Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-12-2008, 14:56   #121
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Dziwny ludź przyjął pomoc uczynnego krasnala. Jednak, zanim ten zdołał zbliżyć się do worka, ludź odłożył pakunek i odchodząc nieco zrobił coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. Burzący spokój miasta huk targnął powietrzem. Siekańce, niczym rój wściekłych os wyleciały z lufy, by kąsać. Ktoś wrzasnął, ktoś upadł.

[Rzut na Zr: 69], nieudany, wykorzystanie 1 punktu szczęścia,
[Rzut na Zr: 26], udany

Detlef z szybkością, o którą nikt by nie podejrzewał brzuchatego piwosza, sprawnie padł na ziemię, o włos unikając odłamków. Jeden z nich tylko uderzył w hełm krasnoluda z głośnym "klang!" i nie czyniąc krzywdy właścicielowi nakrycia głowy rykoszetem poleciał gdzieś w mrok. Lata spędzone w krasnoludzkiej armii i doświadczenie w niej zdobyte pozwalały jego ciału mu na reakcję na długo przed tym, zanim umysł wyraził taką wolę.

Leżał na bruku, starając się dostrzec przeciwnika przez kłęby gryzącego dymu. Tuż po pięknie wykonanym padzie, pierwszą myślą weterana było: "Skąd on, na smród goblina, wytrzasnął garłacz?". A drugą: "Ale, kurwa, za co?" - jednak te pytania musiały chwilowo pozostać bez odpowiedzi. Przynajmniej do czasu złapania zuchwalca, który ośmielił się do NIEGO strzelać!

- Ja mu pokażę strzelanie, partacz jeden... - mruknął pod nosem i zerwał się z ziemi w pogoni za uciekinierem. Mimo swoich krótkich kulasów potrafił nimi wytrwale przebierać. No i miał MOTYWACJĘ, by porozmawiać sobie z tym ludziem.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 05-12-2008, 18:38   #122
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Elf był przygotowany na to, że pojmany człowiek zacznie uciekać, nie spodziewał się jednak, że będzie na tyle bezczelny by strzelać do straży. Na własne szczęście nie zignorował potencjalnego zagrożenia, kiedy człowiek w mgnieniu oka wydobył zza pazuchy gotową do strzału broń elf natychmiast uskoczył widząc lufę skierowaną w jego stronę. Zdążył w ostatniej chwili właściwie czuł pędzącą obok chmurę odłamków , gwoździ i innego badziewia którym oprych nabił garłacza. Miał świadomość, że uskoczył w ostatniej chwili i gdyby nie odrobina szczęścia mógłby leżeć już w strzępach. Gdyby miał teraz czas a bandyta byłby już złapany, zapewne nieźle by się wkurzył na zawodną ochronę i samego siebie, że dał się ponieść myśli , że jest chroniony. Nie było jednak teraz czasu na szukanie winnych, kiedy elf kończył formułę zaklęcia dostrzegł kątem oka, że i sierżant wypuszcza właśnie strzałę do uciekiniera. Elf w przeciwieństwie do sierżanta starał się celować w nogi, aby uniemożliwić ucieczkę a nie zabić oprycha. „Mam nadzieję, że go nie wykończymy” - pomyślał widząc strzelającego sierżanta. Było już jednak za późno by zmienić zaklęcie na oszołamiające. Zresztą to drugie zaklęcie bywało bardzo zawodne, a elf poświęcił już szmat czasu na odpowiednie sklecenie zaklęcia. Starał się skierować magię w stronę kostki lub kolana uciekiniera – w zależności od tego co było lepiej widoczne.

- Jest chyba ranny! Panie magu! Ma pan może jakieś zaklęcie, które pozwoli nam pojmać tego psa?!

Elf nie mógł odpowiedzieć Gabrielowi, zburzyłoby to jego koncentrację, miast tego dokończył zaklęcie magicznego pocisku.

- Aep Kalem North

Mała drewniana strzałka nabrała mocy i prędkości, tracąc swą materialność przybierała formę pocisku czysto magicznego, wiązki energii której żadna zbroja nie mogła zatrzymać czy zniwelować. Co więcej elf pomimo iż ograniczył pobór mocy to zebrał jej wystarczającą ilość, natomiast prawidłowe splatanie magii pozwoliło umiejscowić tą wiązkę energii dokładnie tam gdzie elf chciał.

Rozejrzał się jeszcze wkoło dopiero co dostrzegając zmasakrowaną twarz jednego ze strażników. Na wszelki wypadek wysłał za uciekinierem sokoła – aby ten śledził tor jego ucieczki, choć miał nadzieję że strzała Gabriela i jego własny pocisk umiejscowiony w kolanie uciekiniera wystarczy by zatrzymać go w miejscu. Widząc rozwścieczonego krasnala goniącego ludzia zastanawiał się czy będzie jeszcze kogo przesłuchiwać. Stan zdrowia uciekiniera nie mógł być dobry, prawdopodobnie najlżejszy nawet klaps krasnala powinien wykończyć wroga. Elf był jednak ciekaw czy brodacz się opanuje…


[Rzut w Kostnicy: 53], [Rzut w Kostnicy: 50], [Rzut w Kostnicy: 11],[Rzut w Kostnicy: 15][Rzut w Kostnicy: 11]
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 05-12-2008 o 19:05.
Eliasz jest offline  
Stary 06-12-2008, 21:22   #123
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Potężny huk wystrzału odbijał się echem w głowie Erici. Stanowczo za blisko stała, by mogła to zignorować. Chwilę to trwało, nim dziwne brzęczenie ustało w jej uszach. Zauważyła, jak pośród strażników pada młody. Tu właśnie objawiała się pierwsza wada, jeżeli chodzi o przynależność do władz miejskich. Trzeba czekać na pierwszy ruch. Jak reprezentować ład i porządek z oderwaną głową? Dziewczyna ucieszyła się w duchu, że to nie była ona, jednak mało miała czasu na zastanowienie się. Prawdę mówiąc, od razu po wystrzale, gdy trochę oswoiła się z wszechobecną ciszą, oraz tym, że sierżant coś mówi, a ona nie słyszy, rzuciła się za uciekinierem. Nie miała zamiaru zostawić sukinsyna całego. Zbyt dużo cholernego nieszczęścia się jej zdarzyło w tym mieście by po prostu stać biernie i nic nie robić.

Grunt to praca w grupie. Jeżeli ktoś się na to nie porwie, nie ma na co liczyć. W tej chwili goniła opryszka, biegła bliżej budynków, aby nie utrudniać magowi, czy strzelcom strzelanie do celu. Zamierzała go zatrzymać, a nie zabić, jednak nigdy nic nie wiadomo. W szczególności, gdy do spółki dołączył się krasnolud, który chyba daru do konwersacji nie miał.
 
Revan jest offline  
Stary 08-12-2008, 12:06   #124
 
Bishop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bishop ma wyłączoną reputację
Człowiek który wyszedł z alejki podszedł do Gabriela i zaczął do niego mówić.

Coś było nie tak.

Kiedy Klaus ruszył w stronę nieznajomego tragarza wykonał szybki ruch, odwracając się w jego stronę.

Klaus odruchowo rzucił się w bok jednak potknął się o któryś z "kocich łbów" wystających z miejskiej drogi.

Pierwszy rzut:
[Rzut w Kostnicy: 97]
Drugi rzut:
(Wykorzystuje punkt szczęścia)
[Rzut w Kostnicy: 62]
 
Bishop jest offline  
Stary 05-01-2009, 18:57   #125
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
25 Nachgeheim 2522r. Nocny patrol.

Strzał tylko przez chwile zaskoczył strażników. Gabriel bardzo szybko doszedł do siebie i posłał strzałę za uciekającym mordercą. Strzał był efektowny umykający opryszek trafiony został w szyję krew trysnęła z rozdartej tętnicy szyjnej. Uczynił jeszcze kilka kroków, gdy nagle za sprawa magicznego ciosu zostały mu podcięta noga i padł. Zanim jeszcze jego ciało dotknęło bruku był martwy.

Wydawałoby się, iż tylko młody był ofiarą. Bandyty nic bardziej mylnego. Samphenion stał przez dłuższą chwilę stał jeszcze, lecz nagle padł na ziemie z ust jego wypłynęła krew. Po chwili już był martwy. Wyglądało to jak sprawka magii dopóki, Jorge nie rozchylił płaszcza, którym okrywał się elf. Siekaniec musiał trafić go w momencie, gdy obracał się i dlatego płaszcz nie był zniszczony, kawałek stali wniknął w bok elfa, lecz nie wyszedł już na zewnątrz. Wszystkim oczywiste stało się, iż postrzał ten był śmiertelny.

Detlef spóźniony dopadł ciał bandyty i stał niezdecydowanie.

Sierżant wprawnym ruchem rozcią sznur wiążący worek. Na ulicę wyspały się różnego rodzaju cenne przedmioty. W oczy Gabriela rzucił się herb znanej rodziny Middenheimskiej Gerhertów, wyobrażony na złotym półmisku.
Na bruk z worka wypadł też przedmiot owinięty w płótno żaglowe i przewiązane sznurkami, płótno to było mocno zakrwawione. Na sznurkach była przystawiona pieczęć kultu Sigmara pod nim pakiet z listem doczepiony do pakunku.

***

25/26 Nachgeheim 2522r. Middenheim. Noc.

Przytomność jakimż dziwnym tworem jest przytomność. Wszystkim wydaje się, iż jeśli nie śpią to są w pełni przytomni. Felix z Waldenhof był pewny, iż nie śpi, lecz w tej chwili wolałby jednak żeby wszystko, co się wydarzało przez kilka ostatnich dni było snem. Wszystko zaczęło się od nieszczęśliwego zlecenia z Gildii. Zadanie okazało się jednak znacznie trudniejsze. Morderstwa, magia, skaveny w końcu walka i porwanie przez obrzydłe potwory. Teraz znajdował się w jakimś ciemnej zatęchłej jamie, pod plecami czół nierówne kamienne podłoże. Domyślał, iż znajduje się w systemie Middenheimskich jaskiń. Nawet magia go zawiodła. Zresztą nic dziwnego, gdy ma się dokładnie skute ręce metalowymi okowami.

W odległości po raz pierwszy pojawiło się mętne zielonkawe światło. Za zakrętu korytarz wynurzył się szaro zielony w tym świetle skaven. Na drewnianej lasce miał przymocowany kamień zielonkawo świecący się. Młody mag spostrzegł z przerażaniem, iż wokół kamienia wirują i spłatają się strzaskane wiatry magii różnych kolorów. Plugawa magia Dhar wirowała wokół Spaczenia, substancji z jednej strony najbardziej pożądanej dla pewnych osobników, z drugiej strony przeklętej przez bogów.

- Terasss się zaabwimmy luddzzziku. – wysyczało stworzenie dzierżące tę przerażającą laskę.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 05-01-2009, 20:47   #126
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
„Ulala, ile złota i kosztowności było w tym pakunku, nic dziwnego, że ten pokraczny typ tak tego bronił.”- Pomyślał Gabriel przyglądając się zawartości pakunku. Gabriel ujrzał wtenczas między najróżniejszymi cennymi przedmiotami, coś co wyglądało na półmisek, choć równie dobrze nie musiało nią być. Tym, co rzuciło mu się w oczy, był misternej roboty grawerowany herb. Oczywiście niemal każdy, kto żył w mieście jakiś czas, rozpoznałby w nim herb zamożnej i znanej rodziny middenheimskiej- Gerhertów. Prawie każdy słyszał o tej familii, no nie licząc wyjątków. Kolejnym dziwnym przedmiotem, który zaintrygował Gabriela, było zawiniątko. Jakiś przedmiot owinięty zakrwawionym płótnem, a do tego z pieczęcią Sigmara i do tego jakiś list… Gabriel rozejrzał się dookoła, mierząc wzrokiem swoich ludzi. Wyjął zawiniątko z listem z worka i ukrył je starannie pod płaszczem. Kolejnym posunięciem było zrobienie pętli na worku, w miejscu rozdarcia, tak aby zawartość nie wysypywała się. Kiedy Gabriel się z ty uporał, zawołał:

- Wracać do szyku! Detlef uprzątnij ciało młodego i Sampheniona, niech nie leżą tak na środku drogi.

Gabriel podniósł z ziemi worek kosztowności i przerzucił go sobie przez ramię. Udał się szybkim krokiem w kierunku ciała napastnika. Po drodze rzucił okiem na zmasakrowaną twarz młodego Klausa, oraz na martwe i sztywne ciało Sampheniona. Przeklął w duchu, że los znowu z niego zadrwił. Szczerze współczuł im, że leżeli teraz bez duchu na jednej z brudnych ulic miasta.
Kiedy szedł w stronę ciała i był już na kilka kroków od niego, dziwna siła uderzyła mu do głowy. Gabriel pobladł, mimo iż poczuł nagły przypływ ciepła w okolicach skroni. Odruchowo złapał się za głowę i upuścił worek na ziemię. Musiał przykucnąć i podeprzeć się rękoma, aby nie wywrócić się twarzą na bruk. Chwilowe zamroczenie przeszło jednak szybko, sierżant mógł, więc wstać. Przyciągnął worek bliżej ciała uciekiniera, przyglądając się z zaciekawieniem trupowi.

-Nieźleśmy go załatwili. Nie dziwota, że padł jak długi. – syknął Gabriel, przeszukując jego kieszenie oraz zaglądając pod pazuchę. Szukał czegoś, co mogło wydać się ważne.

Zajrzał też pod kaftan, czy aby jegomość nie ma jakiegoś medalionu. Na palcach dłoni szukał zaś sygnetu lub jakiegokolwiek emblematu. Spodziewał się bowiem, że osoba przechadzająca się z takim towarem po mieście i do tego późną porą, prawdopodobnie nie jest amatorem.
Kiedy upewnił się, że wszystko przeszukał dokładnie, złapał drętwego jegomościa za kaftan i niczym szmatę ściągnął z drogi, przeciągając ciało pod mur jakiegoś domostwa.

- Lilawander, Jorge, Erica! Zostaniecie i przypilnujecie zwłok. Reszta zaś wraz ze mną pośpieszy do kordegardy, wrócimy jak najszybciej z wozem. Lilawanderze, nie widziałem u ciebie przypadkiem tresowanego sokoła? W razie problemów wyślij go do kordegardy. Będę wypatrywał nieba, jeśli ujrzę na nim tegoż ptaka, pośpieszymy wam niezwłocznie z pomocą. -rzekł Gabriel.

- Za mną. Biegiem! – zakrzyknął i wyruszył dość szybkim truchtem w stronę kordegardy.
 
Mortarel jest offline  
Stary 05-01-2009, 21:25   #127
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Walka skończyła się szybciej niż elf się tego spodziewał. To co naprawdę zaskoczyło to była śmierć elfa – Sampheniona. Tak szybka , prosta i przykra. „Nie zdążyłem nawet z nim porozmawiać…” Pomyślał ponuro żałując , że nie korzystał z chwili. Jego wzrok automatycznie powędrował w kierunku zwierząt jakimi mógłby się ów elf opiekować. Lilawander czół się zobowiązany przejąć nad nimi opiekę. Jego przemyślenia przerwane zostały przez brzdęk upadających kosztowności. Grom ludzkich oczu natychmiast zawęził się w spojrzeniu. Elf zwrócił jednak najbardziej uwagę na pismo, symbol Sigmara… i szybkie rączki sierżanta. Jego gest przyjął z zadowoleniem , świadczyło to dobrze o jego chęciach i zaangażowaniu w sprawę, mniej o lojalności wobec służby co również odpowiadało elfowi.

Na zadane pytanie odpowiedział szybko.

- Oczywiście, wyślę sokoła w przypadku zagrożenia.
Chwilę później obrócił się w kierunku „sługi”
- Przesuń ciało elfa pod dom, obok zwłok człowieka, potem dołącz do nas.
Z trojga utworzył półokrąg którego otwarta część chroniona była przez ścianę domu, zaś strażnicy pilnowali zwłok i miejsca zbrodni przepędzając wszelkich przechodniów i blokując ulicę.
Ostrzegacie raz, w razie nie posłuchania celujecie, w razie agresji strzelacie. Nim sprawa przybierze zły obrót użyję magii jeśli będzie potrzebna więc nic się nie martwcie.

Elf chyba bardziej martwił się za ich oboje , nie chciał mieć na sumieniu podwładnego, tak jak chwilę wcześniej musiał mieć sierżant. Jego dziwny napad słabości mógł oznaczać poważną chorobę fizyczną lub psychiczną, to z kolei rzutowało na jego działania. Jedyne zagrożenie stwarzał jednak wyłącznie sobie – iż osłabnie na polu bitwy, umysł miał przenikliwy choć ponoć geniusza od szaleńca nic nie różni.

Sokół tymczasem krążył wkoło szukając niebezpiecznych ludzi…
 
Eliasz jest offline  
Stary 09-01-2009, 15:54   #128
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Pościg zakończył się, zanim tak naprawdę się zaczął. Nieboszyk, zbroczony obficie krwią legł na bruku. Detlef zatrzymał się kilka kroków od leżącego ciała.
"Ma drań szczęście, że to nie ja go dorwałem. Pokazałbym mu co myślę o zuchwalcach, którzy ośmielają się do MNIE strzelać" - pogroził trupowi w myślach.
"Poza tym, spudłował strasznie..." - dodał, nie zauważywszy wszcześniej powalonych strażników.

Skrzywił się i splunął na ziemię, zupełnie niechcąco prosto pod nogi zbliżającego się sierżanta.
Zrobił minę niewiniątka i odsunął się, robiąc przejście przełożonemu.

W pewnej chwili do jego nie bardzo kompletnych uszu dotarł cudowny, jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny dźwięk rozsypujących się kosztowności.
Nieomylnie obrócił się w tamtym kierunku i dostrzegł sierżanta-niezdarę, któremu rozdarł się worek z fantami niesionymi przez nieboszczyka. Na widok błyskotek w oczach zabłysły mu karle-franze a z ust wysunął się jęzor z dźwiękiem do złudzenia przypominającym <ka-ching>.

Jego zapał, by zagarnąć przynajmniej część tych łupów dla siebie przygasł nieco na widok nerwowych ruchów sierżanta.
Rzucił jeszcze tęskne spojrzenie, przyciągane niczym magnesem do błyskotek, po czym dostojnie i lekko obrażony ruszył spełnić polecenie ludzia.
Nie zapomniał oczywiście o <Hmmppfff> modulowanym przez bulwiasty nochal.

To, że jednak strzał obcego przyniósł krwawe żniwo, skwitował podniesieniem lewej brwi. Tak to jest, że zazwyczaj pierwsi obrywają ci najmniej doświadczeni i nieobyci z brutalną rzeczywistością Starego Świata.
Trup młodzika nie zrobił na nim wrażenia. Widział już wiele zmasakrowanych zwłok, a te były wcale kompletne. Chwycił młodego za kołnierz, nie bacząc na krew rozlewającą się coraz szerszą kałużą i przeciągnął go pod ścianę budynku. Sługa maga zrobił to samo z truchłem tego dziwnego elfiaka.
"Szkoda, nawet do rzeczy był. Śmieszny taki..." - pomyślał o zabitym, jednak szybko przeszedł nad tym do porządku dziennego.

Taki był Detlef. Nie zaprzątał głowy sprawami, na które nie miał wpływu. Szkoda było na to czasu. Na świecie jest tyle piwa do wypicia, że roztrząsanie nieistotnych w danej chwili spraw jest kompletnie bezcelowe.
Oczywiście brodacz zawsze znajdował chwilę na zadumę podczas konsumpcji wspomnianego trunku. Wtedy, to jak najbardziej tak.

Krótkie rozmyślania o brutalnym świecie, wspomagane paluchem dłubiącym w nosie, zostały przerwane przez sierżanta, któremu zachciało się nagle wracać do koszar.
- Przecież wyszczać może się tutaj... - zdziwił się krasnolud, jednak posłusznie podążył za dowódcą.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 10-01-2009, 19:38   #129
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Lizzie dobiegła do martwego zamachowca, chwilę po krasnoludzie. Celny strzał sierżanta i jak się jej zdawało, jakaś magia elfa ścięła go z nóg. Odwróciła się, by spostrzec obok ciała młodego, trupa elfa. Nie było jej go szkoda, ale bilans w walce z jednym rzezimieszkiem był niewspółmierny do korzyści. W tej chwili jej uszy dobiegł brzdęk spowodowany upadkiem worka, który niósł tragarz. Przez jej głowę przebiegło setkę myśli, wobec których najbardziej klarowna wydawała się ta jedna, że skodo tragarz niósł jakieś kosztowności, to wypadałoby się podzielić fantem. Co z tego, że mogły być kradzione, do Lizzie nie docierało takie rozumowanie.

Gabriel miał szybkie rączki, to fakt. Nic ciekawego nie znalazł, toteż nakazał pilnować trupów wraz z elfem i jego sługą. Dziewczyna trochę się zasępiła, wolałaby iść teraz z sierżantem. Jeżeli w tym worku było coś, o czym myślała, warto byłoby zaryzykować wszelkich metod do procentów. Jej uwadze nie uszła reakcja pozostałych.

O tej porze mało było ludzi, kto normalny o czystym sumieniu chodziłby po zmroku? Noc była najlepszą porą na wszelkie działania. Normalny świat usypiał, a z mroków nocy na ulicę wyłaziły wszelkie męty. W jej stronach nawet straże bały się patrolować miasto, kto w końcu chciałby rozstrzygać bójkę w karczmie pełnej zapijaczonych marynarzy, kiedy trwała tam regularna bijatyka. Szczęśliwi ci, którzy dostali w mordę tak mocno, że padli jako pierwsi. Nocą też łatwiej się wzbogacić. Dziewczyna usiadła sobie niedaleko trupów, na jakichś schodkach. Uważnie przyglądała się elfowi i jego słudze. Odruchowo chciała przeszukać ciała poległych, jednak obawiała się reakcji elfa. Grabić swoich ziomków raczej by nie pozwolił. Mogłaby to zrobić, i na pewno by zrobiła, gdyby ich tu nie było. Myślała też nad tym pakunkiem. Łatwy sposób na wzbogacenie się. Można by wywrzeć presję nad sierżantem, albo też bardziej się z nim spoufalić. Czas pokaże, co należy robić. Siedziała tak, milcząc i oglądając ulicę.
 
Revan jest offline  
Stary 11-01-2009, 14:06   #130
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Wybacz ale jakoś do tej pory nie starczyło nam czasu na zapoznanie się. Jak pewnie już słyszałaś jestem Lilawander, jak mam mówić do Ciebie? - elf przysiadł się do siedzącej niedaleko trupów kobiety.

Dziewczyna ocknęła się z zadumy, popatrzyła przez chwilę na elfa, potem na Jorgiego.

- Mów mi Lizzie. - odparła z lekkim uśmiechem.

- Widzę, że nieprzypadkowo usiadłaś tak blisko zwłok. Nie krępuj się z ich przeszukaniem, sam bym to zrobił gdyby nie ty... Sojrzał na Jorgiego w taki sposób jakby chciał pokazać Lizzie , że nim nie musi się przejmować.
- Dzielimy się równo i ... nie patrz się tak na mnie, co z tego że to elf? Jeśli ma rodzinę to jej to odniesiemy, dobrze? Jeśli nie, wszystko i tak zagarnęłoby miasto, a miasto nie zapewni mu godnego pochówku...a ja już tak.

Erica przysłuchiwała się jego słowom, elf coraz bardziej imponował jej swoją umiejętnością dedukcji.Poczuła też, że jego słowa dały jej impuls do działania. Ale czy aż tak się zdradzała? W końcu była prostą dziewczyną z portowego miasta, w dodatku każdy, kto orientował się w półświatku mógł się domyślić po jej ruchach i gestach, kim była. Miała to we krwi.

- Co racja, to racja. - przytaknęła, po czym dźwignęła się z miejsca i zajęła się przeszukiwaniem poległego elfa. Teraz się nie krępowała. Miała w tym wprawę, sprawdziła każdą kieszeń, mieszek, płaszcz, czy palce, szyję, cholewy butów, rękawice, o ile miał. Zabrała wszystko, co miało jakąś wartość. Wszelkie pieniądze, jakie miał, wysypała na rękę, podzieliła na pół, i podała elfowi. Myślała też nad łukiem i strzałami poległego elfa, oraz jego bronią. Bez namysłu wzięła to wszystko.

- Sprzeda się, albo komuś odda w przysłudze. Jemu to się już nie przyda. - po czym usiadła koło elfa, na swoje miejsce.
- To jednak nic w porównaniu z tym, co miał ten tragarz. Nie widziałam wprawdzie co miał, ale słyszałam aż nadto. Zresztą nie strzelałby, gdyby to było jego. Widziałeś może coś więcej?

- Kchm, khmm - odchrząknął elf widząc jak sprytna Lizze chce dzielić łup na dwie, nie trzy części. Skinął wzrokiem w stronę Jorga po czym dodał cicho
- Może i jest moim sługą, ale tu na warcie jest strażnikiem jak my. Tyle samo ryzykuje i bierze w tym udział w tej samej części.

Za przyzwoleniem dziewczyny zabrał część ze swojej i jej doli i przekazał Jorgiemu.

- Broń zostaw, pieniędzy mógł nie mieć przy sobie, ale łuk z pewnością każdy widział.

Dziewczyna zaczerwieniła się, widocznie chciała być bystra. Zreflektowała się, łup zostal podzielony na 3 części. Broń elfa odłożyła w taki sposób, jak je wzięła. Lilawander w tym czasie objaśniał, co widział.

- Na zabranych dokumentach widziałem pieczęć Sigmarytów, to może być poważna sprawa.Poznanie i zatrzymanie treści tych dokumentów może być bardziej wartościowe niż cała reszta kosztowności z worka, no ale tym zajął się już sierżant, nie głupi koleś, o ile dobrze oceniam jego zamiary w tym wszystkim.

- Znaczy się, w tym wypadku to truchło - skinęła głową w stronę ciała tragarza - nie działało samo. Kto normalny próbowałby ukraść takie informacje? Musiał działać z czyjegoś polecenia. - Erica nie chciała się przyznać do swojej niewiedzy, mimo jej pochodzenia, była dość sprytna, ale mało wiedziała. Też ochota na skarby jakie, jakie był w tym worku jej przeszły. Skoro w grę wchodzi polityka, gra nie jest warta świeczki.

- Chmmm, masz rację. W przeciwieństwie do złodziejki - której myśli odczytywać nie mógł, dla elfa gra dobiero zaczęła nabierać wartości. Nie obawiał się polityki, zamachów, knuwania i spisków - to były jego naturalne tereny łowieckie, uganianie się za bestiami wolał zostawiać łowcom bestii. Elf podszedł do ciała odsuwając okolice szyi, chciał upewnić się czy denat nie miał srebrnej chusty, ewentualnie jakiegoś emblematu czy symbolu zaciśniętej pięści. Mieli chwilę, więc postanowił wykorzystać ją dobrze, szukając tak długo aż coś znalazł lub aż był pewien, że denat nie ma przy sobie żadnych śladów prowadzących do pozostałych zbójców....Przeszukiwanie wyglądało o wiele mniej sprawnie niż te w wykonaniu dziewczyny, elf jednak był pewien, że Lizzie dokończy dzieło jeśli zobaczy, że on sam coś omija. Elf nie miał wprawy w przeszukiwaniu zwłok, ale metodyczność i dopkładność naukowca i szpiega częściowo mu to wynagradzała. Nie omieszkał przy tym naśladować Lizzie, zajrzał tam gdzie i ona zaglądała odkrywając przy tym, że sam pewnie nigdy by tam nie zajrzał...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-01-2009 o 14:17.
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172