Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2008, 00:01   #144
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Bronthion:
Leżałeś na ziemi, zaś nad tobą stał jeden z Zombich. Widziałeś swoją śmierć w obliczu Nieumarłego, zaś ostatnią rzeczą jaką zobaczyłeś, był spadający na ciebie nagrobek.

***

Renevir stał nas zwłokami zgniecionymi kamieniem nagrobnym, spod którego powstał jako Zombii, wchodząc pod ziemię tak jak piątka jego oprawców.
Nagle pojawił się Salvador, zaś wszyscy jak jeden mąż, ukłonili mu się w wyrazie szacunku.
-Renevirze, powiedz mi, kim on był? Czy to był Mag, o którego cię prosiłem?-zapytał Czarnoksiężnik, spokojnie patrząc na kamień nagrobny.
-Alhecian!-zawołał Wampir, zaś obok niego zjawił się Duch przystojnego mężczyzny.
-Czy był to Mag, o którego prosił mój Mistrz?-zapytał Renevir, zaś gdyby Duch mógł stać się bardziej blady, niewątpliwie tak by się stało.
-Błagam o wybaczenie Mistrzu!-zaczął kłaniać nie niematerialny.
-Ja również-pokłonił się Renevir.
-Nic się nie stało. Straciłeś tylko swoje siły po to, by pojawił się jeszcze jeden Zombii. Ale teraz sprowadź mi kogoś, kto włada magią. Profesja nie jest ważna, byleby posługiwał się magią. I ma być to osoba, która się nadaje. Przed przeniesieniem go tutaj prześlij mi informacje o nim, a ja powiem czy jest właściwy. Tamtego Maga zwerbował już Druid. Co się tyczy ciebie Renevirze, jesteś bez winy-rzekł Nekromanta, znikając.

Garluk:
Leżałeś w jaskini, próbując skontaktować się z duchami. Zadanie to nie było proste. Usilnie próbowałeś aż w końcu udało ci się wejść umysłem w świat niematerialny. Wykrzyczałeś tam zawołanie o pomoc, lecz przez pewien czas nikt nie odpowiadał. Czułeś jak twoja Energia powoli, lecz systematycznie wyczerpuje się na podtrzymanie więzi.
Kilka sekund później na wezwanie zjawił się... wielki łoś, który istotnie wyglądał ja duch. Był nieco przezroczysty.

http://www.myslistwo.com/gfx/los.jpg

Wszedł on dostojnym krokiem do groty, zaś rozbójnicy zerwali się z miejsca, chwytając za broń. Masywne zwierzę spokojnie podeszło do nich i kiedy tamci desperacko próbowali zranić lub zabić stworzenie, ono jednym ruchem łba powaliło dwóch mężczyzn.
Nagle rozległy się dwa wrzaski bólu, lecz zaraz ucichły tuż po trzasku łamanych kości. To łoś stanął mężczyźnie na klatce piersiowej, która złamała się od tak ogromnym ciężarem. Drugi z leżących miał zmiażdżony kręgosłup. Obaj nie żyli.
Tymczasem ty zbliżałeś się do kresu swoich możliwości. Utrzymanie połączenia stawało się z każdą sekundą coraz trudniejsze aż w końcu doszło do takiego momentu, że każdy mięsień twojego ciała napiął się w wysiłku, zaś ty wygiąłeś się w łuk, brzuchem do góry.
Duch łosia, czując, iż zaraz będzie musiał odejść trącił jeszcze jednego rozbójnika, który wpadł na ognisko, gasząc je, lecz stając się samemu żywą pochodnią. Po tym niezauważenie zniknął.
Ty jednak opadłeś z sił na tyle, że nie miałeś siły się ruszyć. Każdy mięsień odmawiał posłuszeństwa, zaś w głowie kręciło ci się tak, jakbyś właśnie zsiadł z karuzeli jadącej z nadzwyczaj dużą prędkością. Ledwo udało ci się powstrzymać wymioty, napływające z żołądka, a w oczach ci pociemniało tylko po to, byś mógł, po odzyskaniu wzroku, ponownie spojrzeć na świat wyczerpanymi oczyma.

Arcagnon:
Przesunąłeś się kawałek w stronę człowieka, lecz nie była to duża odległość. Najwyżej metr. Zobaczyłeś, że tamten widzi to, jak próbujesz do niego podejść, lecz nie dane ci było tego dokonać. Weszli rozbójnicy, którzy zasiedli przy ognisku. Przesunąłeś się jeszcze trochę, lecz było to jakieś jedyne pół metra, gdy nagle zauważyłeś ruch przy wejściu. Tamci też to zauważyli, o czym świadczyło to, że ich klingi, przed chwilą jeszcze w pochwach, błyszczały refleksami w świetle ogniska.
Nagle zauważyłeś... nieco przezroczystego łosia? Nie, to musi być przywidzenie. Łoś wszedł do środka. Bardzo rzeczywiste przywidzenie. Nagle na ziemię padło dwóch ludzi, którzy zostali zmiażdżeni przez to zwierzę!
W takim tempie wyniszczy wszystkich oponentów, a wtedy co? Pójdzie sobie czy zauważy jeszcze ich? Nagle zobaczyłeś nienaturalnie wygięte ciało Orka. Kończy mu się Energia. To było uczucie tak bardzo tobie znane...
Ludzie starali się pociąć ciało zwierzęcia, lecz nie udało się to im. W zamian rogaty łeb rzucił jeszcze jednego z nich, ale ten padł na ognisko, gasząc je oraz samemu zapalając się od niego.
Kiedy żywa pochodnia biegała w koło, zauważyłeś, że łoś zniknął, zaś Ork padł na ziemię jakby był nieprzytomny.
W jaskini zapanował chaos.

Dean:
Zobaczyłeś, że jeden mężczyzna próbuje przysunąć się do ciebie, lecz nie za bardzo mu się to udawało. Nagle zobaczyłeś ruch przy wejściu jaskini. Wrogowie też to zauważyli i natychmiast powstali, wyjmując miecze. Do środka wszedł łoś, tylko że trochę przezroczysty.
Dwóch rozbójników padło pod trąceniem rogatego łba, zaś za chwilę byli nieżywi, jeden ze złamaną klatką piersiową, drugi ze złamanym kręgosłupem, zaś za chwilę kolejny z oponentów został trącony łbem zwierzęcia.
Tymczasem Ork wygiął się nienaturalnie, zaś jego mięśnie napięły się do granic możliwości.
Kiedy jeden z przeciwników wpadł w ognisko, zgasił je, sam się zapalając. W tym czasie łoś zniknął, a Ork padł, wyglądając na nieprzytomnego.

Cień:
-Hola, hola. Nie tak szybko-powiedziałeś, zaś urzędnik wymamrotał pod nosem kilka przekleństw, po czym podniósł głowę.
-Cze... W czym mogę jeszcze pomóc?-warknął, zaciskając szczęki.
-Zbieranie zielska i zabijanie mutantów to rzadko przeze mnie spotykana kombinacja. Jako, że nikt nie będzie po mnie płakał w przypadku nagłej i gwałtownej utraty życia proszę jeszcze o trochę waszeci cierpliwości. Mam tylko 3 pytania i ani jednego więcej. Pierwsze: cóż to za choroba i jakie są jej objawy-zapytałeś, zaś urzędnik przewrócił oczami.
-My mówimy na tą chorobę "zaraza". Objawy to katar, kaszel, ale potem stopniowo pogarsza się. Ból głowy, ból kości i mięśni, a do tego gorączka. Dalej, po około tygodniu, gorączka jest tak wielka, że mokra, zimna szmata ogrzewa się w ciągu połowy minuty, zaś czoło parzy w dłoń. Po tym objawy ustępują, zaś dzień później następuje śmierć poprzez wykrwawienie. Ludzie krwawią ze skóry, która nie ma zranienia. Już?-warknął.
-Drugie: co to za mutanty i jak wyglądają-na te słowa urzędnik skrzywił się.
-Wielkie paskudy siejące zarazę. Żeby się zarazić wystarczy tylko zbliży... yyy... O co pytałeś, bo nieco zboczyłem z tematu? Ach tak. Co ja będę się rozwodził? Jak zobaczysz najpaskudniejsze stworzenie jakie widziałeś, to będzie on. Jest ich dwóch. Masz obrazek-otworzył szufladę, po czym rzucił ci obraz.

http://www.3dm3.com/forum/attachment...anttest03w.jpg

-A teraz żeg...
-Trzecie i ostatnie: gdzie znajdują się te jeziora i wyspy-zapytałeś, zaś urzędnik usilnie powstrzymywał się przed plaśnięciem ręką o czoło.
-Wyjdź za bramę-warknął, otwierając ci drzwi i niemal wypychając na zewnątrz, zaś kiedy już wyszedłeś, drzwi zatrzasnęły się, a ze środka płynęły gniewne pomruki.

Blacker:
No tak, nie dość, że nisko to jeszcze zawalony korytarz, a ty nie masz innej drogi. Cóż, pozostało ci tylko odkopywać korytarz... Tylko jak? Te wielkie głazy stały na małych kamyczkach, które z kolei podpierały wielkie głazy.
No nic, trzeba odgrzebywać gruzowisko. Rozpocząłeś od góry, gdyż od dołu nie dałbyś rady nic zdziałać.
Twoim pierwszym celem był głaz na szczycie. Zaparłeś się i z całej siły pociągnąłeś. Kamień poruszył się nieznacznie. Pociągnąłeś jeszcze raz i tym razem wielki kamień został ci w rękach po to, by spaść na ziemię. Usłyszałeś głuche uderzenie kamiennej bryły o kamienne podłoże. Spojrzałeś w dół i stwierdziłeś, że miałeś spore szczęście. Skała wylądowała tuż przy twojej stopie...
Po połowie godziny byłeś wyczerpany, zaś wysokość tunelu na długości trzech metrów obniżyło się do dwóch metrów, czyli aż pół metra niżej. Jak tak dalej pójdzie, będziesz musiał się położyć.
Nagle zobaczyłeś coś błyszczącego. Okazało się to amuletem.

http://www.ragweedforge.com/sil-rune.jpg

Spróbowałeś go wyciągnąć, ale ten ani drgnął. Zakleszczył się na dobre i siedzi mocniej niż te głazy. Kiedy jednak próbowałeś go wyciągnąć jeszcze raz, obramowanie zaczęło kręcić się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, zaś wnętrze rozpoczęło wędrówkę zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Gwałtowny rozbłysk światła oślepił cię, a ty stwierdziłeś, że znajdujesz się w miejscu zdecydowanie innym niż sprzed oślepienia. Znajdowałeś się nigdzie... i wszędzie...

http://ezkarma.com/images/blankimages/emptiness.jpg

-Witaj. Zapewne przekopałeś się przez część gruzowiska, ale zapewniam cię, zostało ci jeszcze trzy razy tyle, ile przekopałeś-powiedział ktoś, a kiedy się odwróciłeś, stwierdziłeś, że stoisz przed bezcielesnym duchem!

http://i126.photobucket.com/albums/p...ven/ghost9.jpg

-Jeżeli odpowiesz na moje pytanie poprawnie, dostaniesz zagadkę. Kiedy odpowiesz na nią poprawnie, przeniosę cię na drugą stronę tunelu. Jeżeli pomylisz się choć raz, zginiesz. Właściwie nie masz wyboru, dziecię szczęścia-wydawało ci się, że duch uśmiecha się do ciebie szyderczo.
-Oto pytanie...-urwał, przyglądając ci się dokładnie.
-Być może Sillina maczała w tym palce. Nie wiem, jednakże zadam ci proste pytanie. Kim jestem?-zbladłeś, a pytanie dźwięczało w uszach jak wyrok.

Valar:
Szedłeś wzdłuż ściany, nie widząc prawie niczego przed sobą. Jako takie oświetlenie zapewniał tylko i wyłącznie twój miecz posmarowany oliwą. W zębach trzymałeś krzesiwo, zaś w dłoni pojemniczek z oliwą.
Nagle wewnątrz rozbrzmiał szyderczy śmiech. Dobiegał ze wszystkich stron, a kiedy starałeś się zidentyfikować miejsce, z którego dochodził, zauważyłeś kątem oka ruch po lewej stronie przy ścianie. Dostrzegłeś refleks światła tańczący na czymś długim... miecz!
Odskoczyłeś jednakże za późno. Poczułeś ostry ból w swoim boku. Zobaczyłeś tam wbite w ciało ostrze, po którym leniwie spływała krew. Odruchowo rzuciłeś w tamtą stronę antałkiem. Wściekły syk oraz trzask antałka świadczył o tym, że trafiłeś. Jednakże Wampir gwałtowne wyszarpnął miecza z obrotem wokół wokół osi miecza. Powiększyło to ranę oraz zadało ból. Przeciwnik wycofał się, gdyż najwidoczniej trafiłeś go w głowę, a oliwa rozlała się na oczy.
Nagle naprzeciwko ciebie, gdzieś po przeciwnej stronie sali usłyszałeś głośne przekleństwo towarzyszące potknięciu się o coś. Szuranie stóp powoli cichło w oddali.
Zapaliłeś miecz i udałeś się wzdłuż ścian do miejsca, w którym ulotnił się Wampir. Znalazłeś tam kolejny korytarz ze schodami prowadzącymi w górę. A może Wampir udawał?
Wolałeś iść plecami do ściany. Szedłeś tak przez chwilę, gdy nagle stwierdziłeś, że korytarz kończy się, a za nim jest... Las! Potworny, upiorny las!

http://gallery.photo.net/photo/6374052-md.jpg

Ciemności były jeszcze większe, zaś blask twojego ostrza jeszcze bardziej się skurczył. Ciemność opatulała cię teraz szczelniej niż zwykle... To jest centrum Lasu! To tu powstał! Ten Las jest przeklęty, jest ciemnością samą w sobie, a ciemność rodzi się z jeszcze większej ciemności! To tu miałeś przyjść. Tu nawet najjaśniejsze światło nie rozświetli ciemności podsycanych przez ogromną, ciemną moc potężnego Czarnoksiężnika.
Siły wypływały z ciebie powoli, ale systematycznie. Jak tak dalej pójdzie, umrzesz z wykrwawienia. Rana jest głęboka. Ominęła żebra i ledwo udało się uniknąć przebicia płuc.
Na domiar złego ciemność była tak wielka, że widziałeś jeszcze mniej niż w sali na dole. Widziałeś tu tylko jedno drzewo i to wcale nie dlatego, że tylko ono tu było, ale dlatego, iż we wszechogarniającym mroku nie było widać żadnego innego.
Musisz się spieszyć, gdyż śmierć już wyciąga po ciebie swoje kościste dłonie. Zaczynałeś powoli czuć ich chłód na swoim karku...

Sualir:
Stałeś przed miastem, a kiedy odwróciłeś się, tuż przy murach, w mieście, stała wypożyczalnia łodzi. Wszedłeś ponownie do miasta i skierowałeś się do budynku. Przez okno nie zobaczyłeś niczego, lecz kiedy nacisnąłeś klamkę i otworzyłeś drzwi, zobaczyłeś sklep z wędkami i innymi przyrządami potrzebnymi do łowienia ryb. Była również lada, za którą siedział stary, łysy człowiek z wielkimi, grubymi okularami, nienaturalnie powiększającymi oczy gładko ogolonego mężczyzny.
-Pewnie ci, panie łodzi trzeba? Hę? Wiedziałem, ale zbliż się pan, to powiem panu coś-zamachał do ciebie ręką w geście, byś przyszedł bliżej.
Wszedłeś, zamykając za sobą drzwi. Pomieszczenie było brzydkie i zakurzone, a przede wszystkim małe. Podszedłeś do starca.
-Powiem coś, bo widać, żeś nietutejszy. Jeżeli chcesz wypożyczyć łódź na noc, toś głupiii! Tam są mutanty! Mutanty roznoszą zarazę! Nie wychodź pan za mury nocą, bo zginiesz! W dzień jest wystarczająco niebezpiecznie-staruszek wyglądał na trochę nienormalnego, ale widać było powagę bijącą z jego wiekowej twarzy.
-Wnuczka wujka mojej siostry zachorowała na zarazę! Po dziewięciu dniach wykrwawiła się przez skórę, na której nie było ni jednego zadrapania! Takie dziwy!-powiedział starzec.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 08-12-2008 o 00:14.
Alaron Elessedil jest offline