Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2008, 11:34   #519
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
- Nie rób niczego, czego mógłbyś w przyszłości żałować, wojowniku.

Żałować? Mógłby żałować tego, że w jakiś niezrozumiały dla siebie sposób nie dopilnował swoich obowiązków. Mógł żałować, że stracili towarzyszkę i ich "drużyna" po raz kolejny została osłabiona. Mógł wreszcie odczuwać żal z powodu Anzelma, którego stanowisko najlepiej rozumiał. Czy jednak naprawdę żałowałby, gdyby posunął się teraz o krok dalej i trzeba by było tworzyć dwa stosy pogrzebowe zamiast jednego?

Ani Fosht'ka ani tym bardziej kapłan nie zamierzali go powstrzymywać. Decyzja o życiu drowki należała do niego i żadne z jej słów ani wściekłych, niedowierzających spojrzeń nie były w stanie tego zmienić. Nathiel wiedział, że jest to dla niego coś zupełnie nowego - mieć kobietę ze swego ludu na wyciągnięcie miecza i móc ją zabić nie ponosząc absolutnie żadnych konsekwencji. Może nawet byłby to czyn w pewien sposób godny pochwały...

Na krótką chwilę zapomniał o całym swoim pragmatyzmie. W końcu wiedźma mogła się jeszcze przydać i zabijając ją uczyni przyszłe walki jeszcze trudniejszymi. W tym momencie było to jednak zupełnie bez znaczenia. Wszystko wydawało się tak banalnie proste.... Jak szybkie proste cięcie sejmitarem po gardle. Być może gdyby coś wtedy popchnęło go do działania... choćby najprostszy gest Phaere lub rzucone przez kogoś z pozostałych "zabij" nie zdołałby się opanować. Pozostawiony jednak sam sobie i swoim z sekundy na sekundę uspokajającym się myślą postanowił zaniechać rozlewu krwi. Mieli teraz na głowie ważniejsze sprawy i wrogów, w obliczu których będą musieli zapomnieć o wzajemnej niechęci. Przynajmniej tymczasowo...

Nathiel wpatrywał się jeszcze przez chwilę w oczy drowki po czym uśmiechnął się i odwrócił by odejść. Zachowując wzmożoną czujność na wypadek gdyby wiedźma okazała się mniej rozsądna niż on, rozejrzał się po obozowisku. Fosht'ka zajmowała się ranną, zaś Anzelma dostrzegł w dalszej części lasu, najwyraźniej w poszukiwaniu opału. Uznając, że jego pomoc bardziej przyda się kapłanowi ruszył w jego kierunku.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline