Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-12-2008, 13:35   #11
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
- Ile ? - pytanie zadano jakby otwarcie ust kosztowało pytającego spory wysiłek. Następne jednak padły już gładko.
- Kim jest Szorstki ? Gdzie go ostatnio widziano ? Kto go zna lub znał dobrze ? Skąd się tu zjawił i kiedy ?

Mężczyzna przez chwile patrzył na śpiewaczkę, jakby odpowiedzi niezbyt go interesowały, a potem zatopił wzrok w resztkach piwa w kuflu. Podobna ? Nie, raczej nie, w każdym razie nie po bliższym przyjrzeniu. Ale to pierwsze wrażenie...
Zabić ?

Skraj lasu, nieopodal jarzą się światła ognisk rzucając drgający poblask na grupę kilku mężczyzn. On pochylony nad jednym z nich, klęczącym.
- Bastianie jak mogłeś ?

W dali ciemniejąca bryła tego przeklętego zamku.

Wlepiony w niego wzrok zgromadzonych wokół. Twarde, wyzute z uczuć spojrzenia. Chwila wahania, łyk gorzałki (która tu już flasza dziś ?) i decyzja.
- Ukrzyżować (to na pewno jego własny głos ?)
Szmer niedowierzania wśród stojących wokół, martwe dotąd oczy zebranych ożyły na chwilę.
- Ukrzyżować ! Bez dyskusji !
Coś w nim krzyczy - stój ! Jeszcze nie jest za późno !

O coś go pytano, wspomnienia prysły.
- Nazywają mnie Szczur
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 14-12-2008 o 13:40.
Arango jest offline  
Stary 14-12-2008, 14:56   #12
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Wyciągnął dłoń do pana Jethro. Taksując go wzrokiem zauwazył, ze pierwsze wrażenie, absolutnie doń nie przystawało...woń jaką przywlókł z podrózy się wziięłą, a widać że i jemu przykrą była...zatem nie rybak... a dworzanin sądząc z mowy i obyczajności. Niezwykłę, bo nader rzadko się mylił, okoliczności i ładunek magii stanowiły jednak wystarczające usprawiedliwienie.

Ściskając mocno po męsku Jethro, czuł, ze jest on zdecydowany, że to prawy człek i można na nim polegać.

- Wierzaj mi, cny panie Jethro, że zawodu nie doznasz, a uszczerbku na swej chwale nie doznasz żadnego, prawe bowiem intencyje winny wywodzić sie z woli prawych person. Takowe w gronie naszym pewnikiem znajdziesz, tedy tym raźniej widzieć w Tobie duszę poczciwą będzie.

Świadomie ignorował przez chwilę chłodne "ILE" brzmiące ciagle w nienaturalnej ciszy nastałej po koncercie okraszonym pierwotnymi przejawami magii. Analizując, przyglądał się bacznie na obu płaszczyznach panu Szczurowi. Fizys godna uwagi, lecz psyche tym bardziej interesująca...

Szczur płonął róznymi barwami. Tak niezwykłej aury Albrecht nie widział od dawna. Wiekszość miała je płaskie, mgliste, pastelowe czy wręcz półprzejrzyście-mleczne. Ratte ( skąd wypłyneło mianio w obcej mowie?) przez chwile był ciemnopomarańczowy, a kiedy lekko nieprzytomnym wzrokiem zerkał na pełną magii Dziewczynę, błysnęło pasmo fioletu. Znak wieszczący Śmierć od razu pociągnął dłoń starszego szlachcica, ku pokrytego runicznym wzorem miecza... Wiedział tez, ze Ratte wart jest każdej ceny.

Zwrócił spojrzenie ku niemu. Spokojne oczy, pełna powagi twarz, lekkie wręcz znudzenie... Baron Sęk miał w pamięci jednak tylko ten fioletowy , cienki jak pajęcza nic pas zwiastujący coś mrocznego.

-Siedem...dziesiąt. - chwila jeszcze głębszego namysłu i zamiast siedemnastu złotych talarów, czyli równowartości dobrego konia, dołozył - tak, siedemdziesiąt dublonów. tyle Ci proponuję , Panie za udział w wyprawie.

Trzecia cześć jego ostatniej nagrody w złocie, 140 złotych Talarów. 3 miesiące życia w dostatku w dobrej karczmie.
Nie zauwazył wybuchu zainteresowania, jednak wiedział, ze pewnei i bez pieniędzy Szczur poszedłby z nimi, o ile sam uzna że warto.

- o Szorstkim niewiele mi na razie wiadomo, nie był on mym celem. Wieść gminna niesie, ze zabija szybko, nie torturuje nikogo, fechmistrz niezwykły bo samouk pono i żadne prawidła wenecyjskiego fechtunku mu nie służą, co i siłą i słabością być musi. Prosty, a przebiegły. Niegłupi, a ponoć i czytający poezyję, po jaskiniach łup zbierając. Postać niezwykła, bo legenda obrosła. Solna to na pewno miejsce, w jakim łacnie wytropić ślad będzie, bo dwóch poborców podatkowych stąd padło spod jego ostrza. Nie wiem wiele, lecz tym większy smak wyprawie to nadać może.
 

Ostatnio edytowane przez Solis : 14-12-2008 o 15:20. Powód: zjadanie literek... i te..zagęszczenie napisu w rzadko
Solis jest offline  
Stary 14-12-2008, 22:00   #13
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Na twarzy Szczura przez chwile zagościł wyraz zdumienia, bo suma była naprawdę znaczna. Szybko jednak jego oblicze na powrót przybrało nieodgadniony wyraz.
Albo ten Szorstki był tak dla tego człowieka cenny, albo tak niebezpieczny. Właściwie było mu to obojętne.
- Żywy czy martwy ? I gdzie ostatnio go widziano ?
Pytania zadał tylko po to by moc jeszcze przez chwile popatrzyć na śpiewaczkę.

Podobna ?
Może trochę.

Nie czekając na odpowiedz skinął głową na znak, że zgadza się.

Widzicie nas tu, wiszące straszliwie
Ciało, o które dbaliśmy zbyt tkliwie
Zgniłe, nadżarte, wzrok straszy i hydzi
Kość z wolna w popiół i proch się przemienia

Dość, dość tych mysli. Czemu powróciły teraz własnie ? Czyzby przez nią ?
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 14-12-2008 o 22:12.
Arango jest offline  
Stary 15-12-2008, 00:39   #14
 
pan Piotruś's Avatar
 
Reputacja: 1 pan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemu
Rozgrywająca się w karczmie scena skłoniła bywalców do opuszczenia zacnego przybytku, widać że ludzie to spokojni byli, nikomu szkody robić nie chcieli i w interesy niejasne swych nosów wtykać nie zamierzali.
Wychodząc pospiesznie regulowali płatności u skonfundowanego karczmarza, który za wszelką cenę chciał robić dobrą minę do złej gry.

- Tak się nam pięknie odpłacasz? Niewdzięczna, ty... - rzekł drżącym głosem. - My cię jak rodzoną córkę... Cioteczkę swoją do histerii doprowadzasz, gości straszysz... Ale jak taka twoja wola, taka nasza dola... Idź swoją drogą, byleś potem z płaczem nie wracała...

Do środka weszło trzech strażników.
Zlustrowali wnętrze, a najwyższy z nich, znać po stroju przełożony rzekł:
- Co się tu wyprawia? Burda jakaś? W prawach miejskich stoi: kto burdy wszczyna winien być... - podrapał się po zlepionej potem czuprynie, zdjąwszy zawczasu hełm. - Winien jest, chyba powinno stać - rzucił w kierunku stojącego po prawej strażnika, który skwapliwie przytaknął. - A kto winien, tego kara nie ominie - zakończył filozoficznie.
- Coście za jedni, czego tu szukacie - spojrzał na hełm i spory bukłak, które ściskał w rękach, jakby zastanawiając się, co ma na łeb nasadzić. - Karczmarzu, po zaopatrzenie przyszlimy; mów, czy ci tutaj szkody jakiej nie czynią.
Karczmarz popatrzył trwożliwie na Blaithin.
- Nie, skąd. Drzwi się poluzowały na zawiasach i spadły, ale żadna to szkoda. Duchota straszna, nawet lepiej, że przeciąg. Będzie czym odetchnąć. A że okna, tak jakoś, to ten... Myślę, że i to jakoś tak się, tego... Ureguluje. Bo sierżant widzi, Szorstiego szukają zdaję się i pewnie niczego złego na myśli...
- Ty mnie nie pouczaj - żachnął się sierżant. - Na zeznań składanie was wszystkich poprowadzę jak będzie trza, bo zdaję się, że coś tu śmierdzi...
Dla zaakcentowania pociągnął solidnie nosem, by skrzywić okrutnie w tejże samej chwili.
- Co ja ci mówiłem o zepsutych rybach, co? - wymierzył w karczmarza palcem. - Grosza żałujesz? Potruć wszystkich chcesz? Skaranie boskie z wami, skaranie...

...

NZ: Uniknąć składania zeznań.
ZO: Załagodzić zastaną sytuację.
ZO: Dowiedzieć się o czegoś o Szorstkim.
(Poszukiwany jest żywy, za martwego trzecia część nagrody, która ponoć niemała, ale nieznana strażnikom. Ostatnio widziany był w karczmie przy trakcie do stolicy, a także w okolicznych lasach miał się kręcić, zapewne magiczne sztuczki wyprawiając w ruinach warowni. W Solnej bywał nieraz, jeszcze gdy nie byl poszukiwany listem gończym, odwiedzał paru szemranych kupców, ale oni się wypierają znajomości [zresztą oni nikogo nie znają])
ZO: Wypytać drobnych przestępców (konieczna znajomość złodziejskiego języka/obyczaji/umiejętność zdobycia zaufania wśród bandyckiego półświatka)
(próby zdobycia informacji tą drogą proszę przedstawić w PW informując pozostałych graczy w poście)
ZO: Zaskoczyć mnie kolejnym postem
 

Ostatnio edytowane przez pan Piotruś : 18-12-2008 o 00:48. Powód: ort
pan Piotruś jest offline  
Stary 15-12-2008, 12:04   #15
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Na dźwięk przydomka „Szorstki” skupiła całą uwagę na starszym mężczyźnie. Nie musiał jej przekonywać, dotychczasowe życie w tej sekundzie pozostawiła za sobą. Czy była zainteresowana? Jeszcze jak.
-Nie wiem doprawdy szlachetny panie w jaki sposób pomocną być mogę, jednak zawsze mnie uczono, że wierzyć i słuchać starszych należy, tedy i ja swój akces do sprawy składam. Jestem Blaithin - Uścisnęła po męsku dłoń szlachcica.- Choć na posłuch na twoim miejscu zbyt długo bym nie liczyła – dodała uśmiechając się.

Mimo uszu puściła słowa pożegnania jakimi obdarzył ją wuj. Tych ludzi miała już serdecznie dość i zupełnie jej nie obchodziło co myślą ani co czują, już nie.
Zapoznawanie z dziwną kompaniją przerwało wejście strażników. "Diabli ich tu nadali". Przysłuchując się rozmowie stróżów porządku z karczmarzem zrozumiała, że trzeba działać błyskawicznie, inaczej spawy przybiorą dość niekorzystny, łagodnie mówiąc, obrót.

Szybkie postanowienie i reakcja. Słodka mina, uśmiech numer dwadzieścia cztery. Akcja.

- Ależ drogi panie sierżancie, ja panu wszystko wytłumaczę. -Podeszła do niego i bezceremonialnie biorąc go pod rękę, podprowadziła do drzwi.
- No proszę spojrzeć, stare, połatane, a te zawiasy? Przecież gdyby komuś spadły na głowę? Gdyby tędy przechodził ... pański syn na przykład...
- Ja nie mam syna, córkę mam – sprostował szybko.
- No właśnie gdyby tędy przechodziła pańska córka...
- Ona jeszcze nie umie chodzić...
- No to gdyby tędy przechodziła pańska matka
- Matka nie żyje od..
-No więc gdyby tędy ktoś przechodził i te drzwi spadłyby mu na głowę? To by dopiero była katastrofa. Rozumie pan, prawda?
Kiwnął głową wcale nic nie rozumiejąc.
Podprowadziła go do okna. - A te błony? Nie nadawały się. Goście się skarżyli na przeciągi. Rozumie pan? My tu remont szykujemy właśnie. Generalny! - krzyknęła. Ja panu sierżantowi zaraz opiszę co i jak! Pociągnęła go w stronę kuchni . Tu zrobimy półki...Tam... zaraz co tam miao być? A nie pamiętam już. Tutaj wymienimy podłogę... A o stolarz jeden obiecał nam takie stoły, że hoho.

Ciągała go po całej karczmie zalewając potokiem słów. Po chwili miał dość.

- No już dobrze, rozumiem. Remont. A nie można było tak od razu?
Zrobiła niewinną minkę. - No przecież mówiłam. A i jeszcze pana sierżanta zapraszamy na uroczyste otwarcie. Za miesiąc. Przyjdzie pan? Z mat.. żoną znaczy. Nie odmówi nam pan? To zaszczyt wielki.
- No zobaczę czy nie będę miał służby – mruknął.
Już miał wołać ludzi do wyjścia, kiedy przypomniał sobie o reszcie towarzystwa, które zwróciło wcześniej jego uwagę.
- A wy kim jesteście? I dlaczego Szorstkiego szukacie.
Wypaliła bez zastanowienia:
- A to jest mój wuj – wskazała na starszego szlachcia i szuka Szorstkiego, bo ...
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 15-12-2008, 12:41   #16
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
-Widzisz pan mości setniku... Trudne termina na mnie naszły. Jam Albrecht Sęk, znany na wielu dworach dekorator i artysta. Projektuję ogrody, karczmy, domu - cokolwiek wasze każesz. - Ledwo dostrzegalne zmiany w wyglądzie upodobniły mężczyznę do przedstawiciela artystycznej bohemy. Miecz jakoś dziwnie sie skurczył, do rozmiarów solidnego kordu, kołnierz przybrał kształt kryzy, kolczuga dziwnym trafem zaczęła przypominac fantazyjny fartuch, nawet kilka kolorowych plam na rękawie łatwo było dojrzeć.

-Curuś moja pierworodna, jedyna i niemożebnie rozpieszczona, a przy tym jako i ja w sztukach rozmiłowana okrótnie. Tedy będąc przejazdem u kuzynki naszej szacownej - pięknej śpiewaczki Blaithlin, pasji malarskiej sie oddawała. Podatna bardzo na złe podszepty uległa pewnemu modelowi jaki jej za wzór Zeusa Pankratosa służyć miał. Nagośc - tfu , ohyda- nagośc jego owładnęła czułym jej sercem. I brzuchem też , mój miły kapitanie. Tedy ścigam gacha po okolicy, w wolnych chwilach remonty robiąc wraz z mą kompaniją. Do ślubu go nakłonic zamiaruję, bo choć pies i wesz, to jednak ociec mego wnuka. Szorstki to niestety. Obwieś i powsinoga, a pono i raptus, a kto wie czy nie zbój nawet. Ale rodziną ma mi być i basta, choćbym miał go...na kolanach błagać o honorne zajęcie moją Anulą.

Oczyma niewinnymi spozirał na nielotnego strażnika, wiedząc, zę nie rozumie wiele...ale wzmiannka o zepsuciu córki i o Szorstkim widać dotarły doń i poruszyły.

- A może wy, generale złoty, wiecie cokolwiek o tym szubrawcu? Litości- pomóz mi honor córki odnaleźć! Sowicie nagrodzę jeśli co powiesz ważnego! Powiedz gdzie znaleźć łobuza, niechaj ma siostrzenica Blaithin, mieszkająca tutaj, posłucha twych wskazówek, o mężny Bogu Wojny!
 

Ostatnio edytowane przez Solis : 15-12-2008 o 13:38.
Solis jest offline  
Stary 16-12-2008, 00:53   #17
 
Bergtagna's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumny
Jethro, usłyszawszy wzmiankę o zepsutych rybach , kichnął, maskując falę wesołości, która ostatecznie rozbiła się o zaciśnięte usta. Już chciał zacząć tłumaczyć się przed strażnikami, gdy Blaithin zalała sierżanta potokiem słów i oprowadziła go po karczmie, kompletnie dezorientując biedaka swoją żywiołowością. Jethro był pod wrażeniem dziewczyny, miał wątpliwości, czy zrobiłby to lepiej. Wtedy strażnik, jak widać jeszcze przy zmysłach, zainteresował się resztą obecnych. Waćpan Sęk, z pomocą zdolnej śpiewaczki, lecz nie szczędząc przy tym własnego sprytu, spławił sierżanta równie skutecznie co poprzedniczka. Przyszła pora i na Jethro. Mimo dobrego humoru twarz miał poważną , a jakże, poważny, przykładny sierżant z pewnością nie przepada za niepoważnymi wesołkami. Czymś i smród rybi wyjaśnić trzeba. Ukradkiem spojrzał na herb widniejący na swojej tunice i gdy podszedł sierżant, gotów był snuć wyjaśnienia, a twarz przyodział w wyniosłą irytację.

-Czujecie mości sierżancie, jak rybą ode mnie trąci? Pewno się zastanawiacie dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami. Wracając w swoje rodzinne strony, do włości wielmożnego Henricha herbu Jeleniej Wieży, postanowiłem zatrzymać się w waszym zacnym mieście, Solnej, co by ten upał piekielny przeczekać. Wynająłem sobie pokój w tejże gospodzie, zostawiłem bagaż i udałem się do portu, by o transport jaki wypytać. Trochem zbłądził i wtem cios mocarny świadomość mi odebrał. Gdym ją odzyskał, leżałem cały w rybach, bez sakwy przy pasie! Spytałem jakiego rybaka, co za zbój tu grasuje. Powiedział, że „Szorstkim” go zwą. Ostrzegł, by straży dzisiaj nie frapować, bo lud powstał i trzymać go w ryzach muszą. W karczmie kazał pomocy szukać. Tedy jestem tutaj, dobytek zabrać musiałem, bom nie ma czym za lokum zapłacić. – poprawił wór na barku – Szczęście wielkie, że tych o to ludzi życzliwych spotkałem, którym łotr też za skórę zaszedł, a szczęście jeszcze większe, żeście wy drogi sierżancie tutaj zawitali. Pomóż nam diabła złapać! – zacisnął pięść, akcentując ostatnie zdanie i zaśmiał się w duchu.
 

Ostatnio edytowane przez Bergtagna : 16-12-2008 o 07:26. Powód: tekstu bryłę rozbiłem...
Bergtagna jest offline  
Stary 16-12-2008, 08:18   #18
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Zza pleców dowódcy strażników wysunął się jakiś obwieś w przekrzywionym na głowie hełmie i wycierając rękawem zakatarzony nos wskazał Szczura brudnym paluchem.
- A un sierżancie ? Może un to Szorstki...



Ten zgromił go.
- Stul pysk Josif. Ja tu prowadzę ...eee...przestępowanie, co wyjaśni kto tu obcy i po co się kręci... Głupiś. Szorstki ma oblicze gładkie, że się za nim baby wszystkie oglądają, a ten to dziad stary, ze cztery dziesiątki lat będzie miał i mordę ma pobrużdzoną - dodał szeptem słyszalnym chyba na całym Rynku, absolutnie ignorując przy okazji fakt, ze sam ma co najmniej tyle wiosen.

Podszedł do ławy, gdzie siedział Ratte i zasadziwszy kciuki za pas, wypiął dumnie pierś co jak mniemał dodaje mu powagi.
- No a wy panie ? Tyż ...remontujecie ? - spytał z ironią patrząc na wąski rapier oparty o ścianę.
- Ja ? Z nimi jestem - wskazał zapytany na Sęka - drogi niebezpieczne, zbóje grasują...

Przesuwał wzrokiem po poplamionym tu i ówdzie mundurze sierżanta, półpancerzu, z widocznymi gdzieniegdzie wżerasmi rdzy, potem przeniósł wzrok na jego nieogoloną mordę, popatrzył w oczy.
Strażnik poczuł się jakoś nieswojo, jakby sam burmistrz, szacowny imć Hubert Stryczka miał go zaraz strofować, jak wtedy gdy upił się w karczmie i kąpał goły w sadzawce miejskiej myśląc że jest w zamtuzie pani Herminy. Odruchowo poprawił pas i obciągnął poły kaftana.

Jednak lata służby nawet w takiej mieścinie jak Solna wyrobiły w nim instynkt, który kazał mu popatrzyć teraz na dłonie siedzącego. Szczur przeklął się w myślał i jednym ruchem przekręcił sygnet na palcu, licem w dół.



- Drogi niebezpieczne, teraz o owym Szorstkim słyszymy - kontynuował - wielce bylibyśmy radzi, gdyby tak znaczna persona rady udzieliła, które miejsca omijać, by się na niego nie natknąć.
Stanowczo zbyt dużo słów - pomyślał. I ta chwila nieuwagi, po prostu zapomniał o pierścieniu.
Przygryzł wargi.

To przez tę małą.

Plac apelowy.

Wokół niego kłusuje drużyna Heimpricha. On sam stojąc podparty pod boki strofuje podkomendnych.
- Klaus, nie siedzisz na swojej babie by kiwać się jak gnom nad liczydłem. Peter ! Znowu francę w burdelu od Słodkiej Fran złapałeś, że podskakujesz na siodle jakby ci jaja zaraz odpaść miały ?

Delikatne pociagnięcie za rekaw. Odwraca sie, odbiera list, rozrywa pieczęcie.
- Dziekuję Bastianie - mruczy.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 16-12-2008 o 09:06.
Arango jest offline  
Stary 16-12-2008, 13:37   #19
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Skołowany dowódca rontu, spoglądał podejrzliwie to na ponuro spoglądającego "ochroniarza", to znowu na Jethro z wysiłkiem obmysłając plan, jak tu uniknąć składania raportu i zajmowania się obrabowaniem podróżnego, to znowu w uszach dźwięczała mu słodka barwa głosu Blaithlin, oraz jeszcze słodsze brzmienia obiecanej nagrody za pomoc...

Walka była nierówna. Awansował wszak nie dzięki protekcji, jak jego przełożeni, a dzięki pracy własnych rąk. Ciężkiej pracy, ciężkich rąk. Tylko rąk. Mimo to, nikt go nie doceniał, nikt mu nie mówił słów właściwych... a ci mili ludzie widzą w nim nawet setnika.
Wypiął dumnie tłusta pierś, potoczył wzrokiem zdobywcy i rzekł:

-Prawiście ludzie, tedy jako Gwardyjski żołnierz pomocy wam nie poskąpię. - Oko błysnęło łakomie ku sakiewce Sęka - Skoro wszystkim wam tak łotr Szorstki za skórę zalazł, tedy powiem. Ladaco z niego, ponoć na złą drogę przez demona sprowadzony, kradnie , morduje i złapać ni jak się nie daje. Głowa jego cenna się zrobiła, oj cenna. Talarów moc za niego Sędzia Marchii oferuje, a za padlinę jego trzeciość nagrody w złocie wypłacona będzie.

Zmęczyła go ta przemowa, przeto bez ceremoniału sięgnął po dzban z jakiego Ratte wraz z Osiłkiem popijali wspólnie, zmoczył usta, oblizał się z ukontentowaniem, po czym dopił bez wahania resztę.
Czknął malowniczo po czym podjął perorę natchnionym głosem analfabety.

- Drzewiej z kupcami on komitywę miał. Ochranę im dawał w podróży, czasem za przewodnika robił w wyprawach na Północ, skąd futrów się nawozi.Szymona popytajcie. Miał on też sprawy z kupcem korzennym, mówiło się że może nawet synowcem jego ostanie. Potem coś mu na łeb wlazło. Zbiesił się i po zaułkach bywać zaczął. Znikał, wracał... diaboł jeden wie co on tam w mroku robił. - pokręcił głową, wyraźnie znowu spragniony. Albrecht szybkim gestem wyczarował karczmarza z dzbanem piwa, które równie szybko jak się pojawiło, poczęło znikać w przepastnym brzuszysku imć wojaka.

-Zrazu myślelim, że on tylko smutny, bo mówił mało, blady był, w karty przegrywał do obwiesiów różnych. Ni chybi sercowa sprawa. Bo wiedzieć musicie że w Solnej i okolicach dziouchy jak malowanie - o sami widzicie naszą pieśniarkę. Był jednak u nas mnich, dziwak z brodą do kolanic prawie sięgającą. Szorstki łeb mu ściął, kiedy pustelnik zafajdany demona w jego krwi wyczuł. Phiii, dyrdymały. - kolejny łyk piwa i wyraz frasunku na licu żołnierza. Poważny głos kontynuował - Miałem wtedy służbę, pamiętam jak dziś. Padało okrótnie, tedy w karczmie wszyscy siedzieli, kto żyw. Piwo się lało, potem i juchy też nieco, alem uspokoił paru drzewcem gizarmy. Szorstki wrócił właśnie ze stolicy, pieniędzy w bród miał, stawiał kolejki aż miło. Wtedy wszedł ten dziadyga i bluźni. Miałem go wykopać, psia mać, bo piwa beczkę Szorstki obiecał. Pierwszy jednak był. Łeb dziada pod moimi nogami leżał, a morda mu się jeszcze ruszała. Mówił, cięgiem gadał, i po śmierci bajdurzył...

Baron Sęk wyglądał, jakby właśnie z łaźni wyszedł. Zbielałe kłykcie palców ściskały kurczowo jakiś owalny przedmiot, zawieszony na srebrnym łancuszku o skomplikowanym splocie. Wbijał rozszerzone groteskowo źrenice w dowódcę straży, stając przy tym tak, by nie być widocznym dla jego podkomendnych. Wszelkimi siłami starał sie nakłaniać do dalszych zwierzeń. Na razie prosta wola żołnierza dawała sie lekko popchnąć ku wylewności. Powoli jednak siły opadały z Albrechta.

- Co mówiła ta głowa, co słyszałeś oficyerze? - wyszeptał starszy mężczyzna, z lekkim naciskiem w głosie
- Zgnijesz w piekle, skąd pochodzisz ty i twój sługa, demonie... A potem mu z pyska życie uszło na amen.

Sęk, zwolnił uchwyt amuletu. Opadł ciężko na drewnianą ławę , wytartą na wysoki połysk, przez całe pokolenia zadków odwiedzających lokal. Zgarbił się w sobie, jakby zapadł nieco i postarzał. Pustym wzrokiem wpatrywał się w lekką siateczkę spękań, będących dowodem na istnienie magii w tej mieścinie. Zawiły wzór, układanka bezładna z pozoru, zaczęły łączyć się w pewną logiczną całość. Runy! Aleph..potem Thet... Znał ten język, demony się nim też posługiwały. Pewności jednak nie miał...Artulf?

- Artulfik? A dawno go u nas nie było, siedział w wieży, to rabuś pospolity.
- Ni pospolity, najlepsiejszy! I wszyćkie siem go tu bojom! Tera u Malinki pod pierzyną siedzi... - Josif był też dość wylewny, ale pacnięty w łeb ciężką dłonią szefa zamilkł od razu.

-Idźcie już- machnięcie dłoni spowodowało, ze patrol karnie, w szeregu wyszedł z karczmy przez otwór pozostały po drzwiach. Nadludzkim wysiłkiem sierżant zdołał wyciągnąć dłoń do Albrechta, w której poczuł po chwili miłe ciepło złotego dublona.

-Wybaczcie mi te kuglarskie sztuczki, ale niecierpliwy ze mnie człowiek, a miejscowi jak widać co nieco potrafią sobie przypomnieć. - zmęczony głos Sęka wskazywał, zę nie były to łatwe sztuki.
-Dowiedzieliśmy się niemało. Mamy kilka tropów. Zatem dwaj kupcy, mistrz złodziejski, lub dalsze rozpytywanie po ludziach. Są jakieś pomysły? Najtrudniejszym Artulfa podejście będzie, kto sie pisze? - Znacząco spoglądał na Ratte i olbrzyma.
 

Ostatnio edytowane przez Solis : 16-12-2008 o 14:51. Powód: znowu niedostatek liter tu i ówdzie
Solis jest offline  
Stary 17-12-2008, 09:59   #20
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Skrzywił się nieznacznie. Odwykł ostatnio od towarzystwa ludzi i wcale go z powrotem nie pragnął. Przyjaciół mu nie było potrzeba, zresztą co to znaczy "przyjaciel" ?
Ten co zabije cię, gdy o to poprosisz, czy ten co tego nie zrobi ?

Wycie wichru i strugi deszczu. Podnosi się powoli, jego krew cienkimi strumieniami wije się pośród błota drogi mieszając z brudną wodą kałuż.
Dziewięć ran, po jednej od każdego.Nie chcieli, nie potrafili, czy każdy miał nadzieje, że ten drugi zada śmiertelny cios ?. A może po prostu okazali mu pogardę pozostawiając przy życiu. Przy życiu ? Wolne żarty. I tak umarł tamtej nocy pełnej krwi i ognia.

Nikt dotad nie przezył wyroku Heilige Feme, bo osądzenie równało sie smierci,
Zaśmiał się chrypliwie, splunął śliną zmieszaną z krwią. Po prostu mnie nie ma już - pomyślał. Jestem Bezimiennym. Jestem jak ten... szczur.

Nie skomentował przypływu wylewności sierzanta ani Josifa. Czuł na sobie wzrok Sęka.
- Artulf. Kupcy nagle nie porzucą interesów i nie wyjadą. A on jak dowie się że szukamy go i rozpytujemy ludzi może. On pierwszy. Teraz.

Wstał od stołu i sięgnął po rapier oparty o ścianę. Jeśli maja coś zdziałać, muszą zacząć szybko.
Polowanie na człowieka - oto co jest w stanie wykrzesać w nim jeszcze iskrę życia. Zaiste gorzej stoczyć się nie można.Starannie omijał wzrokiem miejsce gdzie stała Blaithlin. Nie powinien się teraz rozpraszać. Na wszystko przyjdzie czas.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 17-12-2008 o 10:15.
Arango jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172