Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2008, 15:28   #291
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Jak wspaniałym miejscem dla hobbita była Dolina tych, co znali tą rasę, nie trzeba było przekonywać. Ciągłe śpiewy, uczty i zabawy, których nie skąpili swoim gościom mieszkańcy Rivendell obejmowały niemal wszystko, co drogie dla każdego niziołka. Zanim Teliamok zdążył się obejrzeć, niebo zaczęło ciemnieć, a nad horyzontem pokazały się pierwsze gwiazdy. Młody Brandycuk uświadomił sobie, że zaledwie wczoraj widział te same gwiazdy, kiedy wjeżdżali do Doliny stromą ścieżką. Dzień upłynął tak szybko! Był jak letni deszcz, który zmywa z ciała upał i przyjemnie orzeźwia, ale trwa zaledwie chwilę. Teraz, mimo że czas pędził do przodu, zdało się hobbitowi, że widział te gwiazdy od zawsze i że ich widok, i przywiązanie do niego, tkwi w nim tak samo głęboko a może nawet głębiej niż przywiązanie do jedzenia, tańca czy śpiewu. Hobbit czuł, że już nigdy nie zapomni tego rozgwieżdżonego nieba i że od teraz zawsze będzie patrzył w gwiazdy wspominając Ostatni Przyjazny Dom, jak mówili o nim elfowie.

„Czas płynie tu chyba inaczej niż w reszcie świata. Gdy się zastanowić, raptem jeden dzień minął, a głowę bym dał, że mieszkam tu na stałe. Jakimiś czarami mi tu pachnie jak nic. Ale swoją drogą, kto by pomyślał, że wystarczy głowę podnieść, a takie cuda można zobaczyć...” - myślał Telio spacerując pomiędzy drzewami. Oprócz jedzenia i picia młody hobbit miał okazję zaznać i innych przyjemności. Zasłyszane w dzień pieśni i legendy, które ledwo mieściły mu się w głowie, zaczynały na jego oczach ożywać. Gwiazdy na niebie łączył się ze sobą i tworzyły sylwetki wielkich bohaterów, królów, smoków i potworów. Sceny walk, polowań i triumfów zmieniały się jak w kalejdoskopie. Teliamok przystanął, podziwiając ten przedziwny taniec z otwartymi ustami. Może to tylko jego wyobraźnia, wypełniona usłyszanymi niedawno opowieściami podsuwała mu te obrazy, a może był to szczególny czar tego miejsca. Któż to może wiedzieć? Telio jednak nie przejmował się takimi pytaniami i patrzył w niebo w milczeniu. Wtem dotyk czyjejś dłoni na ramieniu wyrwał go z zamyślenia. Hobbit obejrzał się zaskoczony i zobaczył nad sobą uśmiechniętą twarz elfa. Nie miał pojęcia, kiedy przyszedł i jak długo go obserwował. Natychmiast opuścił wzrok, zmieszany, że ktoś widział go w chwili tak osobistej jak ta. Elf jednak nie zdawał się z niego śmiać.

-Rzadki to widok -niziołek - łasuch i tancerz, młodzik w dodatku, kontemplujący gwiazdy. Rzadki jednak nie znaczy - niewłaściwy - powiedział podnosząc podbródek Telia. - Nie martw się mały przyjacielu, jeśli chcesz, nie powiem nikomu, ale wiedz, że niewielu dane jest czytać z gwiazd jak z księgi, a i ci w większości muszą uczyć się tego latami.

Te słowa sprawiły, że Brandybuck cały się rozpromienił i w jednej chwili odzyskał pewność siebie. Do tej pory nie myślał, że może czymś zaskoczyć jednego z Pierworodnych. Jednak dobry obyczaj nie pozwalały zostawić takiego komplementu bez odpowiedzi.

-Jaka tam w tym moja zasługa, każdy może w niebo spojrzeć, ja nawet jednej gwiazdeczki nie potrafię nazwać, a co mówić o czytaniu, jak to powiedzieliście - powiedział z wrodzoną skromnością. - Ale nigdy bym nie pomyślał, że tyle tam na niebie można zobaczyć. Musiały to wasze opowieści sprawić, bo wcześniej, zanim o tych wszystkich bohaterach nie słyszałem, przez głowę by mi nie przeszło ich szukać w gwiazdach. Powiedzcie prawdę panie elfie, to dzięki waszym zaczarowanym harfom?

Elf był najwyraźniej rozbawiony tym pytaniem niziołka.

-Nie wiem, co chcesz powiedzieć mówiąc „zaczarowane”, ale w każdą napinaną przez rzemieślnika strunę harfy i w każde słowo śpiewane przez barda wkładamy cząstkę duszy. Teraz jednak pora na ucztę. Będę miał tam zapewne okazję przyjżeć sie waszym hobbickim „czarom” nad półmiskiem i kielichem - powiedział śmiejąc się w głos. - Chodźmy, bo reszta nie będzie na nas czekać.

Na miejscu faktycznie już większość miejsc była zajęta, ale przy centralnym stole, obok Ola, na Teliamoka czekało wolne krzesło. Jego siedzisko wyściełało kilka grubych poduszek, dzięki którym hobbit mógł swobodnie pochylić się nad stołem i, nie czekając na innych nałożyć sobie sporą porcję gotowanych jarzyn na dobry początek. Wtem, kiedy już miał zabrać się do jedzenia, dostrzegł Galdora siedzącego obok Aegiliona i rozmawiającego ściszonym głosem. Pomyślałby, że to zapewne sam Elrond, ale towarzysz nie zajmował miejsca gospodarza. Tym czasem między hobbitami a dziwnie zamyślonym Sokolnikiem, zasiadł Szrama, jak zwykle częstując wszystkich swoimi ciętymi uwagami, ale teraz w jego ustach pojawiły się również bardziej przyjazne słowa, których do tej pory skąpił swoim kompanom.

-I wy panie Szramo wyglądacie lepiej niż rano. Czyżby i wam się trochę tej książecości udzieliło? - odciął się z udawaną złośliwością Telio, a kiedy towarzysz wzniósł pierwszy toast, niziołek z ochotą wzniósł kielich i wziął się do oczekujących niecierpliwie parujących półmisków.

Kiedy poczuł, że nasycił już pierwszy głód (bo i na ile mogły wystarczyć owe dwa desery i podwieczorek, na które ledwo znalazł czas po obiedzie?), przy stole, gdzie siedziała drużyna odezwał się Galdor. Kiedy zaczął mówić o wyjeździe, niziołek, sam sobie się dziwiąc, zatęsknił nagle za gościńcem. Nie wiedzieć czemu, wspomnienie niewygód i niepogody nie napawało go już strachem. Czuł, że przygoda, którą tak bardzo chciał spotkać wyjeżdżając z domu, znowu go przyzywa. Słów Galdora Telio wysłuchał z uwagą, a wspomnienie o rzeczach zabranych spod Wichrowego Czuba przez Szramę sprawiło, że spojrzał na towarzysza z lekkim niepokojem, jakby obawiał się, że tak wyjątkowa u niego uprzejmość pryśnie jak bańka mydlana.
 
Makuleke jest offline