Wątek: Błoto
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2008, 00:53   #17
Bergtagna
 
Bergtagna's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumny
Jethro, usłyszawszy wzmiankę o zepsutych rybach , kichnął, maskując falę wesołości, która ostatecznie rozbiła się o zaciśnięte usta. Już chciał zacząć tłumaczyć się przed strażnikami, gdy Blaithin zalała sierżanta potokiem słów i oprowadziła go po karczmie, kompletnie dezorientując biedaka swoją żywiołowością. Jethro był pod wrażeniem dziewczyny, miał wątpliwości, czy zrobiłby to lepiej. Wtedy strażnik, jak widać jeszcze przy zmysłach, zainteresował się resztą obecnych. Waćpan Sęk, z pomocą zdolnej śpiewaczki, lecz nie szczędząc przy tym własnego sprytu, spławił sierżanta równie skutecznie co poprzedniczka. Przyszła pora i na Jethro. Mimo dobrego humoru twarz miał poważną , a jakże, poważny, przykładny sierżant z pewnością nie przepada za niepoważnymi wesołkami. Czymś i smród rybi wyjaśnić trzeba. Ukradkiem spojrzał na herb widniejący na swojej tunice i gdy podszedł sierżant, gotów był snuć wyjaśnienia, a twarz przyodział w wyniosłą irytację.

-Czujecie mości sierżancie, jak rybą ode mnie trąci? Pewno się zastanawiacie dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami. Wracając w swoje rodzinne strony, do włości wielmożnego Henricha herbu Jeleniej Wieży, postanowiłem zatrzymać się w waszym zacnym mieście, Solnej, co by ten upał piekielny przeczekać. Wynająłem sobie pokój w tejże gospodzie, zostawiłem bagaż i udałem się do portu, by o transport jaki wypytać. Trochem zbłądził i wtem cios mocarny świadomość mi odebrał. Gdym ją odzyskał, leżałem cały w rybach, bez sakwy przy pasie! Spytałem jakiego rybaka, co za zbój tu grasuje. Powiedział, że „Szorstkim” go zwą. Ostrzegł, by straży dzisiaj nie frapować, bo lud powstał i trzymać go w ryzach muszą. W karczmie kazał pomocy szukać. Tedy jestem tutaj, dobytek zabrać musiałem, bom nie ma czym za lokum zapłacić. – poprawił wór na barku – Szczęście wielkie, że tych o to ludzi życzliwych spotkałem, którym łotr też za skórę zaszedł, a szczęście jeszcze większe, żeście wy drogi sierżancie tutaj zawitali. Pomóż nam diabła złapać! – zacisnął pięść, akcentując ostatnie zdanie i zaśmiał się w duchu.
 

Ostatnio edytowane przez Bergtagna : 16-12-2008 o 07:26. Powód: tekstu bryłę rozbiłem...
Bergtagna jest offline