Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2008, 20:31   #44
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Oto trzeci już raz spotkaliśmy się w zimne grudniowe dni w Toruniu. Grupa w składzie Ruda, Lhianann, Kuba, Aschaar, Zak i ja stawiliśmy się w sobotę rano na dworcu głównym. Razem wyruszyliśmy dzielnie na tradycyjną kawę do McDonald'sa i tu pierwszy niefart zlotu: McDonald's w remoncie! Dzielnym krokiem podążyliśmy więc w kierunku gdzie według nas znajdowała się szkoła będąca miejscem konwentu Toruńskie Dni Fantastyki. W końcu trafiliśmy... Zostawiliśmy rzeczy, popatrzyliśmy czy dzieje się coś ciekawego i ruszyliśmy w poszukiwaniu pizzeri Zebra. Uradowani, że w końcu ją znaleźliśmy - drugi nie fart. Część piwniczna Zebra, idealnie nadająca się na granie, była nieczynna z braku prądu. Zjedliśmy więc tylko pizzę w części górnej i wędrowania ciąg dalszy. Ile my knajp nie zwiedziliśmy! Weźmy taką Starą Browarną gdzie z alkoholi można było zamówić jedynie piwo (pomimo bogatej karty menu). A jak piwo to do wyboru był Żywiec, lub Żywiec i ewentualnie Żywiec.

Jedyna część kiedy podczas zlotu rzucaliśmy kośćmi miała miejsce w lokalu Złote Jajo. Miła atmosfera, wygodne siedzenia i... Monopol na stole! Bitwa o jak największą ilość domków była zaciekła, ale ostatecznie najlepsi okazali się Kuba i Lhianann. Pominę fakt że marznąć czekaliśmy pod drzwiami lokalu na moment otwarcia. Warto było
Wypadałoby jednak w coś zagrać. Z początku miał być to Monastyr, ale nie wszyscy znali system, a i nikomu nie chciało się słuchać tłumaczeń o co chodzi Zaopatrzyliśmy się więc w prowiant i trunki i wyruszyliśmy do szkoły by tam spokojnie zagrać. Okazało się to jak najbardziej możliwe, bo an TDF przybyło w sumie jakieś... 150 osób! Pustki były aż bolesne, ale przynajmniej było spokojnie i porządnie, a i znajomych się spotkało. Obsługa była bardzo miła i pomogła nam znaleźć salę do grania (orgowie Pyrkonu, bierzcie przykład!). Aschaar zgodził się poprowadzić nam Fallouta.

A cóż to byłą za sesja! Bez kości, gra w marynarza byłą wystarczająca. na początku były jakby dwie drużyny zrobione, miastowi i zamiejscowi. MG zakładał że połączymy się w jedną drużyną. Cóż, nie połączyliśmy się :P Zak i ja, miejscowy mechanik i chemiczka, staraliśmy się zrobić wszystko by o Krypcie pod miastem nie dowiedzieli się obcy, a sami jeszcze nie do końca wiedzieliśmy co tam znajdziemy. Ci obcy zaś. Lhianann, Ruda i Kuba, byli wysłannikami Enklawy. Sesja byłą świetna, przez całą grę tylko raz nasze drużyny się spotkały! MG był rozdzierany Muszę się pochwalić, że Zakowi i Mi wyszło trochę lepiej, bo ta lepsza pod względem taktycznym grupa troszkę przekombinowała, i mnie brali za jakiegoś super sapera a Zaka za burmistrza miasta

Po udanej sesji, udałam się na spoczynek (4 rano to dobra pora by się kimnąć). O 6 obudziła mnie Ruda twierdząc, ze przez zmiany rozkładów pociągu musi już wyjeżdżać. Pożegnałyśmy się poszłam dalej spać. Rano nie było wiele do roboty. Trochę pobłąkałam się po konwencie, patrzyłam w co sobie grają w Games Roomie, jakie konkursy akurat są. Trochę sobie pogadaliśmy, pośmialiśmy się... i trzeba było się rozjeżdżać.

Aschaar był dla mnie jedyną nowo poznaną osobą, ale cieszę się niezmiernie, że z nami był. Jemu zawdzięczamy tak udaną sobotnią noc. Zlot był bardzo miły, wesoły, i już nie mogę doczekać się na następny. Pamiętajcie, za rok w grudniu kolejne spotkanie na Pomorzu!


----
Zdjęcia robiła Ruda, więc trzeba poczekać aż ona coś wrzuci :]
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline