Dziwny ludź przyjął pomoc uczynnego krasnala. Jednak, zanim ten zdołał zbliżyć się do worka, ludź odłożył pakunek i odchodząc nieco zrobił coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. Burzący spokój miasta huk targnął powietrzem. Siekańce, niczym rój wściekłych os wyleciały z lufy, by kąsać. Ktoś wrzasnął, ktoś upadł.
[Rzut na Zr: 69], nieudany, wykorzystanie 1 punktu szczęścia,
[Rzut na Zr: 26], udany
Detlef z szybkością, o którą nikt by nie podejrzewał brzuchatego piwosza, sprawnie padł na ziemię, o włos unikając odłamków. Jeden z nich tylko uderzył w hełm krasnoluda z głośnym "klang!" i nie czyniąc krzywdy właścicielowi nakrycia głowy rykoszetem poleciał gdzieś w mrok. Lata spędzone w krasnoludzkiej armii i doświadczenie w niej zdobyte pozwalały jego ciału mu na reakcję na długo przed tym, zanim umysł wyraził taką wolę.
Leżał na bruku, starając się dostrzec przeciwnika przez kłęby gryzącego dymu. Tuż po pięknie wykonanym padzie, pierwszą myślą weterana było:
"Skąd on, na smród goblina, wytrzasnął garłacz?". A drugą: "Ale, kurwa, za co?" - jednak te pytania musiały chwilowo pozostać bez odpowiedzi. Przynajmniej do czasu złapania zuchwalca, który ośmielił się do NIEGO strzelać!
- Ja mu pokażę strzelanie, partacz jeden... - mruknął pod nosem i zerwał się z ziemi w pogoni za uciekinierem. Mimo swoich krótkich kulasów potrafił nimi wytrwale przebierać. No i miał MOTYWACJĘ, by porozmawiać sobie z tym ludziem.