Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2008, 21:37   #5
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Cape Town, op 14 januari 1871 jaar Cape Town, 14 Stycznia 1871 roku
Hotel "Massado." Hotel "Massado"

Gisteren heb ik bereikt in het Land Cape. Ik ben het beu om te reizen van Libië ... Sun was uitgevoerd zonder ruzies in een kleine camping met Duitse onderzoekers die per se wilde weten het doel van mijn plotselinge vertrek… Wczoraj przybyłem do Cape Town. Jestem zmęczony po podróży z Libii... Nie obyło się bez małej scysji w obozie niemieckich naukowców, z którymi współpracowałem... Koniecznie chcieli znać powód mojego nagłego wyjazdu...

Mark zameldował się w hotelu jednocześnie odbierając depesze na swoje nazwisko. Rzucił rzeczy na łóżko i rozłożył wszystkie dokumenty na stole…
Właśnie po raz kolejny skończył czytanie listu z Towarzystwa w którym oficjalnie potwierdza ono jego przydzielenie do wyprawy w charakterze reportera prowadzącego dziennik ekspedycji. Dla Pattera to była szansa na naprawdę niezły materiał… Otrzymał również listę pozostałych członków ekspedycji… teraz wystarczyło tylko przeczytać depesze i zobaczyć co inni wiedzą o tych ludziach. Część z nich to Amerykanie i tu musiał polegać na Harissonie, o reszcie trochę mogli pokopać zaprzyjaźnieni dziennikarze… „Co my tu mamy?” – pomyślał segregując papiery – „Zaiste interesujący ludzie”. Zabrał się za przepisywanie i segregowanie informacji. Wyłonił się ciekawy obraz:
# James Lynch, Amerykanin. Agencja Pinkertona wypowiada się o nim w samych superlatywach, ale nie chce zdradzić żadnych bliższych szczegółów.
# William Easton Eblis, Anglik, drugi syn hrabiego Lonsdale, wnuk księcia Fordyce. 34 latni kawaler, właściciel majątku Inglehurst Place; dzieli swój czas między posiadłością a rozlicznymi podróżami
# Chiara Wodehouse, Angielka, córka gubernatora Brytyjskiej Kolonii Przylądkowej. Ma obecnie 20 lat. Jest jedyną córką Sir Philipha Edmonda Wodehouse'a i jego włoskiej małżonki Adeliny Patti. Ma starszego brata Edmonda Roberta. Urodziła się w Indiach, kiedy jej ojciec był gubernatorem Bombaju. Nigdy nie była w Angli, a przynajmniej tak twierdzą w „the Times” – ciekawe jakie ma wyobrażenie o kraju swego Ojca?
# dr James Wilburn, Amerykanin. Lekarz z dyplomem Harvardu. Ma 32 lata, służył pomocą w Wojnie Secesyjnej… Weinig, maar aan het begin ...
# Jonathan Cucumber, z pochodzenia Szkot. De grote onbekende … Wielka niewiadoma...
# Kirk Beyers, Belg; pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny z Antwerpii, studia w Amsterdamie. Od kilku lat pracuje dla zoo w rodzinnym mieście, gdzie zyskał uznanie w organizacji i bezpośrednim udziale w wyprawach do północnej Afryki (Maroko, Algieria) mających na celu pozyskanie egzotycznych zwierząt dla paru ogrodów zoologicznych. Podróżnik amator, z wykształcenia weterynarz… Het lijkt mij dat ik een ontmoeting heb gehad met hem in tenminste de naam lijkt, komen mij bekend voor. Wydaje mi się, ze kiedyś się spotkaliśmy, przynajmniej nazwisko wydaje mi się dziwnie znajome.
# Nadia Lloyd, narodowość angielska. Pół – Afrykanka, podopieczna Williama Cooka – głównego sponsora ekspedycji. Nadia jest jedną z niezaprzeczalnych gwiazd Cyrku Astleya. Akrobatka, treserka i aktorka, na której przedstawieniach zawsze jest komplet widzów. Tańczy w skąpych strojach, spaceruje wśród krwiożerczych zwierząt, wyczynia niesamowite i zapierające dech akrobacje z gracją motyla. Krążą plotki, że z racji swojego pochodzenia jest czarownicą, która potrafi nie tylko omotać mężczyznę, ale i sprawić, by każde zwierzę było posłuszne jej rozkazom. (notatka Sterna – „zdobądź jej autograf!!” mówiła wszystko)
# William Cook – właściciel Cyrku Astleya, reżyser i artysta; w młodości utalentowany żongler, akrobata i treser. Sporo podróżował po Afryce (spędził na Czarnym Lądzie kilka lat). Z czasem osiadł w Londynie i zajął się pisaniem scenariuszy, reżyserią przedstawień cyrkowych na wzór spektakli teatralnych. Popisy cyrkowe były osadzone w spójnym porządku fabularnym, co było nowością w tego rodzaju przedstawieniach. Z pomocą swej utalentowanej podopiecznej Nadii Lloyd doprowadzili do reformy cyrku, która przyniosła mu rozgłos, sławę i pieniądze – wyłożył pieniądze na wyprawę poszukiwawczą Livingstone'a. Powody zaangażowania w wyprawę są ciągłym przedmiotem spekulacji i plotek. Dodatkowo jest jeszcze jego związek z Nadią. (intrigerende !!! intrygujące!!!)
# Elizabeth Doullitel, Angielka. Z wykształcenia biolog botanik, pracuje od kilku lat na londyńskim uniwersytecie. Ma na swoim koncie kilka ciekawych odkryć i badań.

Reporter poskładał dokumenty. Materiał do dziennika wymagał na pewno jeszcze poprawek, ale… był zaintrygowany. Tak, to dobre słowo…
Wrzucił depesze do kosza i wyszedł na balkon, miał jeszcze kilka dni do wyznaczonej daty i postanowił je dobrze wykorzystać…

=====

Cape Town, op 17 januari 1871 jaar Cape Town, 17 Stycznia 1871 roku
Gevoel van de steden. - Postkaart uit Cape Town. Miejska Impresja - Pocztówka z Cape Town.




“The fairest Cape we ever saw in the whole circumference of the earth," ("Miejsce, które naprawdę zasługuje na miano przylądka - na całej Ziemi") powiedział sir Francis Drake kiedy wpłynął do Zatoki Stołowej w 1580 roku. Słowa wielkiego podróżnika i nawigatora wyryto na pamiątkowym głazie umieszczonym koło portu. Byłem skłonny zgodzić się z nimi. Miejsce to nazywano wieloma nazwami: Przylądkiem Sztormów nazwali je Hiszpanie, którzy zawsze trafiali tutaj na przeciwne wiatry; Przylądkiem Dobrej Nadziei, przez tych, którzy przetrwali sztormy i wpłynęli na spokojne wody; nazywany też po prostu Przylądkiem, aby podkreślić jego unikalność.

Unikalność płynącą z charakteru tego miejsca. Miejsca leżącego w Afryce, jednak bardzo europejskiego… Afrykańska kultura została wzbogacona o wpływy holenderskie, brytyjskie i malajskie, odzwierciedla istniejący tu wyjątkowy konglomerat kultur.

Miejsce o bardzo zróżnicowanym klimacie – przyjemnym, śródziemnomorskim przez większą cześć roku i naprawdę sztormowym w pozostałym okresie. Wreszcie miejsca o bardzo zróżnicowanej rzeźbie terenu. Piękne plaże, zwłaszcza Llandundo, odległe są zaledwie o kilka godzin spaceru od królującego nad miastem wzniesienia – Góry Stołowej

zawdzięczającej swoją nazwę płasko ściętemu wierzchołkowi. Ten poszarpany łańcuch górski, rozciągający się od Zatoki Stołowej do Cape Point, wyrasta z morza na wysokość 1087 m, przytłaczając cała okolicę i miasto znajdujące się u jego stóp. Ogromna frontowa ściana Góry Stołowej wraz z otaczającymi ją zboczami i wąwozami jest prawdziwym cudem natury. Jeden ze spacerów koniecznie trzeba odbyć na ograniczający miasto od wschodu Czarci Szczyt, z którego rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na Cape Town, port oraz przede wszystkim Ocean. Równie przyjemną choć trochę dłuższą i trudniejszą jest wycieczka na zachodni szczyt ograniczający miast nazwany Głową Lwa. Trudy wycieczki sowicie wynagrodzi nam przepiękny widok na wodospad Wambete.


Krótszą wycieczkę poza miasto można odbyć na Wzgórze Sygnałów, z którego roztacza się piękna panorama miasta i portu.
W samym mieście godnym zobaczenia jest oczywiście Port w Zatoce Stołowej oraz Bulwar Wiktorii i Alfreda oddzielający centrum miasta od Oceanu Atlantyckiego. Liczne targowiska oraz barwne stragany usytuowane w przecznicach Adderley Street i Pasażu św. Jerzego są atrakcją samą w sobie, dodając krajobrazowi miasta afrykańskiego kolorytu.
Pasaż św. Jerzego zamyka późnogotycka katedra pod wezwaniem tegoż świętego.

W samym centrum, czyli na Greenmarket Square koniecznie należy odwiedzić „Old Townhouse” – doskonałą francuską restaurację mieszczącą się w starym Ratuszu. Nowy budynek ratusza znajduje się przy Kloof Street.

Wypocząć można w jednym z wielu hoteli, a koniecznie trzeba spędzić czas na wspaniałych piaszczystych plażach lub na organizowanych przejażdżkach po okolicy lub po Zatoce Stołowej, zwłaszcza rejs o zachodzie słońca wzdłuż wybrzeży Clifton dostarcza niezatartych wrażeń.


Warte uwagi są również winnice Franschhoek i Stellenbosch oraz Groot Constantia.


Mark odłożył ołówek i spojrzał w hotelowe okno, Zapadał wieczór, ale postanowiłem jeszcze wyjść na krótki spacer. Artykuł będzie mógł przetelegrafować jutro do Londynu... i Paryża.

=====

Cape Town, op 18 januari 1871 jaar Cape Town, 18 Stycznia 1871 roku
Bijna te laat ... Prawie spóźniony...

Podczas przedobiedniego spaceru, będąc w porcie, Patter zauważył sylwetkę HMS “Imperial”

Statek ciężko było pomylić z inną jednostką… Cóż znaczyło to, że Mark spóźnił się na powitanie pozostałych uczestników wyprawy, jakie planował po przypłynięciu statku. Teraz jednak, w tej sytuacji, nie zamierzał ich szukać po licznych hotelach, a tym bardziej w willi gubernatora… Byłby to wielki nietakt… Uznał, że spotka się z nimi bezpośrednio na przyjęciu – skoro już Towarzystwo rozgłosiło wszem i wobec, że jest Holendrem…

=====

Cape Town, op 20 januari 1871 jaar Cape Town, 20 Stycznia 1871 roku
Gouverneur landgoed. Willa Gubernatora

- Ik wil een toast voor jou, mijn land. Met het succes van uw reis en blij om terug te keren, hopelijk met dr. Livingstone. - Chciałbym wznieść toast, za Was moi Państwo. Za powodzenie wyprawy i Wasz szczęśliwy powrót, miejmy nadzieję z doktorem Livingstonem.

Reporter razem z pozostałymi wzniosł toast. Zaraz po nim odszedł od towarzystwa, stając trochę z boku, koło okna. Udając wycieranie nosa dał sobie chwilę czasu na obejrzenie pozostałych zgromadzonych uczestników wyprawy. Doprawdy intrygujące...
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 07-12-2008 o 12:06. Powód: formatowanie, przejrzystość tekstu... literówki
Aschaar jest offline