Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2008, 19:35   #491
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Ta walka była... trudna. Trudniejsza od którejkolwiek z dotychczasowych. Najpewniej żaden przeciwnik na jego drodze nie będzie tak silny. Czy warto byłoby w takim razie zwyciężać? Wygrana udowodni jego wartość i zlikwiduje większość sznurków, które nim sterują, lecz co dalej? Nie będzie już nikogo, z kim mógłby polec po pięknej walce. Będzie musiał czekać na kolejną anomalię, która przełamie okowy i zrówna się z nim siłą. Patrząc na tych, którzy go otaczali wiedział, że przyszłoby mu długo czekać...

Nie zależało mu na zwycięstwie. Już nie. Była to druga walka, w której wynik nie miał znaczenia. Pierwszą z nich była walka w grocie życia, gdzie niezależnie od wyniku jego życie miało się zakończyć. Wtedy to poległ, jedyny raz w życiu przegrywając walkę. Czy teraz miało być podobnie? Czy brak jego zwykłej determinacji miał zakończyć się dla niego klęską. A nawet jeśli, to co z tego? Drużyna odzyska swoje dusze i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie, uradowani swoją nędzną egzystencją. Funghrimm przekaże szablę dalej lub zachowa moc Legionu dla siebie - nie miało to znaczenia, choć o wiele bardziej uradowałaby go druga możliwość. Wtedy byłby pewny, że ten ogromny potencjał wielojedności jest w dobrych rękach

Mistress pokazywała swoją siłę. Walka z nią przypominała walkę z wiatrakami, jaką toczyła pozostała część drużyny nie rozumiejąc jego podstępu. Była piekielnie szybka, a na dodatek jej częściowa niematerialność bardzo utrudniała trafienie. Samemu również musiał koncentrować większość uwagi na unikaniu ciosów, które zdawałoby się, że padały znikąd. Zabójcze tempo wykończyłoby fizycznie prawie że dowolną istotę, skoro nawet demon powoli odczuwał zmęczenie. Gdy szybkość została wyeliminowana jako możliwość uzyskania przewagi postanowił wypróbować siłę. Zadał mocny, celny cios który po trafieniu mógłby zakończyć nawet egzystencję Almeny, jednak ku jego zdziwieniu również i to zdołała zablokować. Postanowił więc napierać, koncentrując się na szybkich i nieustających atakach, jednak i to nie przyniosło rezultatu. Była szybsza, silniejsza i bardziej wytrzymała. Teraz Astaroth już to rozumiał. Zaatakował zbyt wcześnie, wciąż będąc zbyt słabym. Być może gdyby kolejny rok zwyskiwał moc w takim samym tempie miałby szanse na wygraną. Teraz miał szanse tylko na piękną walkę i piękną śmierć

W pewnym momencie Almena zatrzymała się, więc i Astaroth zaprzestał atakowania, wciąż jednak trzymając szable w pogotowiu

- Before we go any further... Tell me, Astaroth – odezwała się spokojnie I ciekawsko. - Co chcesz osiągnąć zamykając mnie w tym więzieniu?

Astaroth uśmiechnął się do przeciwniczki

- Pytasz, co chcę osiągnąć? Sama wiesz, że my demony nie słyszymy pytań o powody :3

Jednak nie zaatakował dalej. Być może demony bały się odpowiadać na pytania zaczynające się od ,,dlaczego" jednak jego przeciwniczce należały się wyjaśnienia

- Jednak Legion walczy teraz z drużyną więc nie jestem demonem, ale Blackerem. Odpowiem Ci więc jak na człowieka przystało. Powody, dla których walczymy sama powinnaś znać doskonale. Tym samym kierowałaś się odpowiadając na moje wyzwanie czym ja kierowalem się je rzucając. Zamknięcie w wymiarze snu ma być alternatywą dla śmierci. Nie chciałbym w razie wygranej kończyć twojej egzystencji, a wymiar snu właśnie taką daje mi możliwość. Bezkrwawego zwycięstwa. Natomiast jeśli przegram, to nie będę się już musiał tym martwić ;3 Tymczasem proponuję wrócić do tego, co przerwaliśmy

Walka zbliżała się do końca. Teraz wszystko miało się rozstrzygnąć. Legion spełnił swoje zadanie - zajął drużynę dając mu czas na spokojne dokończenie tej walki. Choć zawsze mieli być razem, to jednak mieli spotkać osobny koniec. Jeśli miało się to zakończyć, to tylko w najlepszym stylu. Astaroth rozpalił swoje szable czarnym płomieniem i stanął oczekując na atak mistress.

Historia sztucznie przedłużonego życia znajdzie swój finał. W taki lub inny sposób
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline