Było ich trzech na trzech i na legion! Nie mogli jednocześnie walczyć z Barbakiem, Funghrimmem, Tevem i legionem! Kejsi próbowała przejąć rolę defensywnej tarczy. Udało się jej ochronić Levina przed ciosem Barbaka. Po pierwsze ostatnio bardzo podziwiała druida za jego odwagę i zacięcie w tej walce. Po drugie Levin zasłużył na godniejszą śmierć niż śmierć z rąk zdrajców! Po trzecie gdyby poległ ona sama nie mogłaby walczyć z legionem i chronić drowa jednocześnie.
Nieważne co kierowało Barbakiem, Waldorffem i Tevem. Jak mogli zaatakować kogoś z drużyny tak bez ostrzeżenia, jak, jak!? Nawet Astaroth miał tyle odwagi i honoru by otwarcie wypowiedzieć nam wojnę! Nie mogli mieć żadnego sensownego powodu by najpierw obiecywać Astarothowi śmierć, złapać za broń i zadać nią cios... komuś z drużyny! Ot, oszaleli, oszaleli, oszaleli!
Levin walczył z legionem, nieważne czy po to by odzyskać duszę czy po to by udowodnić coś bakłażanowi. Wypowiedział wojnę otwarcie, a jego wyzwanie zostało przyjęte. Raygi dzielnie dołączył do antybakłażanowego składu. Nieważne za kogo walczył, ważne że walczył za to w co wierzył. Kejsi cieszyła się że mogła stoczyć tę bitwę u ich boku. Obaj wykazali się wielką odwagą i honorem. Nie zależało jej na zabijaniu legionu, ale nie chciała śmierci towarzyszy. Broniła Levina i Raygiego. Była też gotowa bronić Barbaka, Waldorffa i nawet Teva. Zanim zdrajcy pokazali swoje prawdziwe oblicze!
Sytuacja była tragiczna. Gdyby udało się jej unieszkodliwić Teva mogliby skupić się na legionie a nie na odganianiu zdrajców od siebie i patrzeniu tylko czy któryś nie wpakuje im ostrza w plecy! Niestety tev, choć też zadeklarował atak na legion i śmiał im nagadać jak głównodowodzący co mają robić, po chwili już obstawił sowimi zabawkami orka i dwarfa i zaklął topór dwarfa magią. Kejsi nie zdołała go powstrzymać. Z jękiem gramoliła się z konaru drzewa. Przynajmniej zajęła Teva na tę chwilę...
Dwarf zaatakował drowa jakby marzył o tym całe życie. Kejsi mogła tylko patrzeć. Raygi zajęty był walką z legionem i trzymał łuk wycelowany w twory Astarotha. Zużycie tej strzały na dwarfa skończyłoby się utopieniem nas wszystkich w fali chaosu i szabli! Oko Światła potrzebowało chwili by skupić moc, ale kiedy już ją zebro, nie było odwrotu. Raygi wypuścił strzałę a Levin postanowił go osłaniać. Topór dwarfa ześliznął się jednak po kiju Żywego Ognia i sięgł Levina próbującego zablokować cios.
- LEVIN!!! – wrzasnęła ze zgrozą Kejsi.
Bohaterski atak drowa uwolnił nas od plagi legionu, poświecenie Levina było piękne, ale nie byłoby konieczne gdy nie ci... nie ci zdrajcy, zdrajcy, zdrajcy!
Druid upadł w kałuży krwi. Kejsi krzycząc wciąż w rozpaczy jego imię zeskoczyła z drzewa i pognała ku niemu.
- CO WYŚCIE NAROBILI, ZOBACZCIE COŚCIE NAROBILI!!! – płakała. – DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO!? DLACZEGO TO ZROBILIŚCIE!?
Nim zdążyła dobiec do Levina i drowa, usłyszała głos Mistress. Pojawili się nagle wszyscy wśród pól. Wszyscy poza Levinem!
- RAYGIIII!!! – chimerka z płaczem rzuciła się drowowi w ramiona, ściskając go mocno.
Bala się że i drow dostanie zaraz jeden z tych uroczych ciosów w plecy! Nie mogła stracić i jego! Zostali on, ona, resztki legionu i trzech zdrajców!
- Raygi, trzeba znaleźć Levina, on tu gdzieś jest, czuję to! – Pisnęła. – Trzeba go ratować!
Zamierzała znaleźć druida i pomóc mu jeśli jeszcze mogła. Drow zostałby całkiem sam z wrogami. I ze Starfire!
- Raygi, wytrzymaj, tylko chwileczkę! – poprosiła, przytulając go znów mocno.
Nie wytrzymała i cmoknęła go w policzek. Miała nadzieję że nie był to całus na pożegnanie.
Mutacją chimerka wyhodowała sobie kolorowe, pierzaste skrzydła i wzbiła się w powietrze by stamtąd mogła lepiej widzieć okolicę i wypatrzyć Levina. Szukała kruka może krąży znów nad druidem!
- Trzymaj się Levin, znajdę cię, znajdę, znajdę!!! Oko Światła, ochroń go, świeć nad nim, wskaż mi drogę!