-Widziałeś kiedyś Boga? Dany Ci było słyszeć czy rozmawiać z Jehową? Widziałeś aby to nasz Bóg wydał rozkaz stłumienia rebelii aby nie dotarł do jego pałacu. Nie? Ja też nie. Za to widziałem Satanaela i wiem, że to on jako jedyny mógł słyszeć i mówić do Boga. Wyobrażasz sobie ogrom takiego daru? Mówić do Boga? Lecz teraz po rebelii stracił go i tylko on i Metatrn mogą słuchać w pałacu, nic więcej. A Serafinowie śpiewają...
Asmodeusz podparł się na kiju z drewna cedrowego i westchnął głęboko. Tuszył prowadząc się ku słońcu jakby wiedząc czas. Nic prócz palącego słońca i żółtych piasków pustyni. Gorący wiatr zawiewał Twoje ślady, a Morf z zaciekawieniem dopatrywał się oznak życia. I faktycznie, mały, złoty skorpion przeciął waszą wędrówkę z zabawną gracją pędząc po pustyni. -Mojżesz jest jednym z potomków Adama z czystego rodu. By było zabawniej właśnie jego lód jest utrzymywany jako niewolnicy przez resztę ludzi. Najciekawsze jest to, że sam chociaż z krwi Semitów to żyje w pałacach i rodzie Egipcjan.
Mijaliście wiele wydm, a piesza wędrówka okazała się niebywale męczące. Lecz nie było to zmęczenie ciała, a ducha znużonego monotonią piasku i słońca. Asmodeusz stanął nagle jak wryty. Jego oblicze przybrało dziwny grymas, ni to zła i dobra, a Twój kot zjeżył się wystraszony. -Satanael mówił, że potrzebuje kogoś o czystym jeszcze sercu aby w nim przechował światło nie kalając go. Światło którego sam nie mógł już nieść. Powiedz, dał Ci to? Zabrał mi Ciebie, kochany, jesteś teraz jego? Jesteś jego, a Twoje jest światło i je niesiesz? Zabrał mi Ciebie?
Poprzez rozgrzane powietrze dało się zauważyć zbudowane z piaskowca mury miasta i bielone budynki, wysokie świątynię i rzekę odbijającą słońca. Asmodeusz nawet nie mrugał tylko obserwował i starał się zajrzeć w głąb ducha. Lecz nie potrafił, tylko domysły albo chorobliwa zazdrość kierowały archaniołem.
Dumny ptak, gołąb kołował wokół upatrując czegoś, miejski gwar powoli Trafiał Twych uszu, jego zapach, smutki, radości i wiele innych.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |