Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2008, 23:13   #287
Smoqu
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Glador tym razem przybył na pożegnalną kolację przed wszystkimi. Ubrany był w srebrzyste i błękitne, powłóczyste szaty, których odcień zmieniał się nieustannie, w zależności od kierunku z jakiego patrzono na nie.


Dla tych, którzy po raz pierwszy zobaczyli go w tym stroju, zupełnie nie przypominał ich towarzysza podróży. Wyglądał raczej, jak jeden z władców elfów, który tylko na czas wędrówki schował swoją chwałę pod płaszczem. Zajmował miejsce tuż obok Aegiliona, w honorowym punkcie głównego stołu. W momencie, gdy goście zaczęli się schodzić, jeszcze szeptali między sobą, wymieniając ostatnie uwagi, natychmiast jednak przestali i zwrócili całą uwagę na wchodzących. Po pewnym czasie miejsca były już zajęte. Galdor wstał i wszystkie szepty ucichły, aby dobrze słyszeć, co ma do powiedzenia.

- Przyjaciele, chciałbym zaprosić wszystkich na ucztę, która poprzedza nasz wyjazd z doliny. Niepokojące pogłoski i informacje docierają do nas ze świata. Słudzy nieprzyjaciela znów podnoszą głowę. Jutro z samego rana wyruszymy im na spotkanie, aby jak najszybciej zażegnać niebezpieczeństwo, jakie może to sprowadzić. Jednak teraz jedzmy, śpiewajmy i radujmy się.

Po tych słowach usiadł, dając znak do rozpoczęcia ucztowania. Biesiadnicy pracowicie pochylili się nad półmiskami pełnymi mięsa, serów, owoców, pieczywa. Po pół godzinie pracowitego stukania sztućców o talerze w kompletnej ciszy, nad stołami w końcu zaczął się unosić szmerek rozmów. Sam Galdor zaś zagaił przy stole, gdzie zebrała się cała kompania.

- Tak, jak powiedziałem, wyruszymy jutro skoro świt, więc proszę o przygotowanie się do podróży. Jeśli czegokolwiek potrzebujecie, to powiedzcie tylko czego, a spróbujemy spełnić wasze życzenia. - przerwał na chwilę mierząc zebranych wzrokiem. - Jeśli chodzi o cel podróży, to chciałbym najpierw się dowiedzieć, czy byłabyś w stanie odnaleźć innych Strażników na pustkowiach i zebrać ich w okolicy Bree, Narfin? Będziemy potrzebowali większego oddziału, jeśli moje podejrzenia okażą się słuszne i górale, których spotkaliśmy pod Wichrowym Czubem rzeczywiście podążali na zachód. Nie możemy zabrać nikogo z Rivendell, bo została jedynie załoga do obrony doliny. A właśnie, - Noldor jakby coś sobie przypomniał - o ile dobrze pamiętam, to zabraliśmy coś z końskiego truchła spod Amon Sul. Mam nadzieję, że dojechało to w całości tutaj. Chciałbym przejrzeć te rzeczy po kolacji, no i pozostawić je tu dla rodziny zmarłego.
 
Smoqu jest offline