"No pięknie, po prostu zajebiście."
Gdy Marek już miał wyjść zobaczył całą grupkę, jeszcze nie wyszli? W tym samym czasie ktoś krzyknął, reporterka.
"Kurwa mać!"
Kostrzewski popatrzył na GROM'owca. -Policjant jest zarażony, rozmawiałem z jego żoną, to pewne. Wiecie co się dzieje z zarażonymi? Wiesz co z nim zrobić? Ja wrócę sprawdzić krzyki, byłem szkolony szczególnie do walk w pomieszczeniach.
Żołnierz skinął głową i wziął gliniarza na muszkę. Porucznik odwrócił się i wbiegł z powrotem do kościoła. Złapał glocka za lufe i podał punkowi. -Odbezpieczony, odrzut jest mały, wcelowujesz i ściągasz spust. Tylko nie trenuj na mnie.
Uśmiech przy ostatnich słowach świadczył, że jest to żart. Marek nie ufał punkowi ale nie miał wyjścia, podbiegł po obrzyna, podniósł go z ziemi i wsadził za pasek, naboje które leżały obok wrzucił do kieszeni. -Klara kucnij w kącie, jakby co uciekaj do Aidena i Varga. I nie pieprz mi o braku zagrożenia.
Marek nie potrzebował wdechu i wydechu by się uspokoić, był maszyną do zabijania. Złapał SIG'a w prawą rękę a do lewej wziął latarkę. Ostrożnie podszedł do zakrystii. Gdy zobaczy kogoś zaświeci mu w twarz latarką, jeśli ten ktoś okaże się zombi strzeli mu dubletem w twarz, jeśli nie, karze mu wracać do reszty.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |