Człowiek indagowany przez strażników zachowywał się spokojnie. Na pytanie sierżanta wzruszył tylko ramionami. - Skąd to mam wiedzieć jestem tylko tragarzem. Zapłacona mi za dostarczenie tego worka, do kupca Tergrima.
Na słowa Detlef tragarz zareagował śmiechem. - Pierwszy raz widzę strażnika, który chce zastąpić tragarza. Skoro jesteś tak usłużny to pozwolę ci ponieść worek ciężki jest, ale i cięższe się nosiło.
Wtedy to też do tej pory milcząca Erica zwróciła uwagę sierżanta na płaszcz.
W tym samym czasie tragarz zdołał oddalić się o krok od worka.
Ciszę rozdarł huk wystrzału.
Płaszcz nieznajomego był w strzępach ostry zapach prochu dotarł do wszystkich.
Wąską uliczkę wypełnił grad rozgrzanych metalowych odłamków z garłacza.
Młody miał największy pech strzał prawie oderwał mu głowę, ale inni też byli narażeni na obrażenia.
Jedynie Gabriel, Erica i Fryderyk nie byli na tarasie śmiercionośnego gradu odłamków. Wszystkich innych garczy proszę o K100+10 na zręczność w innym wypadku zostaniecie trafieni, co nie będzie takie przyjemne.
Domniemany tragarz rzucił się w kierunku Lilawandera, widząc, iż nie nosi on zbroi. Zdołał się przemknąć koło niego.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |