Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2008, 21:36   #25
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
18 września 2007 roku

Samuel rzadko opuszczał swoje biuro, nawet bardzo rzadko. Teraz jednak musiał, bo regentom się nie odmawia. Przyglądając się jak zwykle mijanym budynkom rozmyślał, czego może od niego chcieć pani Stern? Wielka Smoczyca praktycznie rzecz ujmując widziała Samuela raptem parę razy, teraz jednak kazała Tivruskyemu go wezwać. Nosferatu też jednak nie znał powodu tego wezwania.
Regentka miała czekać w swoim schronieniu na El Plazuela, gdzie zresztą przebywała częściej niż w siedzibie przymierza. Ostatnie pół kilometra Junipero Serra, dzielnice willi i domków, pasy zieleni, prawdziwa oaza spokoju zarządzana przez Julię Stern. Lameh naturalnie powyburzałby kilka domów i zmienił trasy ulic, ale wszystko z czasem. Poza tym teraz im bliżej był, tym bardziej gryzło go, czego może od niego chcieć sama głowa Ordo Dracul w San Francisco.

Zjechał na El Plazuela i zaparkował na samym końcu, przed domem Wielkiej Smoczycy. Trochę niepewnie podszedł do drzwi i po odnalezieniu dzwonka zadzwonił. Nie czekał zbyt długo, otworzył mu słusznej postury mężczyzna- jeden z ochroniarzy regentki. Ni to pomrukiem, ni to warknięciem pozwolił Samuelowi wejść.

Wnętrze domu było nad wyraz współczesne- typowe panele na podłodze, odmalowane na biało ściany, kilka obrazów i to szczerze mówiąc nijakich. Julia nie przejmowała się specjalnie wyglądem swojego schronienia, pozostawiając wystrój swoim ghulom. Efekt nie był ani dobry, ani zły, ale regentka nie potrzebowała podbudowywać swojej pozycji wykwintnymi mieszkaniami jak to robią członkowie Invictus.
Stern czekała w swoim gabinecie, siedząc za biurkiem w wygodnym skórzanym fotelu. Wyglądała jak zwykle olśniewająco i w przeciwieństwie do większości wampirów na jej cerze nie można by znaleźć nawet aluzji pośmiertnej bladości, co jedynie świadczy o jej zrozumieniu nauk Draculi.


-Pan Samuel Lameh, stanowczo zbyt dawno się nie widzieliśmy- przywitała swego gościa Smoczyca.- Jakże idą panu interesy?
Pytanie było czystą kurtuazją, ale to jedna z rzeczy z których regentka była znana.

-Stanowczo za dużo czasu spędza pan za biurkiem, szczególnie biorąc pod uwagę fakt jak doskonale zna pan to miasto, przynajmniej w wymiarze teoretycznym. Pomyślałam więc, że dobrze zrobiłoby panu pozwiedzanie go, chociaż odrobinę. A właśnie teraz nadarzyła się po temu doskonała okazja- Stern zawiesiła głos.

-Możliwe, że coś pan o tym słyszał: nastąpiło kilka morderstw, które zaniepokoiły księcia. Nie zginął żaden wampir, jedynie śmiertelnicy co każe przypuszczać, że byli ghulami wysoko postawionych Spokrewnionych w Zatoce. Policja oczywiście już bada sprawę, jednak w takiej sytuacji lepiej, jeśli wampiry wezmą sprawy we własne ręce. Książę pragnie nawet, aby wzięły sprawę bardzo szybko. Zostałam poinformowana dziś skoro zmierzch o tym, że powinnam wybrać spośród Ordo Dracul kompetentnego spokrewnionego, który zostałby wcielony do koterii mającej ująć mordercę bądź morderców i wyjaśnić motyw wydarzeń.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest pan detektywem, ale w przeciwieństwie do Brook nie mam pod ręką żadnego Prescotta. Za to pan ze swoją znajomością miasta pewnie mógłby pomóc w poszukiwaniach sprawcy
- Samuel nie miał pewności, czy właśnie został uznany za gorszego, czy lepszego od Carthian. Przyjął jednak niepewność na swoją korzyść.

-Jutro, godzinę przed północą na wybranych przedstawicieli domen i przymierzy będzie przed wjazdem na most Golden Gate czekać szeryf Rei Fujita. Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby się pan tam jutro znalazł- przynajmniej nie zabrzmiało to jak rozkaz. Naturalnie było rozkazem, lecz Julia przynajmniej zachowywała dyplomatyczne pozory.
-Szeryf z pewnością wyjaśni sprawę znacznie lepiej niż ja. Chyba nie muszę dodawać, że pokazanie się Ordo Dracul z jak najlepszej strony jest w tej sytuacji wskazane?

(***)

19 września 2007

Ryan miał okazać się rannym ptaszkiem, choć określenie to jest nieadekwatne do trybu życia wampirów. Kiedy mijał siedzibę Paolo Sangiovanniego, powszechnie uznawaną w mieście za najdalej wysunięte na północ schronienie w San Francisco, zastanawiał się czemu Rei wybrała właśnie takie miejsce na spotkanie. Tajemnicą poliszynela było, że w pobliskich parkach i nad wybrzeżem kręcą się wilkołaki, a na nie żaden wampir nie chciałby się natknąć. Tym bardziej mijane, nieoświetlone zbyt dobrze tunele wśród drzew wpływały na Lore'a dość... negatywnie.
No, ale z drugiej strony kiedy spotka się już z Rei, sprawa przybierze inne oblicze. W końcu z kim może być bezpieczniej niż z szeryfem?


Dopiero w połowie autostrady Redwood Ryan poczuł się pewniej. Światła rzucane przez osiedla śmiertelników pozwalały sądzić, że żadna włochata bestia nie rzuci się na maskę samochodu. W sumie, jeśli pomyśleć racjonalnie to w mieście nie mówi się o przypadkach napaści wilkołaków na spokrewnionych. Ale kto tam wie z tymi dzikusami?

Co wcale nie dziwne na moście panował duży ruch, ale na szczęście Lore nie musiał się weń pchać.


Zjechał na jeden z parkingów, zatrzymał wóz i ledwie zdążył się rozejrzeć gdy jego wzrok wyłowił niską Azjatkę rozmawiającą ze znacznie postawniejszym mężczyzną.
Szeryf była rozpoznawalna z miejsca, głównie za sprawą ogniście czerwonych włosów i charakterystycznego płaszcza. Niemniej każdy kto ją widział zastanawiał się, jakim cudem potrafi utrzymać tak trudną i brutalną pozycję w mieście. Wydawała się w tej roli zupełnie nienaturalna, ale nikt nigdy nie narzekał na jej pracę. I to nie tylko dlatego, że jest córką księcia.


Wampir był jednak Ryanowi zupełnie nieznany. Bardzo krótko ostrzyżony, na styl trochę militarny, ubrany jednak w drogi garnitur z całą pewnością szyty na miarę, gdyż w sklepach raczej nie sprzedaje się takich dla niemal dwumetrowych olbrzymów. Kimkolwiek spokrewniony był, wyglądał dziwnie.


Miało to jednak teraz drugorzędne znaczenie dla Ryana. O wiele ważniejsza była próba opanowania Bestii, która w obecności tej dwójki nakazywała natychmiastową ucieczkę. Pierwotna część natury łatwo wyczuwała drapieżników silniejszych od siebie. Zduszenie jej podszeptów było bardzo trudne.

(***)

Powszechnie wiadomo, przeszło przez myśl Lamehowi, że budowa mostu Golden Gate rozpoczęła się w styczniu 1933 i trwała do 27 maja 37 roku, kiedy to budowlę otwarto do użytku. Koszt budowy wyniósł ponad 27 milionów dolarów, a aż 2 miliony zżarł projekt. Przez niemal 30 lat Golden Gate Bridge był najdłuższym mostem wiszącym na świecie, a do dziś jest na pewno najbardziej znanym. No, ale każdy architekt wie o takich rzeczach, są oczywiste.
Każdy architekt zgodziłby się też, że mały betonowy parking z trzema dystrybutorami paliwa wyglądał paskudnie i nie pasował w żadnej mierze do monumentalnego pomarańczowego mostu. Niestety estetykę można tak łatwo zniszczyć...

Samuel szybko jednak skupił się na innych kwestiach- na parkingu samochodów było niewiele, tym bardziej w oczy rzucał się masywny jeep grand cherokee i elegancki, a już na pewno drogi, Bentley Continental. Właścicieli maszyn szukać nie trzeba było daleko, Rei Fujita rozmawiała z dwumetrowym blondynem w czarnym garniturze. Tuż koło nich stał przysłuchując się mężczyzna w dla odmiany białym garniturze i o kręconych, długich czarnych włosach. Jak rozkładał się status owej trójki widać było z miejsca.
Kiedy Lameh podszedł już do obecnych wampirów szeryf przerwała rozmowę i zwróciła się do członków zawiązującej się koterii.

-Dobry wieczór panom, dbałość o punktualność doprawdy godna podziwu. Jako, że do umówionej godziny został jeszcze kwadrans nie będę zaczynała niczego wyjaśniać. Gdyby mógł pan stanąć przy wjeździe na parking i informować ewentualnych śmiertelników, że wjazd jest na razie zabroniony?- poprosiła blondyna. Ten jakoś nie kwapił się do spełnienie prośby, ale po chwilowym zwlekaniu oddalił się we wskazanym kierunku.

-Pan lord Charlston ma szerokie wpływy w miejscowej policji, kiedy przyjdzie odpowiednia pora poinformuje państwa o czym trzeba.

Samuel przez tą krótką chwilę zweryfikował mniej więcej wiek pozostałych spokrewnionych: szeryf i Charlston byli na pewno starsi, Bestia wyraźnie dawała to do zrozumienia. Pozostały nieumarły nie mógł jednak być silniejszy niż Lameh.
Lore zresztą czuł podobnie.

(***)

Nie minęło więcej niż trzy minuty, jak od wjazdu na parking kierował się w stronę oczekujących potwornie zarośnięty mężczyzna w skórzanej kurtce. Powiedzieć, że wyglądał jak stereotypowy Gangrel to dość: broda, kudły, zaniedbany, brudny strój. Fujita jednak zwróciła się do niego po imieniu, w przeciwieństwie do Samuela i Ryana.


-O, pan Greg. Cieszę się, że zgodził się pan przybyć na wezwanie księcia. Czy byłoby nietaktem spytać, czy namówił pana primogen Rufus, czy regentka Brook?
Greg odpowiadając ukłonił się nawet lekko. Pokaz niezwykłych manier jak na swój klan. -Pani szeryf. Oboje przedstawili stosowne argumenty.

Gangrel nie wyglądał wcale na kogoś ważnego a i jego imię nie przywodziło na myśl niczego szczególnego. Tym dziwniejsze, że Rei go znała. Z drugiej strony, może to po prostu jeden z ogarów?

(***)

Paul hołdował zasadzie przezorny zawsze ubezpieczony. I bardzo słusznie zresztą. 22.50 okazała się niemal spóźnieniem: przed wjazdem na parking stał bardzo rosły wampir, który jednak z miejsca pozwolił Kelseyowi przejechać. Adwokat kojarzył go, nawet całkiem dobrze, jako lorda Irvinga Charlstona- specjalistę od tuszowania dochodzeń policyjnych w San Francisco.
A skoro już o Frisco mowa. Widok na miasto od strony mostu był zapierający dech w piersiach. I chociaż określenie to nie oddaje rzeczywistości w przypadku wampirów, to jednak w żadnym wypadku nie umniejsza urody Miasta Mgieł. Setki, tysiące świateł, widoczna w oddali tafla zatoki. A do tego jeszcze atmosfera nadchodzącej okazji do polepszenia swojej pozycji. Czego więcej może pragnąć członek Invictus?


Spośród oczekującej na parkingu trójki wampirów, Paul znał jedynie rządcę Rei. Pozostała trójka z całą pewnością nie należała do Invictus, ale i tak wprawiła adwokata w uczucie zagrożenia. Panika została stłumiona szybko, świadomość tego, że w koterii znajdą się wampiry o silniejszej krwi jednak pozostała. Czy fakt ten był dobry, czy też zły czas miał dopiero pokazać.

(***)

Galia nie spieszyła się zanadto. A może to Myers przysnął odrobinę za kółkiem? Tak czy inaczej, kiedy chrysler wtoczył się na parking, przepuszczony przez jakiegoś dwumetrowego dryblasa w garniturze (na którego Bestia zareagowała dość panicznie) wybiła godzina 23. Cóż, wybiła to nie najlepsze słowo, gdyż wszelkie kościoły były zbyt oddalone, aby ewentualnie bicie dzwonów mogło przebić się przez hałas samochodów.

Gdy tylko Velvet wysiadła z wozu podszedł do niej ów dryblas minięty przy wjeździe na parking.
-Dobry wieczór pani Kazashki. Pozwoli pani, że podprowadzę do reszty. Gentlemani powinni usługiwać damom- no proszę, jak na swoją posturę wampir okazał się całkiem kulturalny. Z drugiej strony drogi garnitur mógł sugerować, że spokrewniony jest kimś dobrze postawionym.

Tak więc oto cała koteria zebrała się w jednym miejscu. Fujita jakby dla pewności przeliczyła wszystkich pod nosem i dopiero rozpoczęła wstępną przemowę.
-Jak widzę zebrali się już wszyscy: przedstawiciel Invictus, przedstawiciel Ordo Dracul, spokrewniony polecony przez Lancea Sanctum, pani Kazashki jednogłośnie wybrana przez regentów Hawka i Thobiasa oraz pan Greg z polecenia regenta Rufusa i regentki Brook. Cieszy mnie tak liczne państwa przybycie, szczególnie w tak krótkim czasie i po niespodziewanej zapowiedzi dzisiejszego spotkania. Dla formalności przedstawię się: jestem Rei Fujita, córka Yukariego Fujity, Szeryf miasta San Francisco.

Invictus zawsze słynęło z formalizmu, a rodzina Fujita była wzorowym członkiem Pierwszego Stanu. Wszyscy obecni wiedzieli, że szeryf oczekuje także ich osobistego przedstawienia.
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 09-12-2008 o 22:21.
Zapatashura jest offline