Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2008, 17:44   #16
Whiter
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Markus czuł się zdegustowany odwalaniem brudnej roboty, ale cóż poradzić. Jak mus to mus. Droga do burmistrza był spokojna… Kto by chciał zaczepić grupę kryminalistów? Noo pomijając łowców głów to raczej nikt. Ludzie nie przejawiali otwartej agresji typu „-Jontek! Łap za widły ! Marek wołaj chłopa!”. Ludzie przejawiali wręcz ignorancie w ich stosunku. Jakby nic nie pamiętali…

Po krótkiej i nudnej przechadzce doszli do domy który według nich był domem burmistrza. Praktycznie nie wyróżniał się niczym niezwykłym. To co zobaczył we wnętrz domostwa zaskoczyło maga. Piękny wystrój jak na wiejską chatę. Nawet jak na chatę burmistrza. Po krótkiej chwili dołączył do nich pan domu. Jego ubranie nie zdradzało jego pozycji w mieście. Ubierał się raczej przeciętnie.
Czekając cierpliwie aż któraś ze stron zacznie dialog, Markus rozglądał się po pokoju podziwiając to i owo. Jak zapewne dało się spodziewać zaczął burmistrz.

- Witam. Jestem burmistrzem Loren. jak widzę wy jesteście tymi bohaterami, którzy od orków mają nas wyzwolić.
Nagle jakby ktoś przypalił go pochodnią, Markus spojrzał zdziwiony na burmistrza.


Jakie do cholery orki? W umowie nie było nic o żadnych orkach.

- Od jakich orków? - zdziwił się Garret.
- Spokojnie. Bez nerwów. Zaraz wszystko wytłumaczę. Proszę usiąść


Wskazał krzesła przy stole. Markus zasiadł przy stole tak jak prosił o to burmistrz. Przysunął się na krześle do stoły, oparł łokcie na blacie, splótł palce i na kciukach oparł brodę. Wrył wzrok w burmistrza czekając na wyjaśnienia. Burmistrz wznowił rozmowę.

- Czy zechcą państwo coś do picia. Proszę mówić. Zaraz mój sługa przyniesie.

-Tak . Ja poproszę melisę.

Sługa patrząc trochę dziwnie na niego zebrał resztę zamówień i poszedł po „napitki”. Gdy ten zaś wrócił i rozdał zamówienie ponowiono rozmowę.

- Mówiłem już o smoku co ziemie te nawiedził i w górach się osiedlił. Bestia dziewice zwykł porywać, do swej pieczary zabierać i tam konsumować. Trwało to jakieś kilka dni. Nikt nie zdołał przez ten czas smoka powstrzymać. Aż do czasu, gdy pewien mag przybył tutaj i rzucił niezwykły pomysł na smoka odegnanie. Nakazał, by w wiosce i okolicy całej dziewic żadnych nie było. Zaraz cała ludność chłopska z entuzjazmem do tego pomysłu podeszła i już po godzinie dziewicy żadnej znaleźć się nie dało. Smok zniechęcony odleciał w siną dal. Już zaczęliśmy świętować, ale wtedy mag ten zaczął nagrody się domagać. I to wysokiej bardzo. Taniej wyszło do worka go wcisnąć i do wody posłać. Na nasze nieszczęście przeżył i jakimś sposobem oddział orków tu ściągnął. Teraz po nocach krzyczy, grozi, że dupczyć będzie. No i od tej pory nikt nie może wydostać się z wioski z powodu obozu orków w górach.

Markus popijając jego jakże kojący napar nie krył zdziwienia kiedy burmistrz mówił coś o dziewicach.

-To dziewice nie wyginęły razem z dinozaurami? To ci nowość hehe…

- Chcesz żebyśmy walczyli z całym oddziałem orków?

- Skądże znowu. Orkowie odejdą jeśli ich wódź zginie. W nocy zakradniecie się do obozu i wodza po cichu zgładzicie. Nawet pomysł mam.

- Mów.

- Drogą łóżkową do celu trzeba dotrzeć. A mój informator powiedział, ze wódz ma bardzo specyficzne gusta. Ponoć lubi niziołki płci męskiej. I to bardzo lubi.

- Co wy na to chłopaki?

Słysząc to że ów mag lubi małych chłopców Markus nie mrugając pociągnął wzrokiem po malutkich. Jego wyraz twarzy przedstawiał bezgraniczny śmiech i kompletne szaleństwo. Uśmiech rozciągnął mu się jak rogal po czym upadł na blat stołu i zaczął się bezgranicznie śmiać. Po kolo 3-6 sekundach wstał z blatu stołu i wiedział że chaotyczny śmiech nic nie da. Wiedział że musi znaleźć jakiś inny sposób na rozładowanie emocji. Wbił oczy w blat stołu i przez myśl przeleciała mu wizja.

YouTube - Debil

W obecnej sytuacji było by to nie stosowne więc z lekka opanowawszy się chwycił za jego napar i jednym łykiem wypił całą zawartość naczynia. Wiadomo że magowie mają słabą głowę. Trunek zadziałał jak marihuana lecz trochę inaczej. Wyciągną się na krześle wyluzowany jak nigdy po czy stwierdził:

-Jestem za! Malutcy niech robią swoje …

Markus jak by chciał dalej kontynuować lecz zawiesił się podziwiając własne buty.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny

Ostatnio edytowane przez Whiter : 11-12-2008 o 17:47.
Whiter jest offline