Działania Redslingera okazały się skuteczne. Chwilę po rozpoczęciu „oczyszczania” z dziupli, przy której stał wyłoniła się ciemna, spowita mrokiem postać. Nagle Valar dojrzał rozczochranego i brudnego mężczyznę, w eleganckim stroju.
Słowa wypowiedziane przez wampira zdziwiły łowcę. Czyżby Salvador rzeczywiście posłał go na pewną śmierć? W sumie miał tysiąc powodów, żeby to zrobić. Od początku nie chciał nawet dopuścić do nich myśli, że odda im Serce Nocy…
Leżąc na ziemi po mentalnym ataku mężczyzny, zbierała się w nim złość. Co raz częściej myślał o tym, że ta wyprawa nigdy nie miała sensu, że próbuje dokonać niemożliwego.
W końcu wstał wbijając miecz w ziemię. -Nie obchodzi mnie, czy Salvador przysłał mnie tu na śmierć, czy nie- rzekł patrząc na wampira- Przybyłem tu by cię zabić, ponieważ to jedyna szansa żeby wypełnić moją misję, która została powierzona mi przez Alarona- mówiąc to wyciągnął dwa krótkie ostrza, zdobyte w ładowni na statku. Wiedział, że są magiczne, mimo to użył też swojej magii i po chwili oba ostrza rozbłysnęły jasnym światłem. -„Magia w połączeniu z magią daje…”- pomyślał-„ A chrzanić to!”
Redslinger nigdy nie był obeznany z magią. Miał nadzieję, że ten manewr nie skończy się dla niego źle i pokona przeciwnika.
Nie dodając ani słowa ruszył na wampira wymierzając cięcia mierzone w brzuch i gardło. Niezależnie od efektu odskoczył w tył i sparował ewentualne ciosy. Następnie powtarzał różne kombinacje w różne miejsca ciała, aż do skutku. |