Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2008, 22:45   #141
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Pustka... była chyba najmniej interesującym z miejsc, jakie istniały. Płaszczyzna 0-wymiarowa, gdzie wszystko skoncentrowane było w jednym, wirtualnym punkcie. Nie mogło tam istnieć żadne życie, jednak paradoksalnie mogła zaistnieć świadomość. Nie była to jednak świadomość, jaką znają dowolne żywe istoty. To świadomość nie tylko własneog istnienia, co niepewne, bardzo ulotne wrażenie samego faktu, że COŚ istnieje. Nie można było określić, co to jest gdyż nie istniał tam żaden punkt odniesienia. Straszliwe uczucie niepewności nie tylko o to, czy tak naprawdę się istnieje, ale czy może nawet to wrażenie braku istnienia pogłębiające się z każdym wiekiem naprawdę istnieje. Koszmarne miejsce, gdzie przyszło mu spędzić tyle czasu, dopóki nie nadeszła TA chwila. Gwałtowniejsza niż wielki wybuch i powolniejsza niż ucieczka wszechświata. Sekunda będąca wiecznością i wieczność skompresowana do rozmiarów sekundy. Nadejście olśnienia, tej jedynej prawdy która teraz mogłaby wydawać się błaha, jednak przy fakcie bez-czucia i bez-myślenia jej odkrycie było równie prawdopodobne jak martwy szlachcic stający się królem demonów. ,,Myślę, więc jestem", oto jak brzmiała.

Co jednak z tego wynikało?

Jeżeli miał poczucie, choćby nieograniczenie zwiewne i niepewne to właśnie było dowodem jego istnienia. Nawet, jeśli miał pewność braku własnego istnienia, to właśnie ta pewność była zalążkiem prawdziwego istnienia. Dlaczego? Ponieważ pewność lub jej brak mogą wynikać tylko z faktu istnienia CZEGOŚ. A jeśli istnieje coś, to już jest to punktem odniesienia. Nawet jeśli jest on bardziej umowny niż sam fakt istnienia pustki, to jednak struna wszechświata drgnęła. ,,Dajcie mi punkt podparcia, a podniosę ziemię" powiedział kiedyś ktoś mądry. Właśnie to było punktem podparcia dzięki któremu dokonał czegoś więcej niż podniesienia ziemi. Zdołał zaistnieć, nie jako alegoria nie-istnienia, ale jako materialna istota z krwi i kości.

Początkowo mnogowymiarowość wszechświata gdzie przyszło mu istnieć przytłaczała go, jednak powoli przyzwyczaił się do niej i nauczyl się egzystować. Choć nieraz cierpiał przez uczucie bycia rozciągniętym w trzy wymiary zamiast w zero, do czego przywykł to jednak rozkosz istnienia rekompensowała to. Dlatego też nikt ani nic w materialnym świecie nie było go w stanie wyprowadzić z równowagi. No, może poza niskimi korytarzami

Salvador odprawiając swoją magię wysłał go na mokradła. Wcześniej powiedział, że Syllina nie zdołałaby mu się przeciwstawić. To właśnie był sygnał głupoty tego maga. Jeśli ktokolwiek myślał, że góra mięśni albo zdolność wykonania kilku magicznych światełek pozwoli pokonać los, to był to poważny błąd. Nawet najlepszy wojownik mógł przegrać z byle parobkiem, jeśli szczęście stało po stronie przeciwnika. I jeżeli nekromanta zostanie pokonany to właśnie przez swoją ignorancję. Ludzie przychodzili i odchodzili, imperia powstawały i upadały a ludzie niezmiennie potrzebowali szczęścia. I ci, którzy to rozumieli zwykle zachodzili wysoko

Ruszył do przodu w poszukiwaniu zielska. Cóż, jeżeli sprawi to radość magowi i zbliży jego towarzysza do wypełnienia celu, to nie miał nic przeciwko. Po chwili dostrzegł głęboki dół w ziemi. Gdy starał się dostrzec jego dno ziemia zarwała się, co zakończyło się bolesnym lądowaniem na dnie rozpadliny. Skończył jakieś dziesięc metrów pod ziemią, przed kolejnym niewymiarowym korytarzem. Dobry humor nieco pogorszył się, choć nie było aż tak fatalnie jak u krasnoludów. Widać jego budowniczowie nie byli aż tak nikczemnej postury, lub po prostu pomyśleli o wyższych gościach. Niestety, jego radość okazała się próżna, gdyż korytarz był zawalony solidnymi blokami. Niestety, innej drogi nie było więc jedynym co pozostawało była praca fizyczna przy udrożnianiu korytarza
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline