Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2008, 19:19   #332
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Budzik zadzwonił niedługo po zmroku. Kupno kalendarza z godzinami wschodów i zachodów słońca okazało się niezłym pomysłem. Zwłaszcza w taką noc jak dzisiaj.
Hej ho, hej ho, do bitki by się szło! Boże, jak mi się chce spać
Po chwili wstał z łóżka i przeciągnął się. Kości strzyknęły.
„Rany, ale miałem dziwny sen”

W tej chwili zauważył co ma na sobie- białą szatę, sięgającą do kostek. Szybko się rozejrzał. Jego ubranie leżało, złożone w równą kostkę, na krześle. Obok, z oparcia, zwisał pas z kaburą i pistoletem. Błyskawicznie zdarł z siebie szatę, wciągną spodnie i przypasał broń. Przez chwilę patrzył tępo w sufit, w końcu padł na kolana koło łóżka i przeżegnał się.

„Boże, co się ze mną stało poprzedniej nocy? Nie dość, że zostałem wampirem? Wiem, że nie jestem idealny, ale staram się. I, z Twoją pomocą, dam sobie radę bez „sumienia” przejmującego kontrolę! Proszę...

Podniósł się po kilka minutach i sięgnął do kieszeni wiszącej przy drzwiach kurtki. List od Księcia. Nie dajmy się zwariować, zajmijmy się tym, co do nas należy. Z drugiej kieszeni wyjął notatnik i ołówek. Czytając wiadomość, pisał krótkie punkty pod hasłem „Mnich”:

„Gruby, niski, łysy
?mnich?
Syczący, „demoniczny” (?) głos
Sztuka hiszpańska → Ortega?
Lubi przepych
?gej/ pedofil?”


Przez chwilę patrzył tępo w kartkę. Można było z tym zacząć jakąś pracę, ale miło byłoby wiedzieć więcej. Zwłaszcza, jak stare są te informacje. Biorąc pod uwagę niektóre... staromodne nawyki Księcia, możliwości są spore.

„Zaraz, co mówił ten Malkavianin? Pan ubierający się jak pani? Nic mu nie staje? Skwierczą szaty? Oj”

Poderwał się z łóżka, na którym dotychczas siedział i wybiegł przez drzwi. Elizjum było duże, chwilę mu zajęło, zanim znalazł Księcia. To było warte szybkiego raportu.

- Książę, mam pilną informację- rozejrzał się, czy aby nikt nie podsłuchuje- Od zaufanego informatora dowiedziałem się, że w mieście pojawił się mężczyzna, zachowujący się trochę jak kobieta, o podejrzanych zamiłowaniach seksualnych- tutaj jakby uśmiechnął się pod nosem. Chyba tak można przełożyć „nic mu nie staje”- Jest, zdaje się, dość potężny. Brzmi znajomo, prawda? Otóż ten ktoś ma jakieś, cytuję, złe szkiełko, koniec cytatu, i podpala naszych przyjaciół Jezusów. Nie wiem nic więcej, ale jeśli po mieście krąży nasz nowy przeciwnik, władający w jakiś sposób ogniem, myślałem, że dobrze będzie donieść od razu.

- Dziękuję, doskonale wypełnił pan swe zadanie, monsieur Portman. Poza paroma szczegółami... Cóż, takiego go znałem. Ach, zdaje mi się, zapomniałem przedstawić ci go z imienia. Dawniej zwał się Dominikiem. - zamyślił się na chwilę Książę - Nie przerywaj swego śledztwa. Chciałbym poznać działanie jego "złego szkiełka" oraz dowiedzieć się o... O wszystkim z nim związanym...

Rozmowa poszła szybko, zresztą nie spodziewał się niczego innego. Teraz trzeba było załatwić jeszcze jedną sprawę. Miał już poprzedniej nocy pojechać do swojego starego mieszkania, wziąć kilka rzeczy potrzebnych na akcji, ale... część nocy jakoś mu umknęła. W międzyczasie przypomniała mu się jeszcze jedno wydarzenie.

Zaraz, co mówił ten ksiądz? Facet w białym garniaku to będzie Archont. Przyprowadzić go? Spoko, jak się pojawi w Elizjum, to z nim pogadam. Wątpię, żeby to było pilniejsze niż bitwa, więc nie ma pośpiechu, ale zobaczymy, co on powie.

To była błyskawiczna jazda. Nie wiedział, kiedy inne wampiry pojawią się w Elizjum, w końcu musiały dojechać z różnych części miasta, no i pewnie nie ustawiały budzików według zachodu słońca, więc miał trochę czasu. Ale to nie znacz, że trzeba go marnować. Jego mieszkanie było opłacone do końca miesiąca, jeszcze się nie wyprowadził do końca.

Nie potrzebował wielu rzeczy, ale kilka zapasowych magazynków do S&W przyda się na pewno. Podobnie kominiarka, w końcu to nie była zbyt legalna akcja. Spojrzał na siebie. Ubranie było dobre do działania, wygodne, znajome. Ale trochę cienkie. Na szczęście w szafie powinna być... jest!, kamizelka kuloodporna. W pracy detektywa nigdy nie wiadomo, po której stronie lufy się znajdzie. Założył ją od razu na siebie, pod bluzę, nie miał na nią dość dużej torby. W międzyczasie zerknął jeszcze na telefon stojący na biurku. Numer na komórkę znało tylko kilkoro bliskich znajomych, potencjalni klienci dzwonili tutaj. A on nie odbierał telefonu od kilku dni. Teraz automatyczna sekretarka błyskała, dając znać, że ktoś zostawił wiadomość.

Cholera, wampir, czy nie, trzeba będzie wziąć jakąś sprawę, drobne wydatki zawsze się znajdą. No i lepiej nie psuć sobie reputacji na mieście. No, chyba, że Książę zacznie mi płacić, bo zlecenia od niego chyba szybko się nie skończą. Ech, ale jakoś tego nie widzę.”
„Zaraz, ale przecież teraz mam dyscypliny! Ha ha, mogę być super- detektywem! Od jutra wracam do akcji, nie ma co. I bójcie się, złoczyńcy! A i na brak kasy nie będę narzekał”


Ta myśl o czymś mu przypomniała. Odrapane ściany pokoju zdobiło kilka plakatów filmowych. Nie było to może sztuka przez duże „SZ”, większość bywalców Elizjum by się nie zachwyciła, ale Arturowi się podobały. Teraz pomyślał, że jeden chętnie powiesiłby w swoim nowym pokoju.



Zwinął Stallone'a w rulonik, wsadził pod pachę i ruszył do samochodu. Po drodze usłyszał jakiś cichy głosik w swojej głowie.
Przestępstwo to zaraza. Poznaj lekarstwo. To brzmi dumnie. Może jeszcze jest dla Ciebie nadzieja?”

Wkrótce był znowu w Elizjum. Pozostałe wampiry niedługo miały zacząć się schodzić. Zajrzał do swojego pokoju, gdzie powiesił plakat i szybko zeszedł do sali, w której mieli się spotkać. Uśmiechał się pod nosem. Nie był pewien, czy organizm wampira wydziela adrenalinę, ale czuł się jest przyjemnie podekscytowany. Archonta nie było widać, więc póki co nie miał nic do powiedzenia.
 
Wojnar jest offline