Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2008, 21:09   #15
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Przytuliła się do Marka, a ten jak zwykle spał twardo. Przez chwilę nie dopuszczała do siebie żadnej myśli rozkoszując się tą zwyczajną i prostą chwilą. Lecz nie wytrzymałą tak długo. Raptownie wstała i żeby nie obudzić Marka poszła do łazienki. Bała się, ze zobaczy krew, żyletki... Łazienka byłą taka jak dawniej, Mark zapomniał opuścić deski klozetowej, nie chcący porozrzucał jej kosmetyki. Spojrzała w lustro, wzięła głęboki oddech i umyła zimną wodą twarz.
„Wszystko było tak jak kiedyś, lecz z jednej strony było takie nieprzyjazne...czas jest wcześniejszy...nie chcę znowu przez to przechodzić... nie miałabym sił...”
Usiadła na puchatym łazienkowym dywaniku nie wiedząc co z sobą zrobić, i przyszedł Mark

- Co tu robisz? Czy coś się stało? -usiadł obok niej i obiją ja
- Nie wiem... – ukryła twarz w dłoniach – naprawdę nie wiem
- Ale coś w pracy? Znowu faceci się ciebie czepiają?
- Nie...
- Coś zrobiłem? Trzeba wymyślić jaką półeczkę na twoje kosmetyki, bo zawsze jak chce coś wziąć to wszystko spada... – Sofie zaczęła się śmiać, Mark z każdej chwili mógł ją rozśmieszyć, nawet teraz gdy jej życie tak diametralnie się zmieniło, przytuliła go.
- Czy ty mnie zdradzasz? – zapytała po chwili, Mark popatrzył jej w oczy
- Skąd Ci to przyszło do głowy kochanie?
- Odpowiedz
- Nie, nie zdradzam Cię zadowolona? – wstał i poszedł do pokoju
- Już 7. 30. Na która idziesz do pracy? – usłyszała z drugiego pokoju
- Nie idę
- Ubieraj się to pojedziemy razem – nic się nie zmieniło, jak zwykle jej nie słuchał
- Pojadę swoim...
- Jak chcesz, wrócę koło 21, muszę spotkać się z dyrektorem i powiedzieć mu swoje uwagi dotyczące tego projektu – wszedł do łazienki , szamocząc się z krawatem
- Mogłabyś? – Sofie wstała i zawiązała mu go jak należy
- Mówiłem ci, to kompletna porażka, nie wiem jak sobie to wyobrażają... – Sofie słuchała znudzona, wydawało jej się, ze wszystko przyspieszyło, a ona siedziała pośród czasu i obserwowała jego szalony bieg. – nie znajdą dofinansowania u ministerstwa to jasne znam tych gości już kilka razy z nimi miałem do czynienia – Wszystko kręciło się i wirowało kolory co chwila mieszały się ze sobą, czułą się jakby za dużo wypiła, jakby była pod wpływem narkotycznego uniesienia
- Dobra ja lecę, śniadanie zjem w pracy, już się o to nie martw...
- Mark...
- Też Cię kocham. Pa – drzwi zamknęły się, Sofie znowu została sama, zrobiło jej się ciemno przed oczami.


Znowu się obudziła, zobaczyła swoja, mamę, taka uśmiechnięta i taka MŁODA!

- Wstawaj już kruszynko, masz pomóc mi dzisiaj pamiętasz?
- Tak Mamusiu – usłyszała swój piskliwy dziecięcy głosik, zamilkła
- Co się stało kruszynko? Źle się czujesz?
- Mamo podaj mi lusterko
- A po co Ci lusterko dziecko?
- Podaj proszę
Widziała jak jej mama przechyliła głowę i uśmiechnęła się łagodnie, zaraz przyniosła małe lusterko. Sofie zerknęła, znowu była małą dziewczynką, wielkie szmaragdowe oczy, długie włosy splecione w małe warkoczyku, częściowy brak uzębienia.

- Mama a gdzie tata? –powiedziała oddając jej lusterko, uśmiech nagle znikną z ust jej mamy, a jasna radosna twarz jakby poszarzała
- Mówiłam Ci już... choć zjeść śniadanie

Bała się tych słów tak bardzo się ich bała... strach wręcz zamroził jej ciał, nie mogła się ruszyć aż zobaczyła ciemność


Otworzyła oczy, głowę miała ciężką, a każdy nawet najmniejszy szmer wywoływał pulsujący ból. Była w swoim pokoju, gdzie jak zwykle tu i tam leżały porozwalane ciuchy. Leżała na łóżku w brudnych ubraniach, gdy wstała natychmiast zrobiło jej się niedobrze.
- Czy ja musze wszystko spieprzyć...- zapytała samą siebie podtrzymując ciążącą głowę dłońmi. Znowu coś było nie tak, czuła jak coś ciąży jej na sercu, jakaś myśl ciągle nie dawała jej spokoju.

„Co ona właściwie tutaj robi!? Przecież nie chce tu być... dopiero teraz zdała sobie sprawę. Nie chcę już wracać do normalnego życia, teraz zaczęła się w jakiś sposób liczyć dla tego świata, teraz została dostrzeżona! Przez urodę nigdy nie była traktowana przez nikogo poważnie, dużo rzeczy jej przychodziło łatwiej. Ale ona nie chce tak dłużej, chce pokazać, ze potrafi. Nie chciała chować głowy w piasek i zamykać się przed światem przenikając do szarej codzienności...ona przecież potrafi!”

Sofie wstała zaciskając pieści, zakręciło jej się w głowie znowu ujrzała ciemność...
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline