Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2008, 21:14   #73
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Carmen użyła swojej zdolności i z zadowoleniem poczuła, iż wszystko układa się według jej myśli. Rzeczywistość powoli kształtowała się na taką, w której Carmen z impetem uderza zaskoczoną Ericę, kobieta upada nieprzytomna na podłogę. A oczom Peruwianki ukazuje się mieszkanie pokryte gęstą roślinnością.

W rzeczywistości nie zmieniło się jednak absolutnie nic. Tak jakby rzeczywistość, którą dostrzegała Carmen zależna była od zbyt wielu zmiennych. Czynników tak nieprawdopodobnych, iż nie było możliwe ogarnięcie ich przez ludzki umysł. Carmen poczuła się tak jakby jej dar był za słaby. Stało się pewne, iż nie może zmienić nic w tej rzeczywistości. Przed nią stała osoba, która jako pierwsza odkąd odkryła w sobie dar, potrafiła obronić się przed jego skutkami.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że dzisiejszy twój dzień nie należy do najlepszych. Nie jestem tu jednak po to aby zrobić ci krzywdę. Wręcz przeciwnie, w tej chwili właśnie skupiam część swoich umiejętności na to aby przywrócić Tobie twoich bliskich. Jeśli poczekasz wystarczająco długo twój syn może nawet nigdy nie pamiętać tego co się tu wydarzyło.

Kobiety stały blisko siebie. Erika patrzyła Carmen prosto w oczy. Choć jej propozycja płynęła prosto z serca, barwa jej głosu pozbawiona była jakichkolwiek emocji.

- Wiem, co widziałem. Tamta kobieta okaleczała...

Slim wtrącił się do rozmowy, jego głos drgał, mężczyzna nie mógł pohamować swojego gniewu i frustracji. I choć urwał w połowie zdania. Carmen domyśliła się kto był jego podmiotem.

- Tak jak powiedziałam. Nie przyszłam tu po to aby walczyć, dość dzisiaj krwi przelano. Chcę w spokoju porozmawiać z waszą trójką. - Zaakcentowała ostatnie słowo. Palec wskazujący, lewej dłoni, skierowała na Uwe. Pnącza, które splotły się dookoła mężczyzny wdarły mu się pod skórę, wstrzyknęły do jego organizmu jakąś substancję.

-Staje się to powoli niemożliwe, gdy wasze serca biorą przewagę nad rozumem.

Pogrążony w transie Uwe dostrzegał małego synka, który z łzami w oczach podchodził coraz bliżej do swojego taty. W końcu chłopak przytulił się mocno do nóg mężczyzny.

- Nie chce byś był smutny.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline