- Dobrze... - westchnął cicho Aligarii, gdy Sing przekazał mu dwie wiadomości. Niestety, wcale nie było dobrze. Wręcz przeciwnie. Już następnej nocy mieli stoczyć bitwę, od której zależała ich przyszła egzystencja w mieście. Bądź jej brak. W najlepszym wypadku po klęsce mógłby stąd uciec, ukrywać się przez kolejne lata, tym razem przed Camarillą... Miał doświadczenie. Był sprytny. Może by go nie znaleźli...?
Za to z pewnością znalazłby go Dominik. Tak jak tu, tak jak teraz. Stary mnich był kolejnym, równie wielkim problemem księcia. - Monsieur Sing, proszę skontaktować się z naszym przyjacielem, panem Sorre - to młody, mobilny człowiek - i poprosić go, by spróbował zlokalizować pana Lipińskiego, wcześniej odbierając od pana list, celem przekazania go Karolowi. Jeżeli kompozytor przybyłby wcześniej do rezydencji, proszę o natychmiastowe skierowanie go do mnie. - Sir, a może warto zainteresować się telefonem komórkowym? - zasugerował Walter - To znacznie ułatwia komunikację... - Telefon przecież już mamy... - niepewnie mruknął Stańczyk, zerkając przy tym na Finney - To świetny pomysł. Mały, prywatny, mobilny telefon będzie najlepszą inwestycją, jaką możesz poczynić, ojcze. - odezwała się kobieta- Nauczyłeś się obsługi tylku przedmiotów, ten jeden chyba także nie będzie sprawiał problemów... Książę westchnął. Zawsze odrzucały go te elektryczne maleństwa, ale czy miał inne wyjście? - Przemyślimy to jeszcze, najsłodsza. Tymczasem, Walter, zaopiekuj się młodą damą, ja zaś udam się na rozmowę z Rolandem - zarządził, po czym ruszył powolnym, dostojnym krokiem, co chwila uderzając laską o ziemię.
Czas na kolejne tajemnice szaleńca...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |