Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2008, 18:41   #140
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Trafiony najemnik krzyczał, ale nie była w stanie rozpoznać, który to z żegnających się zaledwie przed chwilą mężczyzn właśnie ginie. Dobrze, że zastrzelone dzieci umarły szybko, bez tego skowytu. Dobry Boże, czy to już czas modlić się o szybką śmierć?
U nogi miała uczepione jedno dziecko, na rękach, od nieuchwytnego momentu z powrotem trzymała rannego chłopca.
Siostra Maria trwała w modlitewnej ekstazie, która zresztą miała swoje zalety, bo dwójka dzieci przyłączyła się do modlitwy w języku, w którym Anka, również balansująca na granicy histerii, wreszcie rozpoznała tshiluba. Musiała bardzo się pilnować by nie strącić wiszącego jej u szyi dziecka, bo wydawało jej się, że walczy o każdy oddech z duszącym ją ze strachu malcem.

Dopiero, gdy runęła końcówka pomostu, odzyskała resztki panowania nad sobą. Mogły jeszcze spróbować przycumować. Na tej przechylonej łajbie znajdowały się jakieś drągi, którymi można było przysunąć łódź do pozostałości przystani, ale Anka dając dowód prawdziwie czarnego humoru pomyślała, że woli zostać zjedzona przez krokodyle niż przez Simba.
Niemniej nie mogły pozwolić dryfować łodzi zupełnie swobodnie, bo zepchnęłoby je na środek Rzeki. Anka delikatnie postawiła stawiające opór dziecko na deskach pokładu i podeszła do Marii.
- Wstawaj – powiedziała
- Wstawaj do cholery! - Wrzasnęła, gdy zakonnica nie zareagowała na pierwszy okrzyk. Z siłą, której sama się po sobie nie spodziewała podniosła oszołomioną kobietę z klęczek. –Idź do steru. Natychmiast! Spróbuj utrzymać nas blisko brzegu.
- Już!!! - Maria zaczęła wykonywać polecenie, ale Anka już na nią nie patrzyła.
-Ty i ty. – Pokazała na dwoje najstarszych dzieci – Bierzcie ten drąg i róbcie to, co ja. Spróbujemy pomóc Marii. Utrzymamy łódź w pobliżu brzegu. – Zaczęła tłumaczyć nic nierozumiejącym dzieciom – Nie płacz! Do roboty! –znowu krzyknęła i to nie tylko dlatego, że w huku wystrzałów tak najłatwiej było do dzieci dotrzeć. Krzyk pomagał. Dzieci przestały płakać.
- Sophie, wy wylewajcie wodę. Może jakimiś ubraniami da się zapchać dziury. Jak się nie natychmiast nie pozbieramy, to zaraz spotkamy się w niebie.

Drągi były za ciężkie dla niej i dla dzieci, nie wiedziała czy Maria umie sterować, ani jak dużą dziurę mają w kadłubie. Wiele by dała, żeby był tu Halder i znów zdjął z niej ciężar podejmowania decyzji. Czekała, co wyłoni się zza zakrętu i po raz pierwszy w życiu naprawdę zrozumiała dlaczego wszystkie nadkongijskie plemiona modlą się do Rzeki - leniwej, kapryśnej, nieprzewidywalnej i groźnej Bogini, której władzy właśnie się oddały.
 
Hellian jest offline