*****
"
Kurwa, za jakie grzechy mnie to spotkało? Przecież nigdy nie zrobiłam nic złego. No tak wysmarowałam kilka fałszywych oskarżeń o politykach i różnych takich, ale każdy musi z czegoś żyć. Nie chodziłam także za dużo do kościoła, ale to nie jest chyba powodem tego, że tutaj trafiłam. Kurwa, gdybym chociaż miała kamerę coś by z tego było a tak to... Ja pierdole, ale tu ciemno."
Pomyślała reporterka powoli otwierając drzwi do zakrystii. W kościele Marek starał się przemówić do rozsądku policjantowi. Nie rozumiała, zbytnio co się dzieje, ale wolala nie dyskutować z uzbrojonym mężczyzną.
Skrzywiła się, gdy otwieranę drzwi skrzypnęły. Mimo tego, że w zakrystii były okna, to ledwo widziała na wyciągnięcie ręki. Szła cały czas na przód, aż potknęła sie o krzesło, leżące przy biurku.
"
Cholera po ciemku nic tutaj nie znajdę."
Poszukała na ścianie włącznika światła. Nie zadzialał.
" No pięknie. Co jeszcze mi się przydarzy?"
Z drugiego pokoju, po jej lewej, usłyszała jakiś ruch. Po omacku, z rękoma wyciągniętymi przed siebie. Co chwila ślizgała się na gładkiej posadze.
-
Ola? - powiedziała otwierając delikatnie drzwi. Drugi pokój był wyraźnie mniejszy, na planie półkola. Na jego środku stało biurko, a na nim świeca, która pozwalała rozejrzeć się po pokoju. Obok biurka stał fotel. Reporterka ujrzała dziewczynkę kulącą się ze strachu w rogu po prawej stronie.
-
Nie bój się. Nic ci się nie stanie - powiedziała łagodnie kobieta i zrobiła krok w jej stronę. Poślizgnęła się, rozwalając drugi obcas. Poczuła jak jej ręka wylądowała w jakiejś cieczy
"
No kurwa pięknie. Dziękuje jeszcze raz za wszystko panie..." - nie dokończyła monologu wewnętrznego, gdyż zauważyła na czym się poślizgnęła. Cała posadzka była we krwi. Szkarłatny ślad zaczynał się w pierwszym pokoju, a kończył przy fotelu. Kątem oka zauważyła, że coś wstaje. Był to ksiądz, cały w krwi, ktora powoli sączyła mu się z rozdartej tętnicy szyjnej. Wydawał z siebie niezidentyfikowane odgłosy i powoli szedł w jej kierunku. Gdy był już na odległość ręki, zauważyła że jego oczy zaszły mgłą. Już nie żył. Spanikowała. Oparła się plecami o ścianę i wydała z siebie długi krzyk przerażenia.
*****
Policjant nie podnosił się. Nie wiadomo czy z powodu zmęczenia, choroby, czy oporu przed spełnianiem poleceń człowieka ktory chce go zabić. Był caly rozpalony i oddychał z trudem. Mimo to wiązanki z jego ust nie powstydziłby się nawet szalikowiec. W końcu jednak dał się zaprowadzić siła do drzwi. Idąc powłóczył nogami i widać było, że nie byłby w stanie bronić się przed Markiem. Żona patrzyła na to wszystko z łzami w oczach, zanim ruszyła do zakrystii do córki. Na zewnątrz, Aiden, Varg i GROM-owiec szykowali się już do wyruszenia. Punk stał w miejscu i, paląc papierosa, przyglądał się całej tej scenie. W momencie w którym otworzone zostały drzwi, wszyscy usłyszeli krzyk kobiety, dochodzący z zakrysti. Matka dziewczynki zatrzymała się na chwilę przy drzwiach, po czym otworzyła je na oścież i wbiegła za nie.
-
Co to do diabła było? - zapytał żołnierz GROM-u.