Wątek: Kukły Śmierci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2008, 20:50   #5
Solis
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Trybiki wolno obracały się w głowie Jacka notującego wszelkie przypadki nieregulaminowego, bądź podejrzanego zachowania. Centrala, ta prawdziwa przez duże "C" miała dośc prawdopodobną teorię, mówiącą o tym, że Kielce stały się ziemią równie gorącą jak czarne dzielnice Nowego Jorku przed Rudolfem Giulianim, czy Marsylia w której spędził najlepsze miesiące swego życia w porze wczesnej wiosny, kiedy tłumy algierczyków zaczynały zaludniać slumsy wokół portu.
Jak zwykle opracowania, jakimi uraczono policjanta ściśle współpracującego z Wydziałem Wewnętrznym były ogólnikowe, czy wręcz lakonicznie banalne.
Jak zwykle powiedziano mu wprost - jedziesz incognito, masz tu referencje, upoważnienia, jakąś historyjkę. Przenosiny z Warszawy na pewno nie są awansem - zatem nie podskakuj miejscowym , zgrywaj wkurzonego na system. Oficjalnie przydział do tej sprawy jest już dograny z Komendantem miejscowych struktur.
_______@@______@@______@@______@@______@@______@@_ _____
Nic tu nie pasowało. Tragedia dobrego policjanta, wzmożona ilość skarg i donosów na satanistów, komuchów, pederastów, cyklistów bez mała... Coś wrzało w tym mieście. Ktoś miał sprawdzić co ... i tradycyjnie już - zneutralizować.
Jacek uśmiechnął się do swoich mysli. Skupiony maksymalnie na jeździe półpancernym policyjnym Rosomakiem, wypełnionym ciężkozbrojną brygadą specjalną wiedział, zę jak zwykle nie siła ognia, a zwyczajny szary koloid mózgu zadecyduje o powodzeniu akcji.
Nie żeby nie ufał broni. Kochał ją, kochał strzelnicę, gwizd pocisku, melodyjny brzęk padającej 19 milimetrowej tulejki w której mieszka niepozorna ołowiana śmierć. Kochał broń, bo nie miał już kogo kochać.
_______@@______@@______@@______@@______@@______@@_ _____
Kiedy dotarli na miejsce, dokąd pilotował go rozwrzeszczany, wyraźnie zachłystujący sie adrenaliną oficer antyterrorystów, zdziwił się niezmiernie. Sceneria rodem z amerykańśkich filmów. Stara fabryczka, ogromna budowla z czerwonej cegły, pamiętająca dziewiętnastowieczny rozkwit przemysłu w kraju, dokonujący się za żydowskie pieniądze, stanowiła odzwierciedlenia marzeń scenografa filmów SF, czy też horrorów.
Co tam czeka? Horror, czy standardowe wyłapywanie naćpanych gówniarzy którym wydaje się, ze po obejrzeniu Psów nauczyli się jak być twardzielami?
Detektyw Rejtan wiedział co to horror. Wiedział i widział dośc wiele, by wierzyć że żadna bestia piekieł nie może sie równać z pokręconymi ścieżkami chorego umysłu człowieka. Uwielbiał uwalniać świat od takich bestii, wierząc święcie , że ma immunitet na stanie sie jedną z nich.
Zatrzymał gwałtownie auto, specnazowcy wyskoczyli szybko, pobrzękując uzbrojeniem, i wykazując doskonałe skoordynowanie i przygotowanie. Zanotował w myślach, zę na tych chłopaków na pewno można liczyć, w odróżnieniu od ich narwanego komandira.
_______@@______@@______@@______@@______@@______@@_ _____
Porucznik Brzezicki kazał mu przyjrzeć sie jednej z leżących w cieniu postaci. Drugą przeszukiwał niedelikatnie, acz skutecznie sierżant o imieniu Andrzej, z beznamiętna miną dotykając wszelkich możliwych zakamarków w jakich można ukryć broń. Jacek od razu pomyślał o tym, że przed wprawnym okiem weterana na pewno nie ukryłby swego Walthera P99, ukrytego w kaburze na łydce. Standardowa procedura tajniaka. Glocka zresztą nie lubił, odkąd lekka kompozytowa konstrukcja z odpowiednio wyprofilowanym silikonem otuliny kolby dostała mu się w ręce. Pierwsza rzecz jaką zdołał pokochać od osiu lat, po tym jak...
Nie czas, nie miejsce. Mała zasrana łza omal nie wymknęła się jego samokontroli. Kierunek leżąca kobieta.
Kierując się w jej stronę musiał przejść obok leżącego postrzelonego i bluźniącego coś od rzeczy mężczyzny. Liczne rany klatki piersiowej, ślady noża i przypaleń na żebrach i przedramionach, sińce, będące peweni wynikiem wkłóć... do tego wielkie szalone oczy widoczne zza otworów maski. Wrażenie, od którego lodowate mrówki przebiegły kilkakrotnie wzdłóż kręgosłupa. "Sio potworki" - pomysłał opędzajac się od mrówkowatych dreszczy. Wprawne oko policjanta dostrzegło też, że mężczyzna, czy raczej wrak człowieka, do tego stopnia nie był sobą, zę paradował w zmoczonych spodniach, a prawdopodobnie zwieracze odbytu takze nie pracowały, czego nie był pewien, gdyż atmosfera takich miejsc, częśto nawiedzanych przez bezdomnych czy alkoholików zawsze przesiąknięta była przaśnym odorem ludzkich ekskrementów.
W końcu ona. Leząca na brzuchu, elegancka i wcale nie sprawiająca wrażenia zaskoczonej , czy przerażonej. Fachowo rozrzucone nogi, ręce splecione na karku, Glock identyczny z jego własnym leżacy w odległości ponad metra od zasięgu ręki. Czyste i fachowe poddanie się oględzinom i przeszukaniu. Wiedział od razu że to koleżanka po fachu. Delikatnie podał jej dłoń, stawiając na nogi. Czy dostrzegł błysk wdzięczności zza okularów ?
- Gdzie służysz, proszę o odznakę, stopień i numer służbowy.
 

Ostatnio edytowane przez Solis : 01-12-2008 o 21:17. Powód: dodane szlaczki :)
Solis jest offline