Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2008, 21:05   #25
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Wrażliwość potrzebowała odpowiedniej gleby, nikt nie wiedział tego tak dobrze jak Rzemieślnicy. Kiedy znikała śmierć łatwo było ją stracić. Ale przecież nawet pośmiertna ambicja, pragnienie władzy czy chwały miały swe korzenie w tym, czym każdy z nich był za życia. Tymczasem trudniejsze uczucia, miłość, lęki, współczucie większość Kainitów odrzucała, znajdując powód do chwały, w tym, co było tylko pójściem na łatwiznę. Okrojeni z bólu i wątpliwości stawali się połową siebie. Trawili wciąż te same żądze swego wygasłego człowieczeństwa, niezdolni ze swej istoty do kreatywności, bo do niej niezbędna jest dusza.

Jana nie tworzyła. Nie w pospolitym znaczeniu tego słowa. Ale inspiracje, do których się przyczyniła miały swe korzenie nie tylko w idealnych rysach, w karminowych ustach i pięknych oczach. Także w tym jak widziała świat, jak kochała piękno, a że i własne, to był tylko brak fałszywej skromności.
I w jej człowieczeństwie. Które tutaj atakowano nieustannie.

Na starachowickim dworze nie znano pojęcia intymności. Nie rozumiano najprostszej prawdy, że każda wielka emocja jej potrzebuje. Inaczej zmienia się w pospolitość. Strach na zamku Petra był pospolity. Udzielał się Janie. Ale jednocześnie odgradzała ją od niego bariera świadomości. Dlatego gdy rozbrzmiał gniew Petra, gdy lodowaty podmuch towarzyszący obecności jego syna zmieszał się z mrożącym krew w żyłach głosem ojca, Jana, której twarz zaróżowiła się od odczuwanych emocji, nie poddała się strachowi i mogła uważnie śledzić rozgrywający się koszmar. Pan tego zamczyska budował swój prestiż poniżając własne sługi. Jego zachowanie wobec Wrońca nie było niespodzianką. Toteż skupienie Rzemieślniczki koncentrowało się na drugim punkcie zapalnym. I kiedy egzotyczna Kainitka w szale głodu rzuciła się na brańców, Jana była gotowa zareagować. Wstała, choć ten ruch na moc, której zamierzała użyć, nie miałby wpływu. Chciała zmusić Kainitkę do porzucenia budzących litość ofiar, licząc na to, że siedzący obok niej Edward i Krzywonos dadzą radę unieszkodliwić nieszczęsną. Ale wtedy na scenę wkroczyła stal i jej właścicielka.

Kiedy spadła głowa dziewczyny Jana zdołała spokojnie ponownie usiąść za stołem. Reszta spektaklu nie należała do niej. Nie wydawała się sobie bezduszna. Nie udało jej się zapobiec nieszczęściu, a teraz, gdy musiały wybrzmieć jego konsekwencje, tylko one się liczyły.

Gdy książę von Zaborsky zwrócił się do nowej osoby dramatu z pytaniem o tożsamość, Jana nie po raz pierwszy zadała sobie pytanie, dlaczego Rzemieślnik o jego pozycji wciąż przebywa w tym miejscu. Książę sprawiał czasem wrażenie jedynego tutaj Kainity, niesterroryzowanego przez Petra, bo ponury i groźny wojewodzic był nawet jeśli niezastraszoną, to z punktu widzenia Jany i tak pewnego rodzaju kopią swego ojca. Może taki jest los dzieci. Też bardzo długo kochałam swego ojca.

Dopuszczała oczywiście możliwość, że się myli w swych ocenach. Stoigniew, do którego widoku przyzwyczajała się z najwyższym trudem, zadziałał samodzielnie i niewątpliwie odważnie wynosząc Wrońca z sali. Żałowała, że nie widziała jego twarzy w chwili, gdy ginęła czarnowłosa dziewczyna.
Nowoprzybyła przypominała Janie Stepana. Nie tylko przez okaleczoną twarz, zresztą o tej, dzięki niezwykłym złotym oczom łatwo było zapomnieć, bardziej przez postawę wobec Diabła, pełną strachu, lecz jednocześnie dumną, gdyż ten strach wydawał się wynikać z autentycznego szacunku i lojalności.

Mój wynika z chęci przetrwania. Co można szanować w Petrze? Żałowała, że nie rozumie motywów wszystkich protagonistów.
 

Ostatnio edytowane przez Hellian : 14-12-2008 o 11:47. Powód: poszerzanie słownictwa czyli nic ważnego ;)
Hellian jest offline