Na usta cisnęło mu się "a nie mówiłem, że trzeba mnie było zostawić?". Choć może w ten sposób jest i lepiej? Niechcący, przez przypadek, ot tak zawalał sprawy. To go winić i podejrzewać o zdradę by nie można. - Kto wie, co zrobi Douma? "Mówił niewiele. A ostatnim zdaniem było: Zaraz wrócę. Dziwny jest." Oderwał się w końcu od drzewa. - Ale ona jest ważna, zostawimy ją tu ot tak, bez opieki? - miał złe przeczucia w związku ze zmierzającymi tu aniołami. Miał wrażenie, że natchnieni słowem Metatrona zrobią coś niewybaczalnego.
Ale Asmod mówił, że mają lecieć. Mu nie zależało na ludziach. Widział w nich wrogów. A Ambu się wydawało, że on Archanioł po prostu wszystko źle odczytał. Przekręcił. - Skoro tak ma być, lećmy więc. - kiwnął głową i ruszył za Asmodem. "Jakie rzeczy mogłyby mnie trzymać na tej suchej ziemi? I to chcą zdobyć tak bardzo upadli? Tego pragną? A nie. Znów nie tak. To ja pomieszałem. Oni pragną tej miłości bożej, którą da się wyczuć w każdym źdźble trawy. Tego, czego zdaje się brakuje w Niebie..."
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein |