Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2008, 13:08   #38
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
W zakrystii było ciemno, bardzo ciemno. Latarka oświetlała tylko niewielką część pomieszczeń, przez co wydawały się jeszcze bardziej mroczne. Mężczyzna poruszał się cicho wzdłuż ściany, lekko przygarbiony i sprawdzał po kolei pomieszczenia. W wyciągniętej ręce trzymał pistolet. Długo nie musiał szukać, zobaczył jakiegoś księdza, który jadł reporterkę. Ofiara błagalnie wyciągnęła do nich rękę, pragnęła pomocy. Marek wiedział, że udzieli jej pomocy, szybkiej i bezbolesnej. Całe scena była przerażająca, bardziej przerażająca od rozerwanej głowy pod wpływem kuli dum-dum, bardziej przerażająca od małego chłopczyka przytulającego martwe ciało ojca. Na szczęścia dla Marka nie wiele bardziej przerażająca. Mężczyzna był zimny i to nie tak jak reporterka czy ksiądz, był całkowicie wyprany z emocji. Jego oczy nie wyrażające niczego, tak niewiele różniące się od oczu zombi patrzyły w księdza. Latarka powędrowała na mordercę.
Gdy snop światła padł na księdza, kanibal odwrócił głowę i wlepił w porucznika martwe oczy. Wyprostował się, zacharczał coś i wyciągnął ręce do żołnierza. Marek strzelił krótko, dubletem, jak SAS. Dwa kaszlnięcia, dwa pociski, jeden powinien trafić niewiele nad drugim. niestety nie był to dzień Marka, trafił tylko jeden pocisk i to w prawy bok. normalny człowiek już by się zwijał podczas gdy zombi zaczął tylko lekko kuleć. Porucznik chciał dać krok w tył ale przypomniał sobie, że za nim jest cały sztab ludzi, nie mógł sobie pozwolić na cofnięcie. Stał dalej, prawa ręka z powrotem wróciła do pozycji strzeleckiej, nogi ustawiły się odpowiednio. Był gotowy do następnego strzału.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline