-Noo... Lejek mógłby o tym jakąś pieśń napisać...-zerknął z ukosa na elfa, po czym ruszył w stronę potworności (obsługa coraz lepsza, no, no...), niby to uroczyście łącząc rękawy szaty, a w rzeczywistości chwytajac ukradkiem rekojeść noża, na wypadek potrzeby złożenia krwawej ofiary, czy czego tam. Miejsce gdzie dotrą interesuje go w tej chwili marginalnie - wazne że magicznie. - no, nie guzdrać się, jedziemy - rzuca do towarzyszy. Rozumiecie, tu obowiązuje pewnie układ, czy tam rozkład... |