Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2008, 15:03   #128
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Asmodeusz przemilczał zapytanie o Satanaela. Nie wiedział, nie chciał mówić, nie mów – to wszystko pozostanie wieczną tajemnicą. Otrząsnął się, przesypał nerwowo piasek pomiędzy dłońmi. Setki ziarnek wędrowało w górę i w dół pchane nieznaną mocą. Wnet rozłożył palce pozostawiając je wolnymi.

-Jesteś jego. Tak jak w niebiosach były orszaki, tak tutaj jesteś czyj. Lecz...

Zawiesił głoś spoglądając na parę rydwanów mknących po wyburzonym terenie przed murami. Nie trwało to zbyt długo bo po chwili znikły za murami.

-Nie smuć się kochany. I nie jesteś słaby i mały – dla mnie jesteś najważniejszy w tym śmierdzącym ludźmi świecie. Dla Satanaela równie ważny. Przypadł Ci w udziale najwspanialszy dar. I nasze zaufanie. Stoisz tutaj jako mój brat, nie jako jeden z setek maluczkich zbieranych niczym ziarna grochu i jako bezimienne miecze. Ty jesteś jego i mi na tobie zależy....

Głos z wolna ucichł. Kilka kroków i dotarliście do bram miejskich. Wyblakły żółty murów, błękitne szaty łuczników i bielona brama prezentowały się iście okazale. Ścieżka i setki małych budynków za nią. Zapachy uderzyły nozdrza kiedy weszliście za mury, a yo co ujrzeliście to był człowiek. Ecce Homo.
Miasto wydawało się ogromne, a prócz bogatych Egipcjan znajdowali się ich sługi, kilku semitów dźwigało ładunki, inni szli na targ w podartych szatach. Asmodeusz uśmiechnął się zadowolony.

-To co kochany bracie mój robimy? Rozejrzyjmy się po mieście kilka dni, zbierzmy informacje o Mojżeszu. Potem się spotkamy, a z odnalezieniem nie powinno być problemu.

Asmodeusz wniknął w tłum niczym poorana zjawa, jak ryba wpadająca do strumienia. Widoczny acz nie zauważany obleśnie oblizał wargę i wyrównał kroku z jakąś kobietą. Zaczął doń mówić, i chociaż jakby go nikt nie słyszał i ona nie słyszała to coś tliło się w duszy i porywało ciało. Pokusa.
Morf wpiął się pazurami w Te ciało, a strużka krwi znowu pociekła. Zostałeś sam z gwiazdą daną ci przez Uzjela i światłem buntownika które paliło wnętrzności jak płynna siarka widząc mijanych ludzi i kaleczyła ducha samym swym bytem i czystością.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline