Mężczyzna nawet nie śnił o tym by się zatrzymać. Biegł cały czas przed siebie, co chwila potykając się o leżące na glebie cegły. Raz przewrócił się, jednak w szale wstał i znów ruszył przed siebie. Ja pierdole! Wzór japońskiego kamikadze, tylko, że on nie miał samolotu, z tego co ujrzeć można było, nie miał też kamizelki kuloodpornej, przez którą strzał glocka by się nie przebił. Świadczył o tym `czysty` bieg mężczyzny, któremu najwidoczniej nic w biegu nie wadziło.
Łucja Mikołajczyk
Na cholerę się bałaś ? Strach wziął górę i nim cokolwiek przemyślałaś znalazłaś się gdzieś w ciemnościach. Odwracając się widziałaś biegnącego mężczyznę i swoją towarzyszkę mierzącą weń. Najwidoczniej tradycyjne slogany na niego nie działał. Ale kto zatrzymał się słysząc te słowa ? Zwykle było to całkiem śmieszne, bo łamiący prawo zawsze uciekał w drugą stronę. Tu nie było nic do śmiechu. Mężczyzna, rzec można, uciekał, lecz w waszą stronę i to z przedłużeniem ręki.
Marta Kwaśniewska
Byłaś gotowa strzelić. Nie pomyślałaś jednak. Naciśnięcie spustu było zwykłym odruchem. Broń wystrzeliła, zaś twoje dłonie lekko podskoczyły.
Giń, giń, giń! - Wciąż słyszałaś te słowa w głowie.
Napastnik padł na ziemię. Dystans pozwolił kuli przebić jego ciało i zatrzymać się na ceglanej ścianie.
Kurwa! Dobrze, że nie stałaś się mistrzynią w strzelectwie, inaczej mężczyzna był by już martwy. Okazało się, że jedynie trafiłaś mu w ramie. Zamaskowany leżał na ziemi i jęczał:
-
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa!
Czy zmartwiło Cię to ? Oczywiście, że nie. Takie akcje to rutyna w tym zawodzie.
-
Ja nie chciałem, oni mi kazali, to nie ja... czemu ? Czemu ? Czemu ? Kurwa! - Piszczał jak szczur. Było to wręcz śmieszne, że mężczyzna nie potrafił wytrzymać bólu. Ale przecież faceci byli i są słabsi psychicznie to tylko ego każe im udawać twardych.
Jacek Rejtan
Przyszedłeś do komendanta by zaproponować swą pomoc grupie detektywów.
Dobre rekomendacje, strzelectwo, dobra forma. Takie rzeczy się ceniło w policji.
Gdy zezwolono Ci wejść do gabinetu, zrobiłeś to z rozkoszą.
Zastałeś wąsatego grubasa siedzącego za biurkiem, który ucieszył się na twój widok.
-
Jacek, nie obchodzi mi to, że chcesz brać urlop. Masz pięć minut, przed komendą znajdziesz Jakuba Brzezickiego, dowódce anty terrorystów. Pojedziesz z nim do starej fabryki, mamy zgłoszenie! - Wydusił z siebie i czym prędzej chwycił za szklankę by zwilżyć usta. Gdy to zrobił przetarł czoło dłonią. -
To rozkaz!
Bez słowa odwróciłeś się na pięcie i pobiegłeś.
Przed wyjściem zatrzymał Cię mężczyzna.
-
Bierz ekwipunek! - Warknął mężczyzna i wręczył Ci Glocka 17 z pełnym magazynkiem, apteczkę i krótkofalówkę. Szybko schowałaś cały zapas i wybiegłeś.
Jakub już czekał. Cały skład siedział w furgonetce.
Dowódca odziany był w spodnie moro, białą koszulkę, zieloną kamizelkę i czapkę z daszkiem. `Pancerz` zdobiła naszywka SWAPu.
-
Prowadzisz! - Rozkazał i rzucił Ci kluczki. Złapałeś je i ruszyłeś za kółka. Nienawidziłeś tego robić, jednak rozkaz to rozkaz.
Otworzyłeś drzwi, usiadłeś, zamknąłeś je za sobą i zapiąłeś pas - standardowa procedura. Usłyszałeś uderzenie drzwi, a już po chwili drzwi od strony pasażera otworzył Brzezicki. Zrobił to samo co ty.
Włożyłeś posłusznie kluczki do stacyjki i przekręciłeś. Wóz odpalił. Nacisnąłeś pedał gazu i ruszyłeś. Chwyciłeś za kierownicę. Czas ruszać w drogę.
-
Do starej fabryki za miastem! - Odezwał się mężczyzna spoglądając na Ciebie. -
Kierowca najebał. Czterdzieści stopni gorączki. Kurwa! ***
Stanąłeś przed wejściem.
Dowódca wyszedł bez słowa i otworzył drzwi. Zaraz po tym cały oddział stanął na suchej glebie. Wysiadłeś i spojrzałeś na nich. Każdy wyglądał tak samo, tylko, że jeden zajmował się ładunkami, druga był zwykłym `piechurem`, zaś trzeci osłaniał tyły. Wyliczać tak można było bez końca.
-
Ruszamy! - Wrzasnął Kuba i pokazał gestem ręki, że czas ruszyć dupska.
Przepuściłeś cały oddział aby ruszyć za nimi.
Już po chwili znaleźliście się w ciemnościach. Każdy z nich włączył latarkę przymocowaną do broni, jedynie ty musiałeś zdać się na światło innych.
-
Ręce do góry kurwa! Na ziemie, na ziemie, już! - Wrzasnął policjant widząc dwie kobiety. Czym prędzej podbiegł do rannego i odwrócił go na plecy. Zauważył swój błąd, mimo tego nie pozwolił wam wstać. -
Andrzej, sprawdź je!
-
Przyjąłem. - Odpowiedział i podbiegł do policjantek. -
Dokumenty!
Stałeś jak wryty. Dopiero po chwili przebiłeś się przez tłum by dotrzeć do Jakuba.
-
Co tak do cholery patrzysz, idź pomóc. Proś tą co leży w cieniu o dokumenty! To jest rozkaz, ruszaj dupę! - Warknął na Ciebie.