Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2008, 14:37   #48
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
- Cóże ci, Dmitrij? - zmarszczyła się Tatarzynka. - Zali ty...
Nie skończyła, gdyż Bończa podszedł do nich i rzutu Kozakowi pogratulował.
Obaczył, kto nożem cisnął - pomyślała, ale nie zdało się jej, aby Litwin miał jej mały figielek imć Głodowskiemu wykręcony popsować.
- Myśmy się gdzieś już nie widzieli ? Pod Ochmatowem może ? A może za Pawluka czy pod Perejesławiem za Fedorowicza ? Tak mi się waszeć z gęby do kogoś bardzo podobny wydajesz, jeno jakbyś za młody trochę.
- zagadnął Zaporożca mości Bończa, twarz Dmitrija bacznie lustrując.
Tatarzynka klepnęła Litwina w ramię i poratowała jego dziurawą pamięć.
- A mówią, że i podobny, toć to Dmitrij Czornyj, Hryćkowy syn, ociec jego atamanem był...
I złą miał śmierć - pomyślała, ale nie dokończyła.
- Dmitrij, poznaj mości Jacka Bończę, żołnierza zawołanego i zacnego szlachcica, krajana mojego, bo i on takoż z Litwy ród wiedzie. Mości Jacek w potrzebie, o której już ci rzekłam, uczestniczy i... ale co tak gwarzyć będziemy na sucho pode karczmą jak pachoły, pod dach chodźmy.
W karczmie Nuszyk rozparła się wygodnie na ławie i krzykiem popędziła Żyda do usługiwania. Kiedy Żydzina, łapiąc się za brodę i pejsy, bo pora już była późna i znać, że już go za nie poszarpano, pomknął hyżo, Tatarzynka nachyliła się do Bończy i wyszeptała:
- A gdzież to nasz bohatyr, mości Głodowski?
- A nie wiem. Może owoce zwycięstwa gdzie zbiera
- uśmiechnął się Litwin pod wąsem.
- A frater ka?
- Znikł gdzie... ale pewnikiem jako i w karczmie ostatnie, dziewkę jakowąś zdybał nasz świątobliwy. Martwić się nie ma o co.
- A jużci. Martwić się będziemy dopiero, jak z tych amorów wyciągać go będzie trzeba.
- Wypominać ja waćpannie nie będę, przez kogo z karczmy ostatniej chyłkiem wyjechaliśmy.
- To nie wypominajcie, panie Jacku!
- warknęła Nuszyk, ale rozpogodziła się zaraz, jakby słoneczko zza chmur wyjrzało. - Ooooo, miodek!
Nuszyk powąchała złocisty napój i stoczyła krótką walkę z samą sobą. Jako prawosławna mogła pić, ale stare przyzwyczajenia brały często górę i po każdym wzniesionym kielichu obawy ją dręczyły, że Bóg gniewny jest za jej rozpasanie.
Jeden wszak nie zaszkodzi. Dla zdrowotności to ino - wytłumaczyła sama sobie i miodku posmakowała.
- Zacny napitek... Dmitrij, my za Kreczyńskich córą porwaną gonimy. Tydzień temu zjechali my z Ostapem do Andrzeja Kreczyńskiego w gościnę, znasz ty historię, imć Kreczyński, niech spoczywa w spokoju, Ostapa w sądzie wybronił i dobrodziej to był nasz. Zgliszcza jeno zastali. Rezuny jakoweś, czerń zbuntowana, co to pono wcześniej klasztor łubieński złupili i dziewkę jeszcze jedną po drodze porwali, dwór oblegli i zdobyli. Zacnego pana Andrzeja na śmierć zamęczyli, smyków jego potopili w studni, a córkę ze sobą hen powiedli. Jarema już uniwersały wydał, żeby hultajstwo łapać, wdzięczność swoją obiecując.
Ostap za rozkazami poszedł, a ja się z mości Jackiem i fratrem naszym, co tam się gdzieś zapałętał, za rezunami gonimy.

Nuszyk urwała i po chwili wahania nalała sobie jeszcze jeden kielich. Naczynie w dłoni obracała i wahała się, czy prawdę całą rzec, o tym jak dworek zdobyto, o zdradzie Wierchuckiego, o księgach nieszczęsnych.
- Idź ty z nami, Dmitrij - rzekła nagle. - Mało nas, a twoja szabla wielce by nam pomocną była. Jeślić ci moja i Ostapa wdzięczność za mało, Jarema cię ozłoci, że jako magnat będziesz paradował.
 
Asenat jest offline