Podczas ratowania wszystkim tyłka zatrzymał go punk. -I co wynika z tego, że każdy decyduje za siebie? Że siedzisz tylko i krytykujesz gdy ja wszystko robie. Pomyślmy dlaczego nie jestem demonem? Hmmm. Bo jestem w kościele! Z tego co widzę to Ty jesteś chory, czyżby ktoś Ciebie ugryzł? Dobra ludzie, robimy tak ja z rana stąd spadam. Jadę do bunkra, wiem gdzie jest awaryjne miejsce spotkań rządu i tam się udam. Kto chce niech jedzie ze mną tym samym poddając się pod moje dowództwo, kto nie jego wola.
Porucznik spojrzał w oczy punkowi, wzrokiem którym zawsze mierzył swoje ofiary. -A teraz zejdź mi śmieciu z drogi zanim Ciebie kropnę i to bynajmniej nie po to by uciszyć a by móc reszcie uratować tyłek.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |