Wątek: Błoto
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2008, 13:17   #21
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Odegrawszy mniej lub bardziej udanie swoją rolę trzpiotki, odetchnęła nieco, obserwując poczynania innych. Doprawdy, choć przedziwną w swej prowiniencji, to polotem , a nader wszystko refleksem w działaniu charkteryzujacą się, grupę stanowili. Obyś żył w ciekawych czasach... I pożyję być może – pomyślała.

Od dłuższego czasu nie opuszczało jej dziwne uczucie. Jakiś ciężar, towarzystwo uciążliwe. Mrowienie przyprawiające o stawianie maleńkich koloru pszenicy włosów na karku. Odkryła to odgarniając włosy z szyi, a właściwie powtarzając ten nieświadomy gest kolejny raz. Zrozumiała wreszcie. Wzrok. To on jej towarzyszył. Skierowała swe duże niebieskie oczy na każdego po kolei. W morzu falujących spozierań, mrugnięć, ucieczek w podłogę, zerknięć ukradkowych, nie wyłowiła żadnego związanego z nią. Odegnała więc dziwne uczucie niepokoju i zagadnęła do towarzyszy.

- Kupiec korzenny? Jest tylko jeden w mieście. Hieronim Pinocci. Gościł u nas książę raz w drodze do stolicy... imbiru mu się zachciało... Najlepiej udam się tam od razu. Spotkamy się ... - Umilkła na chwilę, zastanawiając się nad czymś. – Prośbę mam wielką do was Panowie, ja tu zostać nie mogę ... Spotkajmy się popołudniem w – sprawdziła czy nikt postronny nie może podsłuchać – Pod Jelenim Rogiem, to niedaleko, łatwo znajdziecie. Bywajcie.

Przed wyruszeniem do kupca, postanowiła jeszcze zabrać swoje rzeczy. Nie było tego dużo, lecz najcenniejsze co miała. Pamiątki po matce. I jeszcze to. Popatrzyła na mały płaski przedmiot. Dowód. Znajdę cię – powiedziała grobowym, mrocznym głosem zupełnie nie podobnym do tego szczebiotu, którym uraczyła niedawno gości w karczmie. Tylko ściany wchłonęły przepełniony nienawiścią tembr, tylko one zobaczyły jak na chwilę jej oczy zasnuły się lodową okową. Schodząc na dół, była już na powrót zwyczajną uśmiechniętą dziewczyną. Nucąc coś pod nosem ruszyła w kierunku kantoru kupca.

Jak podejść kupca? Nie miała pieniędzy, broni, siły nadludzkiej. Żadnych atututów. Tylko głos...
Cóż, raz się żyje. Zaryzykowała. Wkrótce na ulicy rozległ się, czysty, donośny śpiew:

"Gdzie gród dawny znakomity
tam mieszkał kupiec korzenny,
kantor jego we wszystko obfity,
wielki miał dochód codzienny;
Nie tylko cynamon, imbir i goździki
ale miał śledzie, ozory i szynki;
Niechże by na tem przestawał! -
Lecz żądzą zysków wiedziony,
i całkiem nią zaślepiony,
zjadłe trucizny przedawał:
jagodę wilczą, blekot pospolity
wrotycz i szalej jadowity
słowem za dublon..."


Nie dokończyła. W drzwiach ukazało się dwóch osiłków i ruszyło w jej stronę.
- Pan zaprasza – syknął jeden z nich, tworząc u jej lewego boku drugą część ścisłej obstawy. Choć poczuła lekkie ukłucia strachu w brzuchu, a serce zaczęło jej łomotać coraz szybciej, nie potrafiła nie uśmiechnąć się nieznacznie pod nosem. Trafiła!
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 17-12-2008 o 13:20.
Nimue jest offline