Wątek: Błoto
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2008, 13:08   #24
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Jurgen z lekkim uśmieszkiem błąkającym mu się na twarzy nie odrywał się od jedzenia, ograniczając swoje uczestnictwo w rozmowie do samego słuchania. Z pewną tęsknotą spojrzał na pusty już dzban, po czym wstał powoli i przeciągnął się ospale.

W samej karczmie nie został już nikt z kompanii, którzy pospieszyli by dowiedzieć się co nieco o Szorstkim. Najwyraźniej zapomnieli o siedzącym cicho wielkoludzie, który w spokoju dokańczał zamówione jadło. Jurgen przez chwilę wpatrywał się w stojący nadal na stole dzban, zmagając się z pragnieniem zamówienia kolejnego; jednak ostatecznie machnął ręka i ruszył ku wyjściu.

Nie trzeba było mu wiele czasu, by zdecydować się, gdzie pójść. Sęk i Blaithin i Szczur w opinii giganta raczej potrafili sobie dać radę w razie problemów. Inna sprawa była z Jethro, o którym w zasadzie najmniej było wiadomo.

Jurgen z irytacją kopnął kamyk leżący na jego drodze.
"Ale, żeby tak zapomnieć o mnie? Cholera, niech no tylko nadarzy się ku temu sposobność, to pokażę im na co mnie u licha stać! "

Los chciał najwyraźniej chciał być łaskawy tego dnia, bo właśnie dawał mu okazję do tego by pokazać, co naprawdę potrafi. Co prawda nie do końca miało to formę taką, jaką wymyślił sobie wojownik, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.

Uprzednio kopnięty kamyk poleciał ciut zbyt daleko a w rezultacie uderzył w tył głowy któregoś z oberwańców koczujących w cieniu jednego z budynków. Jak można się było spodziewać "ofiara" obejrzała się za siebie z żądzą mordu w oczach i ujrzała to co chciała. Mianowicie grupkę śmiejących się strażników. Dalej poszło już z górki. Kamień został odrzucony, czy trafił nie było już wiadomo, bo zaraz po nim posypały się kolejne. zamieszki wreszcie zaczęły przybierać swoją zwyczajową formę.

Na rynku w przeciągu kilku chwil powstała kotłowanina, piorących się wzajemnie po mordach strażników i mieszczan. Jak to zwykle bywa w takich wypadkach, ktoś zaprószył ogień, a na efekt nie trzeba było długo czekać. W niebo wzbił gęsty słup dymu, a żar rozdzielił walczących.

Jurgen z lekką konsternacją wpatrywał się w efekt swojego nieszczęsnego kopniaka. Te odrobinę spóźnione rozważania przerwał ktoś z mieczem i zdekompletowaną zbroją, kto na miano strażnika nie zasługiwał żadną miarą.
Ów osobnik najwyraźniej wziął olbrzyma za jednego z buntowników i planował zabić. Wojak z ciekawością spojrzał na człowieczka, który właśnie brał zamach, po czym zdzielił go przez łeb swoim buzdyganem. Uderzenie nie było na tyle silne by zabić, ale do pozbawienia przytomności jak najbardziej wystarczył. Strażnik zrobił dwa chwiejne kroki, a następnie wywalił się jak długi z głupawym uśmieszkiem na twarzy. Jurgen westchnął z rezygnacją i zaczął przemieszczać w stronę, gdzie jak sądził udał się Jethro, starając się przy tym ominąć co większe grupy walczących. W końcu nie była mu na rękę utarczka z kimkolwiek, najzwyczajniej w świecie spieszyło mu się.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej

Ostatnio edytowane przez John5 : 18-12-2008 o 13:10.
John5 jest offline