Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2008, 20:51   #484
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
innego końca świata nie będzie

Innego końca świata nie będzie.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=ialtgUXnq4E&feature=related[/media]

* * *
Almanakh. Odstąp.
Almanakh jęknęła cicho.
- Nigdy!
Świetlista zasłona zakrywa wciąż wylot Bramy. Azmaer stał nieopodal, z uleczoną już w pełni ręką.
- Odstąp.
- Nie...!
- To sprawa honoru – odparła spokojnie Almena. – Przysięgam. Mam zajęte ręce.
Almanakh ujrzała, w czym problem. Azmaer zerkał na nią z niepokojem. Zza Bramy dobiegł gniewny pomruk.
- Tylko jeden – szepnęła.
- Tylko jeden – potwierdziła Almena.
Almanakh po chwili rozpaczliwego namysłu cofnęła się. Świetlista łuna zniknęła na moment, po czym znów się pojawiła. Azmaer warknął wściekle, czując powiew energii chaosu.

* * *
Wszyscy;
Naraz stała się rzecz uhhhh trudno to określić... na pewno - NIEOCZEKIWANA! O__O

Kiedy tylko Levin uniósł kij bojowy płonący Żywym Ogniem, Barbak znienacka rzucił się ku niemu! O__O Z – jak szybko Kejsi i Ray`gi pojęli - oczywistym zamiarem siepnięcia Levina w dziobek swoją zieloną piątką! O__O Orkowy atak z zaskoczenia był dla druida skupionego na legionie Astarothów kompletnym zaskoczeniem, czarny kruk przerażony atakiem legionu zakrakał rozpaczliwie, ale za późno!
Cios mógł pozbawić druida rezonu albo uhhh całej głowy!
Wszystko działo się bardzo szybko. Barbak błyskawicznie doskoczył do Levina i wpakował swoją wielką zieloną piąstkę... prosto w... nadstawioną niczym tarczę łapkę Kejsi?!?!



- So you wanna play, meow? ;3

Czas stanął w miejscu. Orkowa pięść z hukiem zderzyła się z tarczą – łapką Kejsi, zadrżała, jakby uderzyła w kamienny mur! Świetlista poświata otaczająca chimerkę zalśniła w mroku nocy.

http://lh6.ggpht.com/_vfeP_p5wKz0/SG...o+Scetch+1.jpg

Kejsi uśmiechnęła się krzywo do osłupiałego i zdezorientowanego Barbaka. Jej sylwetka w oczach orka rozmywała się w świetlisto-fioletowej poświacie.
- Fine then, let`s play!;3 – wyszeptała grożącym tonem, którego nigdy z jej ust nie słyszeliście. – Śmiesz atakować jednego z nas i to niewidomego!? Wydrapać ci oczy, zdrajco najjaśniejszego Światła!?
Kejsi zawirowała błyskawicznie w piruecie, sprężyła się i pazurzastą kocią łapką trzasnęła osłupiałego orka w twarz!
Siła ciosu była tak piorunująca, że zupełnie zamurowani zadarliście głowy z oczami wielkimi jak talerze i rozdziawionymi gębami, odprowadzając wzrokiem Barbaka wzlatującego w powietrze niemal wyżej od Starfire! Zgodnie z siłą grawitacji, ork zaczął spadać i runął na koronę jakiegoś drzewa, z hukiem łamanych gałęzi zwalił się stamtąd na ziemię, żywy ale nieprzytomny, z pięcioma krwawymi pręgami na spuchniętym od ciosu policzku.
- Jeśli jest coś gorszego od bakłażana to ktoś kto zdradza w imię chaotów! – fuknęła Kejsi i spoglądając przyjaźnie na Levina spytała – W porządku???

Levin;.... nie do końca wiesz co się stało, ale legion atakuje zbliżającą się falą ostrzy i nie ma czasu na gadki!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=h7iN18u7pYE[/media]

Ha! Mała rozgrzewka i jazda! Można sobie tylko wyobrazić jakie kuku może wyrządzić demonowi Żywy Ogień w twoich rękach! Fala Ognia niesione wraz z kolejnymi uderzeniami błyskawicznie rozprzestrzeniają się na kolejnych i kolejnych okolicznych wrogów, który całymi chmarami znikają w ognistych wybuchach!

Kejsi; chwilowo Starfire ma problem z opędzeniem się od legionu! Jest ich jak mrówków! XD

Tev; ATAAAK! Legionu jest sukcesywnie coraz mniej i mniej choć zalewa was falami nie mającymi, zdaje się, końca! Ha, jest już go o połowę mniej!

* * *
Z każdą chwilą coraz silniej w jej mglistej duszy ścierały się dwa sprzeczne impulsy. Radość tej chwili, radość z jego odwagi, siły i honoru. Rozpacz, rozpacz z możliwości utraty kogoś Takiego. Takiego Jak Ona. Nie chciała go zabijać. Nie chciała przerywać tej boskiej walki.
Kiedy usłyszała jego myśl, Jak walczyć, to do końca, zatrzymała się.
Invidiahapsemhapsensjovna, ivji thia hapsh enth enth ovna ifi thia hatsh enth hatshien ovhna…
“ifi thia hatsh enth hatshien ovhna…” – “zawsze walcz do końca”.

Niespodziewanie, ujrzałeś dwie jasne łzy toczące się po jej policzkach!



Pragnęła go. Gdyby tylko... mogli... gdyby...

Mistress skrzywiła się z niesmakiem. O dziwo, zdałeś sobie sprawę, że nie jest zła na ciebie.
- Można zdobyć się na coś bardziej impertynenckiego niż przeszkadzanie komuś w walce? – warknęła przez zęby.
Znów ruszyła, okrążając cię.

Skoczył niespodziewanie do przodu, zamachnął się mocno. Almena stała spokojnie, wyprostowana, uśmiechnięta.
Wreszcie odważnie rzuciła się ku niemu, co początkowo wyglądało jak próba samobójcza. Falując czarnymi mgłami zanurkowała pod jego uniesioną ręką z szablą, okręcając się w półpiruecie. Skierowała ostrze poziomo. Cięła mocno, głęboko. Podczas ataku nigdy nie starała się utrzymywać dystansu, przeciwnie, nauczyła się, że śmiałość i szybki pierwszy szturm mogą zdziałać cuda.

* * *
Tev/Ravist/uh anioł; Obok ciebie niespodziewanie pojawiła się... Kejsi?! O__O
- Zdrajcy!!! – wrzasnęła. - Cześć długouchy impertynencki nadęty i tak dalej i dalej wielki magu! – mrugnęła do ciebie. – Guess what. I`ve come to kill you!!!;3
Bez dalszych zbędnych słów uniosła łapki w górę, gromadząc świetlistą energii.
- ANTHIS WHISPER!!!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline