci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2008, 05:05   #2
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Artur nie żył. Otworzyła drzwi garderoby. Dłonią przemknęła po spoczywających równiutko na wieszakach mniej lub bardziej oficjalnych zestawach. Po dłuższej chwili, nadal nie wiedząc w co się ubrać, skonstatowała: Czas na zakupy. Za mało czerni.
Usiadła na łóżku w sypialni. Dobra. Koniec zgrywania się. Zdjęła okulary i zaczęła masować się po skroniach. Jej życie zmieniło się diametralnie od kiedy wydobyła z przepastnych czeluści torebki komórkę, na wyświetlaczu znajdując pięć nieodebranych połączeń. Sprawa wydawała się pilna. Czekała tak długo. Wykłady i owszem dawały dużo satysfakcji, ale to wciąż była tylko teoria. Tak bardzo tęskniła za praktyką. Oddzwoniła. Chodząc z komórką po pokoju, ujarzmiała powoli swój zapał. To chyba nie tak miało być. Psycha siadała wielu. A teraz Arturowi...
Wstała. Podejście numer dwa. Grafitowy kostium, za który wybuliła prawie całą wypłatę? Nie. Coś ją tknęło. Marynarka, spodnie, wygodne mokasyny. Trzeba być zawsze na posterunku. Zamknęła drzwi, starannie sprawdzając stopień wytrzymałości zamka i klamki. Cholera jasna! Znowu zapomniała. Szczęk zapadki, ciche skrzypienie – trzeba w końcu naoliwić te zawiasy - szybkim krokiem wkroczyła do sypialni i sięgnęła pod poduszkę. Tak, tak, trywialne i banalne. Ale odkąd jeden z tych wariatów zagroził, że znajdzie ją i zabije podczas snu, nie umiała rozstać się z jedynym usypiaczem i „ukajaczem” złych nastrojów. Pistolet był nawet lepszy od misia.
***
Nienawidziła pogrzebów. Jako zagorzała ateistka nie mogła znieść myśli o śmierci. Nie znajdując żadnego miejsca dla siebie po tamtej stronie, wolała po prostu unikać tego tematu. Wysłuchała jednak, a raczej udała wsłuchanie w pożegnalny bełkot księdza. W końcu było po wszystkim. Z głupawego wręcz odrętwienia wyrwało ją odkaszlnięcie. Odwróciła się jak w amoku. Wszystkie jej czyny od tej pory zdawały się nie być kontrolowane przez nią. Zachowała się tak... jak nigdy. Irracjonalnie.
***
Stara fabryka. W pierwszej chwili miała ochotę zanucić „Co ja robię tu...”, ale pojawienie się delikwenta z rurką jako orężem, odebrało jej ochotę do śpiewów. Karykaturalne, śmieszne, niebywałe... a jednak niebezpieczne. Po prostu zaczęła uciekać. Po chwili na szczęście udało jej się przywołać malutkie ziarenko zdrowego rozsądku. On był jeden. Ich troje. - Bosze.. co za skojarzenie – On miał rurkę, oni byli policjantami. Absurd. Stanęła jak wryta. Odwróciła się. Pistolet od dawna spoczywał w jej dłoni. Wymierzyła swoim Glockiem, wrzeszcząc standardową formułkę: Stój, policja!
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 30-11-2008 o 10:55. Powód: Google mówił cos innego o broni posiadanej przez policję;)
Nimue jest offline