Dolina Słoni 21.30- 22.30 Porucznik z Timem nie zdążyli się jednak przyjrzeć dokładniej pojmanemu, gdyż w tej chwili rozległa się kanonada. Leżący na ziemi murzyn skorzystał chwili nieuwagi obu najemników i iście wężowym ruchem wyślizgnął się im, poderwał na nogi i w dwóch susach zniknął w ciemnościach. Von Strachwitz machnął tylko ręka, mieli teraz inne zmartwienia. Nie mogło ulegać wątpliwości, że dwaj zwiadowcy uwikłali się walkę.
Pospiesznie zwinięto prowizoryczny biwak i grupa zanurzyła się w czerń parowu. Poruszali się ostrożnie, mężczyźni tworzyli czołówkę. Przekroczyli strumyk i niedługo mieli dojść do wylotu jaru, gdy zza kamieni poderwała się czarna zjawa. Eryk pociągnął za spust, jednak niezawodny zazwyczaj FN FAL zaciął się. Tim i dziewczyny nie mogli zareagować, bowiem barczysta sylwetka Niemca zasłoniła napastnika. Ten nacisnął spust, a von Strachwitz runął na ziemie odsłaniając jednocześnie Simba Pythonowi. Temu wystarczył ułamek sekundy by celnym strzałem wyeliminować przeciwnika.
Cala trójka przypadła do leżącego porucznika. Niestety był martwy, kula rebelianta utkwiła w okolicy serca. Simba zapewne nawet starannie gdyby celował w otaczających ciemnościach nie trafiłby lepiej. Simone łkała wtulona w pierś brata, obok siedziała na ziemi na próżno próbująca ją pocieszyć Narinda.
Tim zaś zastanawiał się. Strzały ucichły jakiś czas temu, dlatego zabójca usłyszał ich kroki. Ale kto wygrał ? Dwójka najemników czy Simba ?
Jak się okazało zaraz miał się o tym przekonać, usłyszał bowiem zbliżające się do nich kroki. Przycupnął za kamieniem z lufą wymierzona w wylot jaru. Nagle usłyszał pytanie zadane z akcentem, którego nie mógł pomylić. Z ulga opuścił broń.
- To Kit i Patricks
Wkrótce cala grupa była razem i mężczyźni zrelacjonowali wydarzenia w kotlinie. Zginęli wszyscy Simba (jak widać oprócz jednego niestety). Ocalono około 80 ludzi z plemienia, w tym rannego wodza. On opowiedział co zwabiło rebeliantów do Kotliny. To cmentarzysko słoni i jednocześnie niewyobrażalne bogactwo w kości słoniowej ukryte przez lud znad rzeki w skalnych pieczarach w dolinie za kotliną.
Zapadła decyzja o pochowaniu tam porucznika Eryka von Strachwitza. Pogrzeb był szybki, nie było czasu by na długie ceremonie.
Wyruszono jeszcze w ciemnościach i po dniu intensywnego marszu dotarto do wioski.
Niestety nigdzie nie widać było Katangi. |