Pomógł Irlandczykowi wykopać prowizoryczny grób. Zmieniali się z
Kitem i
Paddym przy saperkach, by jak najszybciej skończyć robotę. A nie była to najprzyjemniejsza czynność zważywszy na okoliczności. Kopał grób ich przewodnikowi… wolał nie myśleć, kto będzie kopał grób jemu… bo póki nie doszło do śmierci
Elvisa, nie zdawał sobie, aż tak mocno sprawy z tego w jakie wielki gówno się wpakowali. Był byłym żołnierzem, widział już niejedną śmierć i rannych umierających na jego oczach.
Teraz kiedy patrzył na
Simone, żałośnie łkającą nie potrafił spojrzeć jej w oczy. Straciła najbliższą sobie osobę, z tego co zrozumiał ze wcześniejszych rozmów z nią, chyba nie miała więcej rodziny. Tym bardziej rozumiał jej rozpacz.
Musiał przyznać, że nie spodziewał się po Irlandczyku znajomości literatury Kiplinga, bo znajomość łaciny go nie zaskoczyła. W końcu Irlandia to kraj na wskroś katolicki. On sam nie miał głowy by cytować teraz cokolwiek. Ich położenie nie było ciekawe. Mieli uratowane plemię na głowie i jednego zabitego członka ekipy, a to nie napawało radością.
Poczekał aż wszyscy odejdą od grobu. Pochylił się przed kopczykiem świeżo usypanym z ziemi i wykopał delikatnie na poziomie ziemi dwa podłużne, sięgające w głąb warstwy ziemi dołki. Ostrożnie włożył z każdej strony lekko odbezpieczone granaty, w uwagą przysypując je z powrotem. Jeśli komuś przyszłoby na myśl zbezcześcić miejsce pochówku, to te dwie małe zabaweczki rozerwą go na strzępy, jak tylko niedoszły rabuś grobów poruszyłby ziemię, przytrzymującą zawleczki.
Dogonił pozostałych członków ekipy, rzucając porozumiewawcze spojrzenie Irlandczykowi.
WIOSKA
Katangi ani jej właściciela nie było widać na horyzoncie.
- Cholerny czarny sukinsyn nas wystawił! – krzyknął
Tim wściekle.
– Zostawił nas tu na pewną śmierć, a teraz się z nas śmieje.
Był zły… nie to nieodpowiednie słowo był wkurwiony. Cholerny przemytnik ulotnił się z jego towarem, w zasadzie nie jego, broń była własnością brytyjskiego wywiadu, więc nie poniósł strat finansowych, tyle że wypłatę za wykonane zadanie też trafił szlag.
-
Lepiej, żeby ten człowiek nie trafił w nasze ręce… bo osobiście wpakuję mu kulę w łeb. Bez mrugnięcia okiem.