Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2008, 10:59   #8
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Rebus Kotullius – co z nim zrobić? Jak wykorzystać informację o tym jegomościu? Myślała, myślała... w końcu szyld karczmy natchnął ją rozwiązaniem. Weszła raźnym krokiem.
- Karczmarzu! Pani moja zostawiła tu swoje pisma! Rusz no się, a chyżo, i przynieś je!
Karczmarz zrobił oczywiście przewidzianą przez nią minę. Zadowolona z efektu grała dalej.
- No co tak patrzysz, przynoś mi te pergaminy i pióro...
- Ale ja... jaki... jakie pergaminy... - jej stanowczość zbiła go z tropu, przynajmniej chwilowo. - Ejże, co ty mi tu dziewko!
- Dziewko? Ja ci dam dziewkę! Oddawaj co nie twoje! Moja pani już nigdy nie odwiedzi twojego przybytku. Chcesz tego? Przelicz kasę z ostatniego tygodnia. Pytam jeszcze raz: chcesz tego?
Widziała jak monety przesypują się w jego tęczówkach. Nie miał pojęcia kim jest, o co, i o kogo chodzi, ale wszedł do gry.
- Zostawiła? A kiedy to było?
- Dobra, wiesz co... nie chce mi się marnować czasu – rzuciła monetą – daj mi po prostu jeden arkusz, pióro i inkaust- mam pilne zlecenie. Muszę to dla niej napisać. Rozumiesz?
Nie rozumiał, ale magia pieniądza zrobiła swoje. Po chwili trzymała pióro w ręce i kreśliła to, co podpowiadał jej akurat koncept.
-
Drogi Rebusie,
Ośmielam się pisać do Ciebie, w dodatku tonem dość poufałym, natchniona nie tylko potrzebą, ale przepełniona strachem. Wybacz zatem zabarwienie emocjonalne i treść jeśli ci ona niemiłą będzie, w ostatnim przypadku pozwól językom ognia strawić to pismo i w czeluści niepamięci zapędź fakt otrzymania go. Jeśli jednak darzysz mnie takim samym afektem jak ja ciebie, tuszę, że słowa moje trafią nie tylko do serca twojego ale i w czyny się przerodzą.
Sprawa jest zawikłana, i choć z pozoru zwykłą krotochwilę przypomina raczej, śmiertelnie poważną się zdaje. Znasz księcia i wiesz jak popędliwy bywa, w rozmowie, w przerzucaniu się żartami raczej, Cruella Varanne – zręczna dyskutantka, przedstawiła mię w dość niekorzystnym świetle, sugerując, że niekoniecznie lojalna wobec miłościwie nam panującego bywam. Nie będę rozwodzić się nad tą kwestią, znasz mię przecież i wiesz, że tak jak ty Panie, szczerze wspomagam zawsze księcia w jego decyzjach. Dysputy nasze zeszły na dziwne tory, sama juz nie wiem jak to się stało, dość powiedzieć, że walczyłam jak lwica, jednak o wszystkim rozstrzygnąć ma zwykły zakład. Tak Mój Panie, nie mylą Cię oczy. Zakład. Książę, wspomagając swoją fantazję kilkoma, a może kilkunastoma kielichami wina, powierzył nam zadanie do wykonania. W wieży północnej przebywa więzień, starzec o imieniu Wyszemir, a my mamy przynieść księciu kosmyk z jego brody. Wiem, ze to niedorzeczne, ale zakład przyjęłam, nie mogę pozwolić by Cruella wygrała i wlała jeszcze więcej trucizny w serce Pana, któremu służę zawsze wiernie.
Kosmyk musimy obciąć same lub ma to zrobić osoba przez nas wyznaczona, nie mająca jednak na co dzień dostępu do wieży. Oczywistym jest, że nie mogę uczynić tego osobiście. Zwracam się się więc z serdeczną prośbą do Ciebie, czas chyba najwyższy uczynić naszą przyjaźń trwalszą i przypieczętować ją czynami. Pomoc twoja w tej delikatnej i dziwnej sprawie pozwoli powalić moją słabą i kruchą twierdzę rozsądku, która do tej pory wstrzymywała mnie przed uległością wobec tego, który przecież tak często śni mi się w nocy.
Na dowód zaufania jakim cię darzę Mój drogi, wysyłam do ciebie moją tajemnicę, skrywaną przez lat dziesięć bez mała. Przygarnęłam ją dziecięciem, odkrywszy wspaniałe zdolności wysłałam na nauki, by nie zmarnować, a przede wszystkim ukształtować ten naturalny dar, którego jest posiadaczką. Może być wielce pomocna mojej sprawie, ale i, jeśli sobie życzysz, twoim interesom. To ona zajmie się wykonaniem zadania w moim imieniu. Tuszę, że znajdzie w tobie przyjaciela, jako i ja bym znalazła. Musi dostać się do wieży, jednak sama nie ma szans, skoro książę zamierza udawać, że nic o zabawie nie wie - poleciłam jej więc zrekrutować kilku śmiałków, którzy pomogą jej w tym zadaniu.
O pomoc proszę przede wszystkim Ciebie – jedynego w tłumie rekinów mnie otaczających , który mam nadzieję darzy mnie tym, co w oczach jego dostrzegłam. Wiem, że to wszystko dziwne ale pozwól zadziałać sercu Kochany, a potem, zaufaj mi, spotka cię wspaniała nagroda...
Z niecierpliwością oczekując wyników i spotkania z tobą w moich komnatach za trzy dni od doręczenia tego listu,
Twoja
A.C.


Uf, przeczytała ostatni raz. Może być. Nie powinno być zbyt wygładzone – toż to list pisany przez wzruszoną kobietę. A.C. Amelia Constarius. Jej osoba nie umknęła plotkom. Wypytując o Rebusa kilkakrotnie natrafiła na to nazwisko. Wiedziała tylko, że ona mu się podoba. To tak mało, a jednocześnie tak dużo. Zagrała va banque. Wszak w tej beznadziejnej sytuacji wszystkie chwyty były dozwolone, a jej był tak słodki i niewinny przecież.
Weszła do karczmy. Wzrokiem odszukała kapelusz z piórem. Jest ! Bingo! Co teraz? Zwykłe dostarczenie poczty chyba nie wchodziło w rachubę. Cudem udało jej się zająć miejsce nieopodal. Usidła, zamówiła wino. Potoczyła bacznym wzrokiem po otaczającym ją wnętrzu. Cień ławy, cień stołu, ciemność w kącie. Zerknęła na zwój. Przymknęła oczy, jej brwi ułożyły się w znany tylko bacznym obserwatorom sposób. Upletła linkę, na jej końcu przytwierdziła mały haczyk, list bez problemu zaczepił się, delikatnym łukiem przeniosła przesyłkę na stół Rebusa. Pismo wylądowało tuż przed jego nosem. W napięciu czekała na rozwój wypadków, przyjmując postawę nieugiętości. Wytrzyma jego wzrok choćby nie wiem co...
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline