Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2008, 23:08   #126
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdy Simone kończyła mówić Kit wyjął jej z dłoni zapalniczkę. Za drugim razem zapaliła. Potem podał lekarce ogień... Simone z obojętnym wyrazem twarzy odpalił i wyjęła zapalniczkę z jego dłoni.
Kit wrócił na swoje miejsce.

- Żadnych śladów krwi i nieuszkodzone łodzie... - powtórzył słowa lekarki. - To by raczej wykluczało jakiekolwiek zwierzę. Żaden potwór nie byłby w stanie zrobić czegoś takiego, chyba że ośmiornice rodem z Verne'a - uśmiechnął się samymi kącikami ust. W oczach nie pojawił się nawet cień wesołości. - Zabicie ludzi w łodzi, wywrócenie... to zawsze by zostawiło jakieś ślady.

- Można zatem przypuszczać, że paru chłopców, w ciut większej łódce lub dwóch łodziach, podpływa do takiej dłubanki kierując się światłem i daje wybór - przesiadasz się do naszej łodzi, albo żegnasz się z życiem. Kałasznikow to przekonujący argument. Pewnie żaden z nich nie zdobył sie na to, by skoczyć do wody i próbować uciec. A nawet gdyby, to pływanie w rzece nie jest zbyt zdrowe...

"Poza tym mogli wrzucić za uciekinierem dwa granaty. To by starczyło i nikt by nic nie słyszał."

Spojrzał na Simone.

- Czy mogłabyś tej dziewczynce zadać jeszcze kilka pytań? Ja z pewnością się z nią nie dogadam.

Simone skinęła głową.

- Dowiedz się proszę, w jaki sposób odbywają się połowy. Łodzie są blisko, czy daleko od siebie? Jeśli tak, to czy zawsze znikały skrajne łodzie? Czy było słychać jakieś krzyki albo hałas? Ilu ludzi jest w jednej łodzi? Ile łodzi stracili dotychczas?

Lekarka przywołała dziewczynkę, która cały czas stała niedaleko, wpatrując się na zmianę w pierścionek i w rozmawiających białych. Po krótkiej wymianie zdań, ozdobionej licznymi gestami, na twarzy dziewczynki pojawił się szeroki uśmiech.
Simone odwróciła się do reszty grupy i powiedziała:

- Zawsze łowią rozrzuceni na przestrzeni kilku mil. W każdej łodzi są dwaj ludzie - na rufie sternik z pochodnią, na dziobie łowca z oszczepem. Zawsze znikają skrajne łodzie, a na razie stracili cztery. Nikt nic nie słyszał.

- Dziękuję bardzo - Kit skinął głową.

- Nie ma sprawy. Jeśli ktoś będzie potrzebował tłumacza służę pomocą. Dziś byłam bezużyteczna jako lekarz. Może chociaż w tej kwestii się przydam - wbiła wzrok w ziemię. Rzuciła papierosa na ziemię i od razu zapaliła kolejnego.

Kit spoglądał na nią przez chwilę, potem powiedział:

- Trochę dziwne jest to, że nikt nie słyszał krzyków czy strzałów. Kałasznikow nie jest bezgłośny, a głos po wodzie się niesie...

Pokręcił głową, ale przeszedł nad tą sprawą do porządku dziennego. Może nikt nie strzelał...

- Pytanie teraz, czy to znikanie łodzi ma jakiś związek z "Katangą". Ci źli chłopcy wybrali się na rybaków, a przyuważyli statek. Może nie oparli się pokusie? Nocny atak, zaspany strażnik... Garść granatów i "Katanga" zmyka gdzie pieprz rośnie, albo wpada w obce ręce. Mało prawdopodobne, ale zawsze...

- Wracając do naszych nocnych łowów. Te ich łódeczki według mnie niezbyt się nadają do walki na wodzie. Wyglądają na dość wywrotne. Co byście powiedzieli na połączenie dwóch z nich i zrobienie katamaranu? To by było bardziej stabilne i zabrałoby więcej osób. Trzeba by jednak spytać wodza, czy by nam pomogli w czymś takim. I czy ktoś z nich wybrałby się z nami na polowanie na demony... Przydałby się nam ktoś miejscowy.
 
Kerm jest offline