Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2008, 17:26   #14
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
„Odeszła. Mała dziewczynka odeszła do Nieba, razem z piękną kobietą, która po nią przyszła. I co ona mówiła? Dawno zapomniane moce? Idą tutaj? Co znowu?”
Janek westchnął ciężko, patrząc w drzwi, które przez chwilę były bramą do lepszego świata. Teraz za nimi widać było jedynie nocne nieba nad metropolią. Łuna miasta zagłuszała prawie wszystkie gwiazdy, widać było tylko te najjaśniejsze. Żniwiarz poszukał odruchowo Wielkiego Wozu. Był tam, jak zawsze. Przynajmniej to się nie zmieniło, w odróżnieniu od tylu rzeczy w jego życiu. Bo ani to nie było do końca życie, ani nie było do końca jego. Czuł w głowie mętlik.

„Z jednej strony, powinienem się cieszyć. Wydaje się, że uratowałem duszę przed straszeniem w mieszkaniu swoich rodziców. Zrobiłem coś dobrego. Ha! Bohater ze mnie, w mordę jeża! Tylko teraz muszę faktycznie tam zaglądać. Skoro już nawet anioł mnie do tego zobowiązał. I obeszło się bez używania tego”- spojrzał na szablę, którą cały czas trzymał w ręce - „Całkiem nieźle”

Z drugiej strony czuł jakąś tęsknotę za tym, czego był świadkiem. Przez chwilę czuł w tym miejscu jakby dobro i radość bijące z drzwi. To było... wspaniałe. A teraz już tego nie było. Czuł, jakby stracił coś ważnego. Poza tym, zastanawiał się, czy jest teraz skazany na takie przelotne spotkania, czy może kiedyś jednak zasłuży, żeby przejść przez takie drzwi.

„A tak w ogóle, wykonałem swoje pierwsze zlecenie. Panie prezesie, zadanie wykonane! I było całkiem w porządku. I nazwała mnie Żniwiarzem. Jestem już całkiem profesjonalnym Śmiercią. Super.”

Nagle koszmarnie zaburczało mu w brzuchu. Przypomniał sobie, że nie jadł nic od wielu, wielu godzin. No i było już późno, a on od rana był na nogach. Czas było wracać do domu, do lodówki i łóżka. Jednak, jak się miało zaraz okazać, jego służba na dzisiaj się jeszcze nie skończyła.

- Oddaj nam ją, oddaj nam jej duszę. – usłyszał, bulgoczący, nieludzki głos i spojrzał w dół schodów.

O cholera! A co to za jedni? Dawno zapomniane moce? Ale jeśli tamta kobieta była przysłana z Nieba, to tutaj mamy oddział diabłów? Shit!”
Byli jeszcze dwa piętra pod nim, miał chwilę czasu. Rozejrzał się. Odcięli go od wyjścia, a nikt mu o tej porze nie otworzy drzwi. Nie dość szybko. Rzucił się przez wyjście na dach i zatrzasnął za sobą drzwi. Tutaj też nie było gdzie uciec. Tylko on, dach i nieliczne gwiazdy. Może gdzieś tam było drabina przeciwpożarowa, jak w każdym porządnym amerykańskim, ale nie był pewien, czy ma czas jej szukać. Słyszał już nadchodzące postaci, nawet mimo zamkniętych drzwi. Podjął decyzję. Biegiem wrócił na klatkę i z wyciągniętą szablą stanął na szczycie schodów.

- Spóźniliście się, dranie! Jej już tu nie ma, odeszła tam, gdzie było jej pisane! - chciał jeszcze coś krzyknąć, ale głos mu się załamał. Nie wiedział, z kim będzie musiał walczyć, ale był pewien, że w tym miejscu będą musieli do niego podchodzić pojedynczo, żeby sobie nawzajem nie przeszkadzać. Miał szansę.

Stanął w klasycznej pozycji szermierczej, kręcąc czubkiem szabli małe kółka i klnąc cicho pod nosem na swój los.
 
Wojnar jest offline