Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2008, 00:10   #104
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
made by Lilla&Elev

Ranek ubarwił świat jasnoczerwonymi promieniami słońca.


Dopiero najwcześniejsze ranne ptaszki, zarówno w świecie ludzkim, jak i zwierzęcym, zdołały się zerwać na nogi. Lilla i Elev wstawali szybko i po śniadaniu stanęli przed karczemną szopą na placu
- Ścięłaś? - Osłupiony wzrok Eleva przesunął się po jej włosach. Ona nie miała warkoczy, skonstatował ze zdumieniem.
- Ścięłam - potwierdziła paladynka ruchem głowy- okres dziecinny się skończył, to i dziecinne warkocze nie pasowały
- Cóż, mi się podobały. To nie znaczy
- natychmiast dodał, - że teraz jest źle, ale po prostu, no ... inaczej. - Nie wiedział, czy nie palnął głupoty i szybko dodał - to co, poćwiczymy trochę? - Żeby ukryć konsternację.

Zamiast odpowiedzi Lilla przyjęła postawę do walki, prawa noga wysunięta, ciało lekko pochylone zakryła się za tarczą, symbol Lathandera zalśnił w promieniach słońca. Obserwowała chłopaka nie atakując pierwsza.
- No to do boju - uśmiechnął się i zaatakował, jak mu sie wydawało, podobnie do tego, co pokazywał mu ów mały druh sir Leonarda. Rapier i krótki miecz wywinęły dosyć niezgrabne młyńce zbliżając się do dziewczyny.
Pierwsze, nieskładne ciosy zostały gładko odbite przy pomocy tarczy. Po chwili Lilla wyprowadziła cios, który jednakże zwinny chłopak bez problemu sparował. Po czym odskoczył na chwilę, bo silna i zręczna paladynka w bezpośrednim zwarciu miałaby go niemal na widelcu. Ciężka zbroja także dawała dziewczynie ochronę, o której on mógł tylko pomarzyć. Jego szansą był ruch, szybki atak i odskok. Dlatego też po wymianie kilku ciosów natychmiast cofnął sie dwa kroki, by po chwili znów zaatakować.

Taktyka Elva stała się jasną niemal od razu. Dziewczyna pozwoliła mu na dwie podobne akcje, poczym starając się działać z zaskoczenia cofnęła się kawałek i cięła nisko na wysokości kolan.
- Dobre! - Krzyknął, bo niewątpliwie cios paladynki sięgnąłby jego nogi, gdyby tuż przed tym, cofając stopę, nie pośliznął się na kurzej kupie. Miał teraz trochę śmierdzącego buta, ale nagłe zachwianie i próba utrzymania równowagi sprawiła, że cios przeszedł tuż tuż. Jasne, że dziewczyna powstrzymałaby klingę, żeby go nie zranić, jednakże podczas prawdziwej walki nie mógł na to liczyć. Toteż cieszył się z treningu, na którym mógł wyeliminować błędy.
-Ciężko się walczy uważając, by nie zranić przeciwnika - uśmiechnęła się do niego odsłaniając lekko tarczę. - Inni sie już niedługo powinni zjawić jak myślisz?
- Haha, wątpię
! - Odkrzyknął zadowolony z walki. - Pewnie śpią w najlepsze w swoich lub nie swoich łóżkach - spróbował związać rapierem jej miecz i zaatakować z prawego boku.
- Mogliby się pośpieszyć, wolałabym już ruszyć - odpowiedziała tracąc na moment oddech. Obróciła się na prawy bok, ale zbyt wolno. Gdyby walka nie była pozorowana, tym razem ją dosięgnąłby ostry jak brzytwa miecz.
- Och umówiliśmy sie z nimi po obiedzie. Maja jeszcze czas, a teraz broń się, bo ani chybi moje groźne miecze rozorają twój bezgustowny pancerz - zażartował mrugając wesoło.

Zaśmiała się lekko, ale by nie dać satysfakcji chłopakowi ruszyła do ataku. Cięła szeroko, omijając jeden miecz. Zakręciła szybko starając się zmylić Eleva i w ten sposób wyeliminować jego drugą broń z walki.
- O kur ... - ugryzł sie w język przypominając, że to paladynka. Wytrąciła mu prawie broń, a jej miecz znalazł się niebezpiecznie blisko jego szyi. - To znaczy, świetna robota - poprawił natychmiast. A potem sam spróbował zaatakować jej wykroczną nogę, liczył na to, że blisko ziemi Lilla nie będzie w stanie tak szybko operować tarczą.

Dziewczyna ataku na nogę się nie spodziewała. A powinna. Na szczęście młode ciało zareagowało instynktownie odskakując do tyłu i siłą rozpędu pokonując jeszcze kilka kroków wstecz. Praktycznie straciła całą przewagę, którą miała i znów stali w bezpośredniej odległości od siebie. Tylko, że ciężka zbroja i tarcza męczyły mocno i im dłużej trwałaby walka, tym bardziej na niekorzyść dziewczyny to działało.
- Uf - odsunął się na moment, opuścił miecze - Zmęczyłem sie trochę. Może kapkę koziego mleka? - Zaproponował
-Nie, dziękuje- zaśmiała się znów, widać, że humor dzisiejszego poranka jej dopisywał - Matula od kiedy wróciła wmusiła we mnie juz z pół kwarty mleka od naszej krasuli.
- Haha, no to ja się napije, bo walcząc z tobą wypociłem chyba pół garnca. Masz uderzenie, dziewczyno
- dodał z uznaniem - ale moje miecze wcale nie będą gorsze, kiedy jeszcze trochę poćwiczę. Masz ochotę sie przejść na chwile do zagrody ojca, gdzie łyknę sobie co nieco, a potem, jeżeli chcesz, możemy wrócić do ćwiczeń. Chyba - dodał poważnie, - że wolisz spędzić ten czas z rodziną?
- Muszę jeszcze skomunikować się ze świątynią Lathandera, opisać im co i jak. Oczywiście sama nie wyruszę tam, nie ma na to czasu, ale Dereka poproszę. Wiesz, że to urwis jakich mało, dlatego wszystko dokładnie muszę mu powiedzieć.
- Cóż, wobec tego do zobaczenia po obiedzie i trzymaj się. Miło było. Będziemy to musieli powtarzać co dnia
- podał jej rękę.
- Uścisnęła silnie jego dłoń. - Obyśmy tylko takie walki toczyć musieli, ale boję się, że to było by zbyt piękne...
 
Kelly jest offline